Rozdział 17

2.6K 128 16
                                    

Budzę się.... w sumie oczy mam ciężkie... i nie czuję nic... nie umiem podnieść głowy, powieki same się zamykają... zapadam w sen.

Kolejna próba... otwieram oczy z całych sił, naprawdę chcę wiedzieć co się dzieje... ale nie widzę nic... tylko mgła. Zasypiam...

Kolejny raz dostaję siły... otwieram oczy i powieki się trzymają! Tylko... gdzie ja jestem? Leżę na białym łóżku szpitalnym i znam tą sale... i wszystko powraca. Pamięć...  nademną stoi doktor Jerzy... Ostatni raz byłam tutaj bo miałam połamane żebra a teraz? Chcę się uśmiechnąć.. tylko zaraz... ja nic nie czuje... Ani rąk... ani nóg... ani nawet nie umiem się uśmiechnąć... bo nie czuje ust. Ja nie czuje nic! Chce powiedzieć co się dzieje... chce się szarpać ale jedyne co mi wychodzi to łzy wylatujące z oczu

-Spokojnie! -otarł mi chusteczką mokre policzka choć nie wiem bo nie czułam -Czucie powróci... tylko nie wiem czy w stu procentach... ale na pewno jakieś wróci. Marcin trzy razy wbił ci nóż... doszło do przerwania nerwów... jedna rana jest na dole pleców, druga na żebrach i trzecia na płucach... przebił je ale udało nam się uratować twoje życie... mamy 28 stycznia... ponad miesiąc byłaś nieprzytomna... i w twojej śpiączce wzięłaś ślub... Twój podpis na akcie małżeństwa został podrobiony... i na palcu masz obrączkę -Podniósł moją dłoń bo mi pokazać a mnie zamurowało... jak można wziąć ślub będąc w śpiączce?! to nie dorzeczne... ale Marcin był profesjonalistą... wszystko umiał tak dograć żeby było na jego korzyść. Doktor gdzieś sobie poszedł a ja zostałam sama z myślami. Po jakimś czasie. Nie mam pojęcia jakim czucie zaczęło stopniowo wracać... codziennie byłam obracana aby nie mieć odleżyn i by rany szybciej się goiły. I pewnego dnia gdy czułam się lepiej przyszedł ON

-Jak się czujesz? -zapytał

-Gówno cię to obchodzi -powiedziałam wściekle

-Od teraz jesteś już moja... widziałaś obrączkę?! Gdzie ją masz? -ściągnęłam ją bo nie chciałam nawet na nią patrzeć

-Nie mam!

-Skończ pyskować!

-Chciałeś mnie zabić skurwielu!

Szybko mnie pocałował, namiętnie...

-Chciałem to chciałem... teraz to nie ważne. Zabieram cię za 6 dni do domu i zaczynamy nowe życie mała... ja i ty -wszeptał

-Nie -popłakałam się

-Teraz już nie będzie bicia... będzie lepiej...


PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz