Upłynął kolejny miesiąc. Nadszedł chłodny i nie przyjemny listopad... równy rok temu byłam w tamtym okresie z Marcinem. I to właśnie w tedy powoli zaczynałam go kochać... Nie studiowałam już tak jak pozostała moja trójka znajomych. Miałam prywatne lekcje aby zdać egzaminy i przeskoczyć cały rok. Za równe siedem dni będę je musiała zdać. I już prawdopodobnie moje życie znów się zmieni bo będę miała staż w klinice operacji plastycznych.
-O której jedziemy na cmentarz? -z zamyślenia wyrwał mnie Grzegorz... Wciąż u mnie mieszkał... nie chciałam aby się wyprowadził bo się do niego przywiązałam i łatwiej było mi znosić fakt że kolejny miesiąc nie ma Marcina... Chyba wciąż i na zawsze będę go kochała... na swój sposób ale wciąż będę. Czasami nawet w łóżku kiedy jestem z Grzegorzem patrzę na niego i wyobrażam sobie mojego byłego męża.
-Dzisiaj 1 listopada... wszystkich świętych -powiedziałam z smutnym uśmiechem
-No co ty nie powiesz perła -Grzegorz popatrzył na mnie nie zrozumiale... -o czym myślisz? -podszedł do mnie i podniósł delikatnie mój podbródek abym na niego spojrzała
-O rodzicach -westchnęłam -zawsze jeździłam z nimi... i nie pomyślałabym że będę musiała jeździć sama do nich
-Wiem kochanie to trudne... ale masz moje wsparcie, weźmiemy po drodze twoją babcię? -pocałował mnie czule w usta a ja oddałam pocałunek najlepiej jak mogłam
-Tak... babcia chce iść do kościoła na 14... jest msza za moich rodziców i różaniec za zmarłych... potem o 15 na cmentarzu więc wypadało by być -powiedziałam
-Hah... no to się dziś wymodlimy za wszystkie czasy -powiedział a ja spojrzałam na niego spod byka
-Ci coś nie pasuje to nie idź. Pójdziemy same -wyszłam z pokoju obrażona
Poprasowałam swoją czarną koszulę i obcisłe czarne jeansy, kiedy się ubrałam, zrobiłam sobie makijaż i wyprostowałam włosy. Na koniec ubrałam czarne botki na koturnie i czarny płaszczyk. Grzegorz natomiast założył czarną kurtkę i granatowe jeansy. Postawił delikatnie włosy do góry i pojechaliśmy po babcię.
Dwadzieścia minut później już byliśmy na miejscu.
-Ooo Już jesteście! Poczekajcie na mnie minutkę ja tylko się muszę ubrać -babcia jak nas zobaczyła zaczęła panikować. Nie lubiła jak ktoś musiał na nią czekać
-Spokojnie my jesteśmy pół godziny za szybko -uspakajał ją Grzegorz -niech się pani ubiera powoli
-Zdążymy babciu -powiedziałam uśmiechając się
W kościele byliśmy o 13.55 Idealnie i na czas. Babcia poszła na sam przód, a my natomiast zajęliśmy tyły. Zauważyłam że moja ciocia z kuzynką i mężem też jest. Zrobiło mi się miło że ktoś jeszcze pamiętał o rodzicach oprócz nas. Szkoda tylko że mojej siostry tutaj nie może być, wiedziałam jednak że jakoś na pewno odczuje ten dzień... i że będzie o nich bardziej myśleć. O 16.40 było już po wszystkich nabożeństwach, na cmentarzu stojąc przy grobie strasznie zmarzłam bo wiał okropny wiatr. Chwilkę porozmawialiśmy z ciocią, poznała Grzegorza i była pozytywnie nastawiona tak samo jak wujek i kuzynka. Potem poszłam jeszcze na grób dziadków i pradziadków od strony mamy a na końcu poszliśmy na grób mojego dziadka -ojca mojego taty. Wszędzie zapaliliśmy znicze i i daliśmy świeże kwiaty.
Na chwilkę wstąpiliśmy na herbatkę do babci i posiedzieliśmy z nią aby zleciał jej czas trochę inaczej. Pytała o Angelikę, mówiłam że jestem w stałym kontakcie z ośrodkiem, w zeszłym tygodniu dali mi znać nawet że moja siostra ma jakiegoś wirusa. Ale kiedy wczoraj dzwoniłam była już zdrowa. Porozmawiałam z nią chwilę przez telefon ale tylko na dwie minuty. Mówiła że jest wszystko w porządku i czeka do 20 grudnia.
O 19 prosto od babci pojechaliśmy z Grzegorzem na inny cmentarz aby odwiedzić groby jego ojca, siostry, dziadków od strony taty i jego cioci która była jego chrzestną. Oraz mieliśmy iść na jeszcze jeden grób ale Grzegorz obiecał że opowie mi o tym kto to jest jak będziemy na miejscu.
Kiedy szliśmy na ostatni grób ten tajemniczy spotkaliśmy Malwinę z Przemkiem
-hej! -ucieszyła się kiedy mnie zobaczyła. Ja też się ucieszyłam, tęskniłam za nią.
-Hej, poznajcie się to jest Grzegorz a to jest Przemek -zapoznałam chłopaków jednak Przemek miał oczy zabójcy kiedy witał się z Grzegorzem mimo że głos miał opanowany. Wiedziałam że coś mu nie pasuje ale nie miałam jak z nim porozmawiać.
-Co wy tutaj robicie? -zapytała Malwina -myślałam że nie masz tutaj nikogo akurat -dodała
-No bo ja nie mam, Grzegorz ma tutaj rodzinę -odpowiedziałam -a wy kogo tu macie?
-Ja mam tu brata, kumpla i dwie ciocie -odpowiedział Przemek, kiedy na mnie patrzył wzrok miał łagodny natomiast kiedy patrzył na Grzegorza automatycznie zmieniał się jak kameleon.
-Musimy się kiedyś spotkać -powiedziałam do Malwiny
-No jasne... obiecuję że przyjadę do ciebie -dała mi buziaka i się wszyscy pożegnaliśmy
Kiedy odchodziliśmy odwróciłam się za nimi i zderzyłam się z chłodnym wzrokiem Przemka który uśmiechnął się jak mnie zobaczył. O co mu kurwa chodzi?! Nie miałam jak się tego dowiedzieć.
-Gdzie teraz idziemy? -zapytałam Grzegorza
-Już nie daleko -powiedział i objął mnie za ramie
Weszliśmy na dział dziecięcy i po chwili stanęliśmy nad białym grobem, z płytą w kształcie serca
Kamila Nowicka 03.02.2004r. - 15.04.2004 [*]
Kaja Nowicka 03.02.2004r. - 01.03.2005r. [*]
-Kto to? -wyszeptałam
-Moje siostrzenice... Kamila urodziła się z wadą serca i zmarła 2 miesiące po narodzinach, to był cios dla mojej siostry -widziałam że w jego oczach jest duży smutek
-A Kaja? Też była chora? -zapytałam czując jak mi się serce ściska... jego siostra miała dwie córki... obie nie żyją
-Kaja by żyła... ale kiedy moja siostra była z nią na spacerze wjechał w nich pijany kierowca. Zmarła na miejscu... a moja siostra nie wytrzymała i przedawkowała ćpanie... zmarła dwa tygodnie później.
-O Boże -przytuliłam go czując łzy pod powiekami...
Zapaliliśmy dwa znicze w kształcie aniołków i poszliśmy. Cały wieczór był nie spokojny... widziałam że Grzegorza bolały wydarzenia sprzed lat a mnie bolało że nie ma rodziców, Angeliki i Marcina.
CZYTASZ
Porwana
Teen Fiction-I jak się z tym czujesz szmato? -złapał mnie za włosy i rzucił na podłogę -Moi ludzie cię znajdą i zginiesz w cierpieniach... Obiecuję -nie bałam się go, byłam zbyt silna by się bać. -Gdy by nie ta twoja śliczna buźka, dawno byś nie żyła! -Oczy m...