Może kawę? -było sobotnie popołudnie... godzina 15
-Nie dzięki... muszę zadzwonić do Marcina. Miał mi w środę podrzucić papiery rozwodowe i urwał kontakt... mam złe przeczucia -wstałam i zrobiło mi się znowu słabo... mdłości
-Ej Julia -Malwina wstała i chwyciła mnie za rękę -znowu... powinnaś iść do lekarza...
-Nie, mówię ci że stres... nie wiem kiedy ostatni raz byłam spokojna
Poszłam do siebie by zadzwonić... siedziałam na łóżku i czekałam aż odbierze... w końcu usłyszałam jego zaspany głos
-Halo
-Spałeś?
-No... stało się coś?
-Miałeś mi dać papiery rozwodowe...
-Aaa... no miałem, jestem w Holandii... będę w Polsce za jakiś czas to się do ciebie odezwę...
-Wszystko okej? -znowu poczułam silne mdłości... nie odpuszczały od kilku dni
-Jak wyjechałaś nic nie jest okej... kończę pa
Nie zdążyłam odpowiedzieć bo się rozłączył
-Zrobiłaś tą kawę? -zapytałam gdy wróciłam do salonu i rozsiadłam się na kanapie
-No stoi ci tu -pokazała palcem na kubek
-Aaa, nie widziałam
-Co powiedział?
-Nic... był taki jak by inny... nie wiem co z nim eh -naprawdę zastanawiałam się czy wszystko z nim w porządku... tęskniłam za nim... powoli docierało do mnie, że go kocham
-A szukasz jakiejś roboty?
-Rodzice mi dali piętnaście tysięcy... na jakiś czas mi to starczy tym bardziej że nie muszę na nic wydawać bo przecież zakupy nam robią...
-Ty to masz życie... -westchnęła
-Ty teraz też -przytuliłam ją i gadałyśmy
Koło 17 wyszłyśmy na miasto coś zjeść a potem poszłyśmy na piwo... wróciłyśmy po 22... pooglądałam jeszcze chwilę telewizję i poszłam się położyć. Spałam niespokojnie... wymiotowałam w nocy... długo to rozważałam ale z samego rana poszłam kupić test ciążowy... potwierdził wszystkie moje obawy. Pozytywny... dwie kreski... Pokazałam to Malwinie a ta mnie przytuliła i obiecała że mi pomoże... Ta wiadomość była dla mnie wstrząsająca... przez dwa dni nie wychodziłam z pokoju... miałam powoli depresję... Później poinformowałam o tym najbliższych... ucieszyli się choć byli niepewni... Ja sama nie wiedziałam jak powiedzieć o tym Marcinowi który nawet do mnie nie dzwonił... Postanowiłam że wezmę rozwód i wychowam dziecko sama a on nie będzie miał pojęcia o tym że w ogóle byłam w ciąży... Ginekolog określiła szósty tydzień... a ja zastanawiałam się co dalej będzie. Gdy wróciłam do domu zobaczyłam zapłakaną Malwinę
-Co się stało? podbiegłam do niej i ją przytuliłam...
-Mama ma raka piersi... wyniki się potwierdziły
-Boże... -nie wierzyłam w to. Malwina miała tylko matkę... nie miała nigdy ojca bo zginął... kiedy jej matka nawet nie wiedziała że jest w ciąży... -Tak mi przykro
-Muszę do niej jechać -powiedziała łkając
-To przecież zrozumiałe... Jedź i opiekuj się nią
-Na dwa tygodnie okej... i wrócę dasz sobie tutaj radę?
-Jasne...
Pomogłam się jej spakować i pojechała pociągiem do Warszawy o 21.20 Ja wróciłam i oglądałam telewizję gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Pomyślałam że to jakiś sąsiad... i otworzyłam.
-Witaj księżniczko -w drzwiach stał obleśny koleś... nie za chudy, starszy... siwe tłuste włosy -jestem Fredo
Chciałam natychmiast zamknąć drzwi ale był silniejszy. Wszedł do mieszkania i chwycił mnie za ręce prowadząc wprost do salonu
-Zrobisz mi loda? -zapytał
-Wyjdź mi stąd bo zadzwonię do policję! -popchnął mnie tak że uderzyłam głową o stół... byłam w niebezpieczeństwie... przepowiednia Marcina się sprawdziła. Stawiałam mu się więc siłą wrzucił mnie do bagażnika i przed zamknięciem klapy obiecał że będę najlepszą kurwą w całym burdelu... potem poczułam jak ostro ruszyliśmy i nie wiedziałam sama gdzie pojadę.
*******************************************************************
Myślicie że Fredo ją zabije czy podaruje jej życie? Niespodziewany zwrot akcji... ?
OGŁASZAM
Iż jutro 18 nie będzie żadnej opowieści ze względu że na wattpadzie będą coś robić i nie będzie można tworzyć... ale będziecie mogli czytać... opowieść prawdopodobnie pojawi się jutro po 16 albo dopiero w piątek!
Liczę że będziecie cierpliwi :)
CZYTASZ
Porwana
Teen Fiction-I jak się z tym czujesz szmato? -złapał mnie za włosy i rzucił na podłogę -Moi ludzie cię znajdą i zginiesz w cierpieniach... Obiecuję -nie bałam się go, byłam zbyt silna by się bać. -Gdy by nie ta twoja śliczna buźka, dawno byś nie żyła! -Oczy m...