Rozdział 53

1.8K 86 15
                                    

Szczerze mówiąc przez cztery następne dni wychodziłam tylko na siłownię, wyjątek stanowiło moje wyjście na paznokcie trzy domy dalej do sąsiadki. Z nudów odrabiałam lekcje za siostrę a jej to bardzo odpowiadało bo mogła przesiadywać z chłopakiem po godzinach. Byłam na półmetku. 5 dni byłam u rodziny i za 5 dni miałam wrócić do Marcina, dopiero w niedziele coś się zmieniło. Miałam pojechać do babci. Bardzo długo jej nie widziałam. Przyjechaliśmy my obiad. Oczywiście tradycyjnie kotlet, dwa rodzaje ziemniaków. Trzy sałatki i sos. Mimo swego wieku babcia wciąż była znakomitą kucharką. Podziwiała mój pierścionek i cieszyła się że wychodzę za mąż. Po południu koło 17 pojechałam z mamą i siostrą sporządzić menu weselne. W poniedziałek miałam to dostarczyć do cateringu. Podobało mi się to że dostałam na e-maila listę dań i mogłam sobie to sporządzić tak jak chcę i w jakiej kolejności. Skończyłyśmy dopiero koło 20. Dopilnowałam by nie zabrakło wykwintnych dań takich jak Zrazy ze szparagiem i łososiem w sosie z kawioru, Faszerowany kurczak, na osobnym stole miało być podawane sushi, Bliny z łososiem awokado i kremem wasabi, pierś z kaczki na patelni podawana z malinami lub w burakach, owoce morza takie jak małże, homar, krewetki. Można było mieć w zestawie lub osobno zależy od życzeń gości. Choć moja rodzina nie była za tym aby dania były aż tak luksusowe ja wiedziałam że goście ze strony Marcina gustują w czymś takim. Dodatkowo trzy osobne dania które wybrałam a nie były proponowane ze strony cateringu to sałatka z paluszkami krabowymi, pomidory koktajlowe nadziewane kremem z krewetek i risotto z kaczki i grzybów leśnych. Ponadto wybrałam napoje podstawowe jak cola, soki, woda, oranżada i trzy rodzaje koktajli. Jeden z owoców leśnych. Drugi malinowy a trzeci bananowo-czekoladowy. Marcin obiecał że załatwi maszynę do lodów tak aby goście sami mogli sobie podchodzić i nakładać smaki jakie chcą i ilość na jaką mają ochotę. Zgodziłam się na to choć upierałam się że trzy poziomowa  fontanna czekoladowa też musi być. Bałam się że za dużo tego wszystkiego będzie i wesele zamiast przyjemnej zabawy zamieni się w jakiś przepych. Na kolację zjadłam tosty z szynką serem i sałatą. Było już po 22 i aż zagotowałam się w środku że jem tak późno. Wzięłam relaksującą kąpiel w płatkach róż i zasnęłam w wannie. Gdy się przebudziłam nie miałam pojęcia która godzina. Woda była już troszkę zimna więc wyszłam i osuszyłam się ręcznikiem. Moja skóra przyjemnie pachniała. Posmarowałam twarz kremem na noc i założyłam długie spodnie i bluzkę do spania. Gdy wróciłam do pokoju zobaczyłam SMS od Przemka

"Jakub złapany. Możesz wracać w każdej chwili. Marcin nawet załatwił ekipę sprzątającą. Aleks będzie jutro czuwał żeby dokładnie wysprzątali. Dobranoc"

Moje serce podskoczyło radośnie... czy to koniec? Naprawdę to koniec? Nie muszę się już bać wychodzić z domu? Z drugiej strony zastanawiałam się co mu zrobią. Odpisałam

"Cieszę się. Dziękuję wam"

Przez to wszystko nie potrafiłam spać do 4 rano. Dopiero książka o zdrowej żywności zanudziła mnie tak bardzo że wpadłam w sen. 

Rano obudziła mnie siostra

-Śpiąca królewno jest 12.30 i wszyscy jemy obiad. Przyjdziesz łaskawie?

-Eee -przeciągnęłam się -już idę -ziewnęłam

Ryż z kurczakiem i krem pomidorowy postawiły mnie na nogi. Dodatkowo kawa. Popatrzyłam na zegarek i zorientowałam się że dochodzi 14... szybko zrobiłam makijaż. Założyłam ubrania na siłownię i przejechałam ten kawałek samochodem. Przez godzinę robiłam trening siłowy a potem na końcu piętnaście minut trening Kardio. Gdy skończyłam wzięłam prysznic bo wyglądałam jak mokry pomidor i wróciłam do domu. Była już 17.30 rodzice oglądali jakiś film w salonie a Angelika siedziała w swoim pokoju i chyba też się nudziła. Zaproponowałam jej basen... na początku marudziła ale gdy określiłam się jaśniej że chodzi o park wodny to od razu poszła się ubierać w strój. Chciałam jechać tam na 18 i wracać o 21. Więc w pośpiechu się ubrałyśmy wzięłyśmy potrzebne rzeczy i pojechałyśmy. Nie udało nam się na 18 ale udało się dwadzieścia minut później. Wybrałyśmy basen rekreacyjny. Pływałyśmy 15 minut a potem poszłyśmy do sauny. Z sauny wprost do groty lodowej. Takie coś wzmacniało odporność. O 19 poszłyśmy się powygrzewać na basen który jest na dworze ale woda była gorąca. Przyjemnie... spędziłyśmy cudowne chwile i śmiałyśmy się jak nigdy. Zjadłyśmy pizzę na kolację i wypiłyśmy po drinku bezalkoholowym w wodzie. Wróciłyśmy koło 22 i nim się ogarnęłyśmy była już północ, Pewnie posiedziałybyśmy dłużej gdyby nie to że Angelika wstawała o siódmej do szkoły. Ja do pierwszej w nocy przeglądałam internet i gadałam przez internet z Malwiną. Jej matka przechodziła właśnie chemioterapię. I nie było z nią najlepiej... wciąż jednak istniała duża szansa że wyjdzie z tego. Później pogadałam z Aleksem. On sam nie wiedział co ludzie Marcina zrobią z Kubą. Wiedział to tylko Marcin. Denerwowało mnie jednak że nie chciał mi mówić co się dzieje w szpitalu. Wciąż tylko słyszałam że dowiem się jak wrócę... gdy się rozłączyliśmy wskoczyłam do łóżka i odpłynęłam w sen a do mojego powrotu zostały już tylko trzy dni.

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz