Rozdział 105

433 24 5
                                    

Następny ranek był totalną porażką. Nie pamiętałam jak wróciłam do domu... właściwie to się nad tym zastanawiałam. Nie skończyło się na jednej butelce wódki. Głowa pękała mi z bólu. Leżąc w łóżku kolejną godzinę zmusiłam się aby wstać i iść do apteczki po jakieś proszki. Potem poszłam się umyć i próbowałam sobie coś przypomnieć... poszliśmy na dyskotekę... tak! to pamiętałam... ale jak z niej wróciłam? Na moim telefonie zobaczyłam że mam jednego sms od Nadii... skąd ma mój numer? Musiałam jej podać.

Hej! żyjesz? idziesz dziś z nami na kręgle?

Odpisałam bardzo szybko:

Hej, głowa mi pęka, takiego mam kaca... dziękuję za propozycję ale innym razem, dzisiaj chcę zostać w domu żeby się przygotować na jutrzejsze zajęcia

Po paru chwilach dostałam odpowiedź:

Okej, ja też ale siedzenie i rozmyślanie co to jutro będzie zabiera mi radość z życia, jak byś chciała do nas dołączyć to odezwij się! Sebastian też ma kaca... Podeśle ci go do domu bo już go mam dość hahahahha

odpisałam jej:

No pewnie! dawaj mi go tutaj xdd pocierpimy razem

Nadia odpisała mi już tylko parę "xd" i buziaczków, chciałam dzisiaj pojechać do rodziców. I chciałam znowu zadzwonić na telefon Marcina... może mi się uda. Zrobiłam sobie makijaż zjadłam płatki z mlekiem i poszłam na siłownie, w drodze spróbowałam zadzwonić jednak automatyczna sekretarka dalej powtarzała że nie ma takiego numeru. Muszę nauczyć się żyć bez niego... i muszę wyrzucić kwiaty... im więcej na nie patrzę tym bardziej mnie to boli. Na siłownie spędziłam dwie godziny ostro trenując. Gdy wychodziłam nogi miałam jak z waty i byłam bardzo słaba. Zadzwonił mi telefon, to Malwina

-No hej -odebrałam

-Hej! Jak się trzymasz? -zapytała -odczytałam wiadomość że poszłaś na studia, wybacz że dopiero teraz odpowiadam... kiedy zaczynasz?

-Od jutra -powiedziałam smętnym głosem

-No a jak radzisz sobie ze samotnością? -dopytywała się ale teraz już słyszałam w jej głosie troskę

-Muszę dać rade -rozpłakałam się i w słuchawce słyszałam tylko spokojny głos mojej przyjaciółki która próbowała mnie uspokoić

-Chcesz abym do ciebie przyjechała?

-Nie, jutro mam te studia już więc teraz zacznę się porządnie uczyć... -powiedziałam kiedy już trochę ochłonęłam -Malwina... gdzie jest Marcin? Wiem że ty to wiesz

-Kochanie zapomnij o nim proszę cię... on nie chce kontaktu nawet z Przemkiem

-Nie zapomnę dopóki z nim czegoś nie wyjaśnię -odpowiedziałam

-Nie dasz mi spokoju? Ale Przemek mnie zabije jak ci powiem

-Błagam cię Malwina -na nowo zaczęłam płakać

-Marcin jutro wieczorem przyjeżdża do Gdańska aby coś załatwić z Przemkiem i jedzie w poniedziałek... jest prawdopodobnie w Holandii...

-Malwina dziękuję że mi powiedziałaś

-Co chcesz zrobić z tą informacją?

-Jeszcze nie wiem... ale dziękuje... jadę autem więc odezwę się innym razem pa

Kiedy wróciłam do domu znowu wzięłam kąpiel... a może do niego w sobotę pojadę? To daleko wiem... ale muszę go zobaczyć... Chyba najgorsze w tym wszystkim było to że ja go kochałam. Dalej tak bardzo kochałam.


PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz