Rozdział 116

487 24 8
                                    

-Pobudka!!!!! -moja siostra darła się w wniebogłosy

-Dobra... -powiedziałam przykrywając sie poduszką na głowę

-Wstawaj! -weszła do pokoju i ściągnęła ze mnie kołdrę

-Angelika... chcesz oberwać? -popatrzyłam na nią gniewnie

-Już jest 9.30 budź się !

-Okej... za chwilę przyjdę

Poleżałam jeszcze chwilę i o 10 przygotowywałam grzanki z serem i ciepłą herbatką... Nie czułam się najlepiej.. zwymiotowałam. Ale postanowiłam nie przyznać się do tego mojej siostrze. Martwiła by się a przecież dziś powinien być wesoły dzień. Po 11 kiedy byłam już umalowana i ubrana, zapakowałam prezenty dla babci i Angeliki w świąteczny papier... wzięłam do ręki zdjęcie na którym był Marcin i wyszeptałam "Wesołych świąt skarbie" zamknęłam oczy wyobrażając sobie że właśnie by mnie przytulił do siebie. Kiedy weszłam do salonu zobaczyłam że przyjechała babcia... przecież miałam po nią pojechać!

-Autobusem przyjechałam! -powiedziała mi śmiejąc się -popatrz ile prezentów wam Jezusek przyniósł

-Widzimy babciu... zrobić ci kawę? -pytała Angelika

-Kawę zrób i idziemy gotować! Barszczyk i zupę z pieczarkami zrobię ja! wy róbcie pierogi uszka i krokiety... ciasto wam przywiozłam dwa rodzaje... sernik i makowiec... owoce tam dajcie do miski... kompocik zrobiłam -babcia wymieniała a ja byłam zirytowana że jechała autobusem do nas z takimi ciężkimi siatkami

-babciu przecież wiesz że bym przyjechała po ciebie -popatrzyłam na nią z troską

-Julka bierz się do roboty! -poganiała mnie

wyrobiłyśmy się o 17... więc wszystkie trzy zasiadłyśmy do stołu dopiero o 18. Ubrałam czarną sukienkę i cieliste rajstopy, włosy wyprostowałam a swoje usta pomalowałam czerwoną szminką, Angelika założyła obcisłe czarne spodnie i niebieską koszulę. A babcia jak to babcia co kolwiek by nie ubrała to wyglądała przepięknie. Podzieliłyśmy się opłatkiem, przeczytałyśmy pismo... trochę powspominałyśmy rodziców, złożyłyśmy sobie życzenia zjadłyśmy kolację i nadeszła chwila na te długo oczekiwane prezenty

Od Angeliki dostałam zestaw najnowszej kolekcji cieni do powiek i szminek, oraz 3 pary świątecznych skarpetek i słuchawki, babcia mi kupiła tableta a Angelice nowy telefon... westchnęłam wiedząc ile się wykosztowała Ja natomiast Angelice kupiłam bluzę i dwie koszulki z Calvina Kleina ponieważ to właśnie była jej ulubiona marka ale nigdy nie mogła sobie kupić nic z tych rzeczy bo nie starczyło by jej na inne rzeczy i dałam jej dodatkowo całą serię jej ulubionej książki... babci natomiast dałam  robota kuchennego i zastawę obiadową która od dawna jej się podobała. Kiedy każdy już był ucieszony zrobiłyśmy sobie kawę i siedziałyśmy rozmawiając. 21 wybiła bardzo szybko i babcia w pośpiechu chciała już koniecznie jechać.

-Zawieź mnie na cmentarz skarbie -powiedziała

-Okej... też chciałam jechać jeszcze dziś -powiedziałam skupiając się na drodze ponieważ na była śnieżyca a drogi były zasypane i nie widać było pasów. Kiedy poszłyśmy na cmentarz świeczki były zgaszone. Odpaliłyśmy więc je na nowo i dałyśmy dwie nowe w kształcie choinek. Jak już pożegnałyśmy się z babcią to powoli wracałyśmy do domu, była już prawie 22. Angelika zadzwoniła do Malwiny że już wracamy i dosłownie pięć minut przed 22 byłyśmy w domu.

-Czy to jest auto Marcina? - z zamyślenia wyrwała mnie moja siostra

-Co? -zapytałam upewniając się czy się nie przesłyszałam

-Patrz -wskazała mi palcem na czarne audi RS7

-Tak jeździł takim... -poczułam że znowu mi nie dobrze i nagle rozbiegł się dzwonek do drzwi po całym domu przerywając dźwięk kolęd

-To ja pójdę do siebie a wy pogadajcie -Angelika się uśmiechnęła A ja poszłam otworzyć drzwi

-co ty tutaj robisz? -zapytałam widząc go w drzwiach

-Hej -powiedział obdarzając mnie tym swoim mega słodkim uśmiechem

-Wejdź bo zimno -westchnęłam...

-Malwina i Przemek będą dopiero po 23... Mam coś dla ciebie -popatrzył na mnie

-Co? Marcin nie ma cie, przychodzisz nagle... nic nie rozumiem!

-Julia... bo ja po prostu boję się że moja obecność zbyt bardzo cię będzie ranić...

-Jak cię nie ma to rani mnie bardziej -przytuliłam go i nie spodziewał się tego bo odwzajemnił ten uścisk dopiero po chwili... Pocałowaliśmy się

-Proszę -podał mi małe pudełeczko w kształcie serca... był w nim złoty łańcuszek ze znakiem nieskończoności przebijającym serce

-Piękny jest -wyszeptałam... -dziękuję

-Piękny łańcuszek dla pięknej dziewczyny -powiedział całując mnie w czoło

-Z kim spędziłeś wigilię? -zapytałam po chwili

-Z chrzestnymi i kuzynostwem...

-Mówiłeś że nie masz rodziny... -skarciłam go wzrokiem

-Mam... ale nie utrzymywałem kontaktu... dopiero w październiku ich odszukałem

-Dobrze że byłeś z rodziną

-Siema! -usłyszeliśmy nagle głos Angeliki

-Hej młoda co tam? -Marcin uśmiechnął się na jej widok

-Wszystko dobrze... a najlepiej będzie jak już będziecie znowu po ślubie -zaśmiała się

-Angelika -skarciłam ją

Znowu było mi nie dobrze i musiałam zwymiotować.

-Jesteś tam ?-usłyszałam pukanie do drzwi kiedy Marcin dobijał się do łazienki

-Jestem -siedziałam słaba na kafelkach w łazience...

-Nie idź na pasterkę... pójdę sama z Malwiną i Przemkiem -powiedziała Angelika

-No chyba nie pójdę... jakiś wirus chyba -westchnęłam

-To idę się zbierać... -moja siostra wyszła z łazienki a ja zostałam z Marcinem sam na sam

-Kiedy miałaś okres? -zapytał mnie

-Wiem... Marcin wiem -powiedziałam szeptem

-Jesteś w ciąży?

-Nie sprawdziłam testem ale czuję to...

-A masz test? -zapytał z błyskiem w oku

-Mam... wyjdź bo go zrobię

-Okej... co by nie wyszło to i tak cie kochać będę jestem już pewny -uśmiechnął się do mnie a ja przewróciłam oczami

-Zobaczymy bo najdłużej wytrzymałeś 5 miesięcy

Kiedy wyszedł popatrzyłam na płytkę testową... już po chwili wiedziałam. Kiedy Marcin wszedł do łazienki pokazałam mu. Dwie kreski. Pozytywny.


PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz