Sobotni ranek nie był taki jak chcieliśmy... nadszedł maj a wraz z nim ulewne deszcze. Temperatura na dworze nie była zachwycająca... 14 stopni jak na ten miesiąc to wyjątkowo za mało.
-Kiedy ma skończyć padać? -Angelika nerwowo przełączała kanały w telewizji
-Jeszcze kilka dni -odpowiedział Marcin
-Prognoza pogody pokazywała że do wtorku -rzuciłam szybko biorąc się za nastawianie pralki. Było mi ciężko bo wszędzie były rzeczy rodziców... w końcu nic ze sobą nie zabrali
-Babcia dziś przyjedzie? -zapytał mnie Marcin odbierając mi z rąk kosz z brudną bielizną
-Trzeba po nią pojechać... zresztą ciocia Ewa jeszcze tam jest -odpowiedziałam
-No to jak chcecie... niech same przyjadą jak chcą, idę zapalić -Nie odpowiedziałam nic tylko starałam się skupić na robieniu prania
Kiedy skończyłam była już ósma trzydzieści. Angela obiecała ze pomoże mi z obiadem więc nie musiałam bardzo się śpieszyć.
-Marcin powiedział że możemy dziś pojechać do Centrum Budowniczego -moja siostra zaskoczyła mnie swoim optymizmem. Nie pozostało mi nic innego więc się zgodziłam. Centrum Budowniczego- był to duży sklep który miał aż cztery piętra. Przypominał trochę małą galerię. Lubiłam robić tam zakupy bo jeżeli wiedziałam co potrzebuję to udawałam się na odpowiednie piętro, następnie wybierałam odpowiedni dział i dostawałam wszystko co potrzeba.
-O której chcecie jechać? -zapytałam
-Możemy już a potem wrócimy sobie na obiad albo na mieście zjemy -odpowiedział Marcin
-Jak stawiasz.. -powiedziałam pod nosem i poszłam się ubierać.
O 13 byliśmy już po zakupach. Jak na razie udało nam się wybrać dachówkę jaka będzie na nowym dachu i ekipę która to zrobi. Mieli się tego podjąć w przyszłym tygodniu pod warunkiem że ulewne deszcze przestaną padać. Mi zależało aby zrobili to jak najszybciej bo przez nieszczelny dach w domu była wilgoć i zalewało komin. Wybraliśmy też śnieżno białe płytki do kuchni i jadalni
-Zastanawiam się nad wykuciem ściany która dzieli kuchnię i jadalnię i w tedy było by to połączone -widziałam że na twarzy Marcina pojawia się jakiś zarys cierpienia... przypuszczałam że przez śmierć mamy i taty on myślał intensywniej o swoim tragicznie zmarłym synku
-Tak to całkiem spoko pomysł -przytakiwała Angelika
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę nad zmianami w domu i ustaliliśmy że Angelika będzie miała pokój tam gdzie ja, oczywiście cały wyremontowany i łazienka na dole też będzie jej, salon i kuchnia będzie wspólna a góra cała nasza. Mielibyśmy w tedy łazienkę i trzy sypialnie do wykorzystania to całkiem spoko opcja jak dla nas.
Na obiad pojechaliśmy do McDonalda, potem poszliśmy jeszcze do dwóch supermarketów i zrobiliśmy ogromne zakupy żywności i różnych innych produktów.
-Idę o osiemnastej się spotkać z Moniką -oznajmiła Angelika nie przerywając malowania paznokci
-Tak codziennie się widujecie? Pada przecież -obawiałam się że Monika może ściągnąć moją siostrę na złą drogę, wiedziałam że uwielbiała imprezy i wiele razy widzieliśmy ją na haju albo po pijaku
-O której będziesz? -dopytywał się Marcin
-Północ?
-Za późno -stwierdziłam, Angela przewróciła oczami i popatrzyła na Marcina
-Dwudziesta trzecia najpóźniej
-Jesteście drętwi -widziałam że jest zirytowana ale nie chciałam się ugiąć
-Gdzie będziecie? -dopytywałam się
-U niej w domu! -krzyknęła ze złości
-To jak o dwudziestej trzeciej nie wrócisz to cię osobiście odbierzemy -poinformowałam ją sama się złoszcząc
-Spieprzajcie -Angela wyszła z salonu obrażona a my włączyliśmy serial
Do 18 leżeliśmy leniwie na kanapie i spędzaliśmy czas we dwoje. Później rozrysowaliśmy plan kuchni i jadalni.
CZYTASZ
Porwana
Teen Fiction-I jak się z tym czujesz szmato? -złapał mnie za włosy i rzucił na podłogę -Moi ludzie cię znajdą i zginiesz w cierpieniach... Obiecuję -nie bałam się go, byłam zbyt silna by się bać. -Gdy by nie ta twoja śliczna buźka, dawno byś nie żyła! -Oczy m...