W czwartek wstałam specjalnie o 7 bo o 8.30 otwierali urząd a mi zależało na jak najszybszym załatwieniu spraw. Gdy wróciłam była 13 zadzwoniłam do domu by poinformować o sprawach, zorientowałam co dzieje się u Malwiny i gdy upewniłam się że wszystko jest w porządku udałam się do kuchni gdzie czekał Marcin i obiad. Hamburger i frytki... ciężko było mi to zjeść bo w ogóle nie należało to do mojego jadłospisu ale przełknęłam.
-Idź się przebrać i zabieramy się za dokończenie ogrodu
-Pewnie zaraz tam przyjdę
Ledwo co wyszedł do ogrodu usłyszałam dzwonek do drzwi, pomyślałam że to on i otworzyłam bez zawahania. Przeraziłam się gdy w progu zobaczyłam Bartosza. Rzucił się na mnie z namiętnym pocałunkiem, nie pozwalając mi na ucieczkę... problem był w tym że ja go nie odpychałam nawet. Jego ręce powędrowały na mój tyłek, po krótkiej grze wstępnej wziął mnie na ręce i namiętnie całując przeszedł do sypialni. Poczułam nagle mocne szarpnięcie i zobaczyłam Marcina który dostał furii. Dopiero teraz do mnie dotarło co się stało. Marcin obkładał Bartosza pięściami a ten się już nawet nie bronił. Jego twarz była jedną wielką plamą krwi. Wziął go za ubrania i wywlókł za drzwi. Podłoga była zakrwawiona, wiedziałam że ze mną może być podobnie. Gdy wrócił ja już byłam zapłakana i żałowałam.
-Ty kurwo -wysapał
-Przepraszam
-Zamknij się
-Marcin uspokój się proszę
-Ty pierdolona dziwko! -podszedł do mnie i uderzył w twarz, zabolało, za szczypało a ja z trudem złapałam oddech
-Bolało
-I dobrze ci tak! -warknął -zabiję cię... urodzisz i cie zajebie!
-Bałam się go bardziej niż kiedykolwiek indziej
Zrzucił mnie na podłogę i zaczął bić pięściami w twarz i klatkę piersiową. Nie potrafiłam łapać tchu. Zaplątał rękę w moje włosy i zaczął uderzać moją głową o podłogę. Kiedy przestał poczułam wielką ulgę.
-Rozwód... nie bierzemy ślubu. Bierzemy rozwód
Wpadłam w histerię... błagałam go aby nie robił niczego złego, on jednak nie patrząc na mnie wyszedł i nie wiedziałam gdzie poszedł. Resztę dnia przepłakałam... byłam wściekła sama na siebie.
CZYTASZ
Porwana
Teen Fiction-I jak się z tym czujesz szmato? -złapał mnie za włosy i rzucił na podłogę -Moi ludzie cię znajdą i zginiesz w cierpieniach... Obiecuję -nie bałam się go, byłam zbyt silna by się bać. -Gdy by nie ta twoja śliczna buźka, dawno byś nie żyła! -Oczy m...