Otworzyłam oczy, wszędzie był półmrok, bolała mnie głowa. Rozglądnęłam się w okół lecz nie mogłam się podnieść... Gdzie jest Marcin? Chciałam koniecznie z nim porozmawiać... W końcu do sali weszła jakaś kobieta w białym fartuchu
-Proszę się nie denerwować, jest pani w szpitalu boli panią coś? -odezwała się spokojnym głosem
-Głowa... -powiedziałam resztką sił -Może pani zawołać mojego męża? -wyszeptałam
-Niestety od kilku dni nikt tutaj do pani nie przyszedł i teraz też nikogo nie ma
-To jaki mam... -nie zdążyłam dokończyć bo lekarka dokończyła za mnie
-11 września, 6 dni pani była nieprzytomna. Ma pani obrażenia głowy ale powoli wszystko wraca do normy dzięki temu że była pani nie przytomna... Pani mąż kazał przekazać że papiery rozwodowe będą w domu to jedyne co wiemy, niech pani odpoczywa
Papiery rozwodowe? o co tutaj chodzi... pamiętałam tylko krótkie urywki... jak mnie bił, krzyczał i zmuszał do seksu.... a teraz? odszedł? bez wyjaśnień?
W szpitalu byłam cały czas sama... wyszłam dopiero 30 września. W tym czasie odwiedziła mnie Malwina 3 razy ale nie chciała nic powiedzieć, mówiła że nie wie gdzie jest Marcin i twierdziła że z nim nie rozmawiała. Czy jej wierzyłam? Chyba nie. Była dziewczyną Przemka a Przemek był z Marcinem jak brat. Powrót był nie zwykle ciężki... musiałam wezwać taksówkę aby zawiozła mnie z gdańska do warszawy... Koszty były ogromne ale nie miałam jak wrócić a na komunikację miejską byłam za słaba.
-Sama pani podróżuje? Zawsze ze szpitala ktoś odbiera -powiedział taksówkarz
-Ale mnie nie ma kto odebrać -odrzekłam przykładając głowę do szyby
-A rodzice?
-Nie żyją, nie mam nikogo, mówiłam już
-Było mi ciężko, wracałam do pustego domu, całkowicie załamana... Malwina i Przemek zamieszkali w Lublinie... ja sama musiałam w Warszawie... wszystko mi tam będzie przypominać Marcina za którym tak bardzo tęsknię -martwiłam się i byłam przybita
-Taka piękność i jest sama -kierowca wyrwał mnie z zamyślenia
-No widocznie taki mój los
Po kilku godzinach byłam w domu. Pierwsze co zrobiłam to wzięłam kąpiel, potem postanowiłam zrobić omleta z owocami. Kiedy jadłam patrzyłam nerwowo na telefon i przeglądałam papiery o moim rozwodzie. Postanowiłam zadzwonić do Marcina ale automatyczna sekretarka odpowiedziała że nie ma takiego numeru.
Marcin gdzie jesteś... czemu odszedłeś... dlaczego mi to zrobiłeś..
Nigdy się tego nie dowiem już... Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pierwsza myśl... wrócił?!
Otworzyłam lecz to był kurier kwiatowy. Po uzgodnieniu danych wręczył mi bukiet 51 czerwonych róż. W środku był mały liścik.
Przepraszam... dasz sobie radę, zapomnij o mnie i zacznij żyć.
Twój Marcin xxx
Popłakałam się... wstawiłam kwiaty do wazonu... jedyna pamiątka że on istniał naprawdę.
Dopiero wieczorem zaczęłam się zastanawiać gdzie jest Angelika... w jakim ośrodku wychowawczym. Zadzwoniłam z tym do Przemka
-No hej -odebrał
-Hej... Przemek mam wiele pytań
-Wiem... pytaj czekałem na ten telefon... wiedziałem że zadzwonisz lub napiszesz
-Gdzie jest Angelika? -bałam się odpowiedzi na to pytanie
-W ośrodku wychowawczym w Malborku... wyślę ci potem numer telefonu to będziesz może mogła zadzwonić
-A Marcin? -zapytałam wstrzymując płacz
-Wyjechał... nie wiem dokąd... ale nie chce już wracać...
-Przepraszam... ale muszę się rozłączyć
-Julia... -usłyszałam westchnięcie -jak się czujesz?
Nie odpowiedziałam rozłączyłam się. Popadłam w histeryczny płacz. Nikt nie chce powiedzieć gdzie on jest... zabrał wszystkie rzeczy i zdjęcia... w tym domu nie ma już nic... tylko te róże... tylko one utwierdzają mnie w tym że kiedyś nasza miłość istniała.
CZYTASZ
Porwana
Подростковая литература-I jak się z tym czujesz szmato? -złapał mnie za włosy i rzucił na podłogę -Moi ludzie cię znajdą i zginiesz w cierpieniach... Obiecuję -nie bałam się go, byłam zbyt silna by się bać. -Gdy by nie ta twoja śliczna buźka, dawno byś nie żyła! -Oczy m...