Nastał zimny, deszczowy poniedziałek... Od 24 godzin nie wiem co dzieje się z Marcinem, łzy spływały mi po policzkach choć ledwo co się obudziłam. Nakryłam się kołdrą tylko i leżałam pociągając nosem. Po jakiejś chwili usłyszałam, że otwierają się drzwi.
-Śpisz? -Kuba czekał na odpowiedź ale nie chciałam mówić
-Proszę chodź... wstań chcę jechać na miasto -jako że nie dostał odpowiedzi to wyszedł
Długo leżałam aż w końcu wyczyściłam nos, Ubrałam szare spodnie dresowe ze ściągaczami i bluzkę białą na ramiączkach, do tego białe skarpetki. Włosy spięłam w byle jaki kucyk , nałożyłam podkład i lekko wytuszowałam rzęsy. Wyglądałam tak jak wygląda osoba z ciężką depresją. Zapłakana zeszłam na dół
-Co chcesz dziś robić -zapytałam ponuro
-Cieszę się że wstałaś. Zjesz coś? -Kuba patrzył na mnie i się uśmiechał jak by chciał mnie pocieszyć
-Nie chcę -odburkłam
-Coś musisz... chociaż małą miskę płatków -nalegał. Z początku zacinałam się że nic nie zjem ale później dla spokoju zgodziłam się na miskę bananów z jogurtem
-O 13 pojedziemy na miasto? Byłaś kiedyś w Czechach?
-Byłam -nie miałam ochoty na rozmowę, gdy skończyłam jeść wstałam bez słowa od stołu i umyłam za sobą miskę. Poszłam na górę i drżącymi rękami zadzwoniłam do Marcina, błagałam by odebrał ale na marne... 5 połączeń nie odebranych. Usiadłam i beczałam... straciłam go. Straciłam wszystko co miałam. Chcę już umrzeć i być z nim...
Jakub praktycznie siłą wyciągnął mnie z domu. Jechaliśmy chwilę przez taką jakby wieś a przez moje myśli przepływał Marcin i to że jestem na jakimś zadupiu. W końcu wyjechaliśmy na główną drogę. Pierwszy sklep meblowy jakieś domki aż w końcu rondo... biedronka, MC donalds, blokowisko, cmentarz, kościoły... w porównaniu z Warszawą to nie były luksusy. W końcu przyjechaliśmy na rynek.... Tłumaczył mi że ta fontanna na rynku to święty Florian. Oglądaliśmy sklepy... zwykłe miasto. Nic specjalnego, byliśmy na wzgórzu zamkowym. Na samej górze wieży patrzyliśmy na Czechy, potem oglądaliśmy rotundę świętego Mikołaja. Weszliśmy na herbatę do znanej herbaciarni aż w końcu przeszliśmy na drugą stronę rzeki Olzy.I byliśmy w Czechach. Chodziliśmy po czeskim rynku i opowiadał mi o przeszłości... totalnie mnie to nie interesowało
-Boisz się mnie?
-Nie -chciałam już wracać, na nowo zalałam się łzami
-To dobrze, nie zrobię ci krzywdy... jesteś młodą wdową to możemy wsiąść ślub, za rok czy dwa, jesteś piękną kobietą wiesz? -za te słowa oberwał w pysk
-Posłuchaj! -krzyczałam -jeśli Marcin żyje to spędzę życie z nim, jeśli umarł to będę sama! Dotarło to do ciebie tępy chuju?! -byłam wściekła i czułam jak złość ze mnie wychodzi
Poszłam wprost przed siebie nie wiedząc dokąd idę. Zostawiłam go daleko w tyle. Długo chodziliśmy na dystans aż w końcu mnie zawołał by poinformować że wracamy. Jechaliśmy samochodem a ja próbowałam dodzwonić się do Marcina
-Nie odbierze -Kuba patrzył przed siebie i był pewny swoich słów
-Zamknij się -dzwoniłam do niego dziesięć razy jednak nic to nie dało. Jego telefon milczał a dla mnie nic już nie miało sensu. Wciąż miałam przed oczami widok jego w kałuży krwi... krzyczałam by się obudził chciałam się wyrwać tym gnojom... jednak to na nic. Marcin nie reagował a do mnie docierało że już nigdy go nie zobaczę
Po powrocie Kuba zrobił jakieś parówki w cieście francuskim. Zjadłam jedną jednak zwymiotowałam.
-Napij się chociaż herbaty -podszedł do łóżka na którym leżałam i usiadł obok. Kubek wcisnął mi do ręki -posłuchaj -dotknął mojego ramienia jednak szybko cofnął ręce -ominęło cię piekło, miałaś trafić do treserów... miałem dostać wytresowaną uległą dziwkę... jednak zapłaciłem więcej i nie musiałaś cierpieć. Nie wiedziałem z jakiego środowiska będziesz. Nic o tobie nie wiedziałem... ale jesteś piękna, mądra... nie skrzywdzę cię. Proszę daj sobie pomóc
Nastała cisza. Nie rozumiałam... myślałam że to właśnie o nim mówił Marcin, że to właśnie on będzie się znęcał... myślałam że udaje
-Po co ci była ta uległa dziwka? -zapytałam przez łzy
-Nie koniecznie chciałem się żenić... chcę seksu, nie mógł bym jednak cię skrzywdzić... jesteś taka bezbronna. Twoja łzy ranią moje serce... wyśpij się proszę -włączył lampkę nocną i wyszedł z pokoju zamykając drzwi. Ja zostałam z myślami. Próbowałam jeszcze trzy razy zadzwonić jednak każdy telefon pogarszał tylko moje uczucia. Długo siedziałam i przeglądałam internet aż w końcu wycieńczona bezradnością zasnęłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/130373209-288-k30729.jpg)
CZYTASZ
Porwana
Teen Fiction-I jak się z tym czujesz szmato? -złapał mnie za włosy i rzucił na podłogę -Moi ludzie cię znajdą i zginiesz w cierpieniach... Obiecuję -nie bałam się go, byłam zbyt silna by się bać. -Gdy by nie ta twoja śliczna buźka, dawno byś nie żyła! -Oczy m...