Cały wieczór siedziałyśmy z Malwiną i piłyśmy wino... lekko szumiało nam już w głowach więc Malwina została na noc. Było coś po dziesiątej jak się obudziłam, Malwiny już nie było. Posmarowałam twarz maścią i byłam załamana bo jeszcze bardziej spuchłam.. Poszłam do kuchni by zrobić sobie jakieś śniadanie. Zastałam mamę i moją przyjaciółkę przy stole jak o czymś gadały,
-Hej wszystkim -powiedziałam
-Matko przenajświętsza musimy jechać jak najszybciej do lekarza... popatrz na swoją twarz dziecko -mama trzymała się za głowę i była przerażona. -jedz śniadanie a ja idę dzwonić czy cie przyjmie... potem musimy jechać załatwiać z dokumentami
Usiadłam przy stole i westchnęłam... mama poszła do gabinetu ojca a Malwina podała mi herbatę
-Dziękuję, -wyszeptałam -o której wstałaś?
-Ze dwadzieścia minut temu, jak się czujesz?
-No gorzej... cały ryj mi pulsuje... -chwyciłam się za prawy policzek ponieważ bolał najbardziej... nie dość że miałam na nim dwa duże krwiaki to jeszcze kilka małych rozcięć, ze trzy albo cztery
-Może coś przeciwbólowego? Perła gadałam z twoją mamą... nie możesz tu zostać i to jest prawdą... stwierdziła z twoim ojcem żebyś wyjechała na pół roku chociaż... gdzieś za Warszawę... wynajmą nam mieszkanie... będę tam z tobą... wiesz praca z paznokciami jest taka że łatwo znajdę nowe klientki... a miesięcznie potrafię zarobić koło 2400... jakoś byśmy se poradziły, co ty na to?
-Aaa... eee -nie wiedziałam co powiedzieć... zatkało mnie -myślę że to będzie dobry pomysł... muszę zacząć nowe życie, uciekłam i teraz muszę nauczyć się żyć na nowo... tylko gdzie niby miałybyśmy mieszkać? Wiesz... marzyłam żeby studiować na Politechnice Warszawskiej... Kosmetologia... wiesz-liczyłam że mnie zrozumie że gdy wyjadę to sprawa się sypnie ale musiałam wyjechać i sama to wiedziałam
-Chyba Lublin... ale przecież mogłabyś robić kursy i być kosmetyczką... tak? a za rok byś poszła na studia
-Mogłabym... damy sobie jakoś radę
Do kuchni wróciła mama żeby mnie poinformować że o 11 mam lekarza, była 10.27 więc musiałam się śpieszyć.. Szybko zjadłam śniadanie, nie robiłam makijażu, poczesałam tylko włosy i ubrałam czarną bluzę i białe spodnie z dziurami. Zarzuciłam na siebie czarny płaszczyk i pojechałam z mamą i siostrą do lekarza. Odwieźliśmy Malwinę do domu. W przychodni czekałam 15 minut żeby mnie wzięła do gabinetu. Okazało się że mam brać antybiotyk, miałam pękniętą kość jarzmową, czyli tą która jest od razu pod oczami. Dowiedziałam się że opuchlizna będzie się utrzymywać do dwóch, trzech tygodni. Antybiotyk miałam na 12 dni. Dodatkowo przepisała mi 3 maści które miały pomóc w leczeniu i były przeciwbólowe... Były ferie, dzieciaki chodziły po ulicach i cieszyły się wolnością a ja zastanawiałam się kiedy mnie ktoś dorwie i zabije... Tak jak mama mówiła 3 godziny spędziłam na załatwianiu dokumentów, był do odebrania za tydzień... potem poszliśmy na obiad. Zamówiłam sobie rybę z frytkami i zestawem sałatek i poszliśmy załatwić sprawy z dokumentami dotyczącymi telefonu. Kolejną godzinę spędziłam w Playu. Kupiłam sobie samsunga galaxy x8 w różowej obudowie. Od razu załatwiłam sobie szkoło hartowane i etui przeźroczyste które miało taki jakby brokat w wodzie i wyglądało to bardzo efektownie. Z tyłu miał czytnik lini papilarnych podobnie jak mój poprzedni telefon więc bardzo mnie to cieszyło bo wiedziałam że nikt mi nie wejdzie na telefon bez mojej zgody. Za całość zapłaciłam 1790 zł.
-To wszystkie załatwienia bo jestem padnięta -Angelika zaczynała marudzić i nie dziwiło mnie to bo sama chciałam sobie nogi wyprostować tym bardziej że miałam jeszcze fryzjera... a było już po 16.30
-Jeszcze małe zakupy żeby było coś na kolacje i na jutro na obiad i wracamy -powiedziała mama i utknęłyśmy w popularnych warszawskich korkach
Wróciłyśmy po 18, byłam już znowu głodna a za chwilę miałam iść do fryzjera. W klepie kupiłam sobie najpotrzebniejsze rzeczy typu kosmetyki. Zjadłam w domu zapiekankę i na nowo pojechałam z Angeliką do fryzjerki... miałyśmy pięć minut spóźnienia ale było okej. Wyszłyśmy o 20. Obcięła mi włosy i teraz kończyły mi się ok. 6 cm za łopatkami. Dziwnie się czułam bo miałam do połowy tyłka... zafarbowałam się na czarno i zrobiłam sobie granatowe refleksy... naprawdę bardzo mi się podobał pomysł. Gdy wróciłam czułam się odnowiona... nie miałam nawet na nic siły... ogarnęłam sprawę z telefonem. Wgrałam na nowo kontakty i do pierwszej pisałam ze znajomymi na fejsie którzy nie potrafili zrozumieć jak to się stało że żyję... założyłam nowego fejsa bo tamten był zaśmiecony informacjami o mojej śmierci i poszłam spać.
CZYTASZ
Porwana
Teen Fiction-I jak się z tym czujesz szmato? -złapał mnie za włosy i rzucił na podłogę -Moi ludzie cię znajdą i zginiesz w cierpieniach... Obiecuję -nie bałam się go, byłam zbyt silna by się bać. -Gdy by nie ta twoja śliczna buźka, dawno byś nie żyła! -Oczy m...