Rozdział 25

3K 117 1
                                    

Zjedliśmy śniadanie i odpowiadałam na wszystkie pytania... opowiadałam co robiłam i za razem cieszyłam się że jesteśmy już razem.

-Wszystkie moje rzeczy zostały? -zapytałam Angeli gdy zmywałyśmy naczynia, tata robił coś w gabinecie a mama dzwoniła do całej rodziny i opowiadała co się stało... jednak chyba brali ją za wariatkę bo poprosiła mnie o selfie

-Wyglądam tragicznie

-Oj nie marudź -kliknęła przycisk i zdjęcie zrobione

Gdy wyszła popatrzyłam na siostrę w celu uzyskania odpowiedzi

-Tak... mama była w depresji, traktowała twój pokój jak byś tam była

-To mogę się umyć...? -pytam się czy mogę się umyć w własnym domu... dziwne ale po takich wydarzeniach czułam się tu dziwnie

-Po co się pytasz? Kiedyś się nie pytałaś -zaśmiała się i wróciła do wycierania talerzy

-Okej to idę

Poszłam na górę i skierowałam się na lewo do małej łazienki. Nie była taka luksusowa jak u Marcina ale była moja... tu mnie nikt nie bił i nie krzywdził. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic... ciepła kąpiel mnie uspokoiła, zorientowałam się że nie mam ubrań ani bielizny bo jej ze sobą nie wzięłam... u Marcina miałam bieliznę w łazience, nie całą ale kilka kompletów... tutaj jednak wróciłam by żyć dawnym życiem. Owinęłam się w ręcznik i zeszłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i przypomniałam sobie stare czasy... Nie wszystkie ubrania były tutaj markowe... co prawda dużo ale nie wszystkie. No i oczywiście miałam tylko dwie szafy ubrań a nie cały pokój. Założyłam stanik i koronkowe stringi, później znalazłam biały sweterek i czarne jeansy, rurki.. bo tylko w rurkach chodziłam.

Podeszłam do swojej toaletki i zmyłam cały makijaż jaki miałam... moja twarz... Boże... Jak ja wyglądam... Poprosiłam mamę żeby mi załatwiła jakąś maść żebym lepiej wyglądała. Specjalnie z mojego powodu pojechała w niedzielę do apteki... I już pół godziny później mogłam sobie nią posmarować opuchniętą twarz... Była o tyle dobra że mogłam na nią nałożyć makijaż i też to zrobiłam... wydłużyłam sobie rzęsy, pomalowałam czarnym tuszem, nałożyłam podkład i puder, wyregulowałam sobie brwi i też je pomalowałam... mam okropny odrost... muszę się zafarbować i obciąć bo moje włosy były już prawie do połowy tyłka.

-Co tak siedzisz? Dobrze już wyglądasz -Angelika mnie przytuliła

-Dziękuję siostrzyczko... nie wierzę że tu jestem -powiedziałam

-A ja się cieszę że żyjesz... nie potrafiłam się pogodzić z tym że muszę chodzić na twój grób -westchnęła i mnie puściła. Usiadła na łóżko i patrzyła przez okno

-Kiedy się farbowałaś? -Była z natury brunetką i nie farbowała  nigdy wcześniej... teraz miała ciemny odcień czerwieni

-Miesiąc temu... tobie też by się przydało, ogarnąć ci na jutro fryzjera? 180 i babka zajebiście obcina i fajnie farbuje

-Myślisz że będzie miała miejsce na jutro?

-Poproszę ją

-Będę ci mega wdzięczna -uśmiechnęłam się i oparłam głowę o oparcie

-Mama szykuje na następną sobotę wielki obiad rodzinny... chyba w lokalu

Zmroziło mnie bo nie wiedziałam czy na następną sobotę dalej tu będę

-Muszę zadzwonić do Malwiny... dasz mi swój telefon? -poprosiłam

-Może ją zaproszę ja żeby tu przyszła okej?

-No okej to dzwoń ale daj na głośnik

Kilka chwil później usłyszałam trrr trrr.... 3 sygnały i odebrała. Jak wspaniale było usłyszeć tą małpę... Tęskniłam za naszymi dyskotekami, piciem różnych alkoholi i podrywaniem facetów

-Halo

-Hej... Co robisz? -Angelika patrzyła na mnie tak jak by chciała żebym jej mówiła co ma mówić

-No nic.. imprezowałam.. co taka radosna? Co zaś chcesz? -zapytała

-To odsypiasz imprezę?

-No, po 7 wróciłam -słyszałam jak westchnęła

-Z Julą też tak długo potrafiłaś balować... -pomyślałam w myślach że Angela nie potrzebnie jej zawraca tak długo głowę... chciałam żeby przyszła po prostu

-No zgadza się... nie ma imprezy żebym o niej nie rozmyślała, nie ma klubu w którym razem nie byłyśmy -w jej głosie słychać było smutek... prawdziwa moja mordeczka-pomyślałam i aż mi się ciepło zrobiło

-Zrobisz mi dziś paznokcie... proszę -paznokciami zajmowała się zawodowo... to była jej praca i hobby

-O której?

-Jak najszybciej

-To po 14 będę ... idę się zdrzemną jeszcze narka

-No czekam, dzięki pa

Rozmowa się zakończyła a ja nie mogłam się doczekać... była dwunasta... może ja też się prześpię?

Nie zastanawiałam się długo, pogadałam z siostrą chwilę i piętnaście minut później leżałam w swoim ukochanym łóżeczku.  Miałam spać pół godziny...  A obudziła mnie Malwina która się na mnie rzuciła i zaczęła piszczeć ze szczęścia

-Hej -wrzasnęła

-No siema -powiedziałam zaspana ale uśmiechnęłam się do niej. Od razu usiadłam na łóżku i zaczęłyśmy gadać

-To nie gadaj że przez tego chuja -powiedziała gdy powiedziałam jej prawdę o Danielu

-No tak...

-A jaki ten Marcin? - zapytała mnie

-Przystojny, bogaty w cholerę, zajebisty w łóżku i władczy... -przypomniałam sobie Marcina od tej lepszej strony, ale od razu przypomniało mi się jak posuwał dziwkę w salonie na kanapie...

-Zakochałaś się?

-Muszę zapomnieć... ale to nie będzie nigdy możliwe -odparłam

-Jakoś to będzie mała nie martw się... spokojnie -Malwina chciała mnie uspokoić... Tak to prawda. Kochałam Marcina mimo że mnie bił, że zmasakrował mi twarz, że mnie zdradził... i nagle do mnie dotarło że jestem po ślubie... Powiedziałam to Malwinie a ją zatkało...

-Jak po ślubie? Zmusił cię?

-Byłam w śpiączce... sfałszował za mnie papiery, formalnie wzięliśmy ślub.

 Przegadałam to jeszcze z siostrą i rodzicami a dokładnie z tatą... chciałam się dowiedzieć jak to wygląda. Ale jak się okazało aby rozwiązać to małżeństwo musiałabym wsiąść rozwód... czyli jestem jego żoną. Dowiedziałam się też że jutro mam bardzo dużo załatwień w urzędzie aby mieć nowe dokumenty... aktualne... Bo przecież zmieniłam nazwisko. Cały dzień na nogach a na koniec o 18 fryzjer...



PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz