Rozdział 13

3.4K 141 6
                                    

Siedzieliśmy długi czas w ciszy, i nie wiem kiedy Marcin zasnął. Delikatnie ułożyłam jego głowę na poduszkach i przykryłam kocem. Sama poszłam do kuchni bo wpadłam na pomysł przygotowania kolacji. Otworzyłam więc lodówkę i zaczęłam się zastanawiać co by przygotować. Wyciągnęłam pudełko z piersią z kurczaka i postanowiłam że poniesie mnie wyobraźnia. Mięso umyłam i osuszyłam, następnie otworzyłam szafkę z przyprawami, zioła prowansalskie, papryka słodka i ostra, sól i pieprz- to mi się na pewno przyda. Nie wiem skąd we mnie taki zmysł kulinarny, być może z nudów.. w domu zawsze mama robiła najlepsze przyprawy... ciekawe jak zniosła wieść o mojej śmierci, na tą myśl aż zadrżałam i zrobiło mi się strasznie smutno.... moja siostra pewnie to musiała mocno przeżyć, zawsze do mnie przychodziła jak miała problem... Tęsknię za nimi bardzo, ale muszę być silna, wezmę ślub i jak tylko dostanę trochę wolności to ucieknę do domu. Wróciłam więc do gotowania. Mięso rozkroiłam na pół wycięłam wszystkie możliwe żyłki i rozklepałam na cieńsze plasterki. O dziwo nie obudziło go to... musiał chyba długo nie spać że wpadł w aż tak mocny sen. Wyciągnęłam z lodówki kostkę sera i włożyłam do maszynki aby ją pokroić na plasterki o 2 cm grubości. Włożyłam ser i małą kostkę masła do kieszonek zrobionych z piersi z kurczaka, posypałam przyprawami i zawinęłam na małe roladki. Gotowałam na parze przez około 20 minut a w tym czasie sprzątałam kuchnie z brudnych naczyń. Gdy wszystko było już gotowe obficie posypałam natką z pietruszki i przełożyłam na talerz. Nałożyłam nam trochę sałatki ze świeżych warzyw. I postanowiłam że mogę go budzić na kolację.

-Halo! -Potrząsnęłam nim lekko

-ehh -zajęczał coś pod nosem i otworzył zaspane oczy -zasnąłem? -zapytał ochryple

-Tak, a ja zrobiłam kolację, chodź bo wystygnie -wstałam i poszłam do kuchni aby przynieść talerze do jadalni. Marcin wstał i popatrzył na mnie uśmiechając się... i muszę zaznaczyć że to był pierwszy jego uśmiech w moją stronę taki szczery

-Ładnie pachnie, napijesz się wina? -zapytał

-Poproszę

-To weź kieliszki a ja idę do winiarni

-Do winiarni?! -zaskoczył mnie ale nie odpowiedział na moje pytanie tylko poszedł. Ja wyciągnęłam dwa duże kieliszki z górnej szafki i położyłam je na stół. Następnie ułożyłam obok talerzy sztućce

-Proszę. Szampan francuski Cattier Clos du Moulin -wypowiedział te słowa starannie z akcentem Nalał nam do kieliszków i mi podał

-Miało być wino -zaznaczyłam

-Szampan też ci zasmakuje

-Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego i skosztowałam... zakochałam się w tym smaku. Był pyszny

-Mówiłem -uśmiechnął się

-Ile za niego dałeś? -zapytałam nie wiedząc w sumie czy mogę, ale dziś miał dobry nastrój więc chyba mogłam

-Butelka 250ml 400 zł, możemy go podać na weselu jeśli chcesz

Cena szampana mocno mnie zaskoczyła, no ale mogłam się tego spodziewać, przecież ten człowiek wydawał mnóstwo pieniędzy na niepotrzebne zupełnie rzeczy... wiedziałam że zajmował się czymś nielegalnym ale nie mogłam go zapytać czym bo jego nastrój by się zepsuł

-Spróbujmy twojego arcydzieła -wziął do ręki nóż i widelec i ukroił kawałek kurczaka -smacznego

-Wzajemnie, smakuje ci? -zapytałam

-Pyszne jest... nigdy nie jadłem czegoś tak dobrego... myślę że mogłabyś częściej takie rzeczy podawać, przypadło mi do gustu

-Cieszę się że ci smakuje. Kto będzie na naszym ślubie? -nie lubiłam tego tematu ale chciałam wiedzieć

-Moja ciotka, brat, 4 kumpli z dziewczynami, Ania z chłopakiem i to chyba tyle... 12 osób. Nie możemy zrobić dużego wesela bo nie żyjesz a poza tym nie masz rodziny ani ty ani ja

-Ja mam rodzinę -popatrzyłam na niego wściekle

-Już nie masz, teraz ja będę twoją jedyną rodziną.

-A co z twoim synem?

-Będzie... to w sumie 14 osób... bo będzie z Laurą

-Kto to Laura? -Marzyłam o ślubie na którym będzie mnóstwo osób, a nie jakimś skromnym i cichym

-Laura to... -zawahał się -opiekunka

-No to okej...  -powiedziałam ponuro i wzięłam do ust ostatni kawałek kurczaka. Naprawdę mi się udał... a ten szampan był dopełnieniem wszystkiego

-Muszę ci coś wyznać -Marcin teraz patrzył na mnie z dziwnym strachem w oczach

-Tak? -zapytałam i napiłam się szampana, dostrzegłam że nie spuszcza ze mnie wzroku

-Czuję coś do ciebie.... ale to nie to co powinienem

-To znaczy? -żołądek mi się nagle ścisnął i poczułam że nie mam tlenu...

-Ale to nie miłość, po prostu nie wyobrażam sobie jak by miało cię nie być a kocham ci zadawać ból... lubię jak leżysz i zwijasz się w kłębek a ja cię biję, to daje mi władzę...

Przestałam nagle kontaktować i osunęłam się na ziemie





PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz