Rozdział 76

1.2K 60 10
                                    

We wtorek obudziłam się o 7 na zimnej podłodze w łazience, a właściwie obudził mnie Marcin

-Idź się położyć -był zaspany, też musiał spać

-Yhm -nie potrafiłam bez rąk sama się podnieść więc wziął mnie obojętnie na ręce i położył do łóżka

-Zapłaciłem za ogrzewanie i już włączyli, ale jeszcze nie czuć

-Dziękuję -popatrzył na mnie i wyszedł z pokoju a ja zamknęłam oczy i biłam się z myślami

Po 9 wyszłam na śniadanie

-Zrobiłeś coś jeść?

-Nie miałem czasu, co ci podać?

-A co robiłeś że nie miałeś czasu?

-Pakowałem się... o 19 mam wylot -jego słowa wyrządziły mi ogromny ból i uświadomiły że naprawdę się rozstajemy, dopiero teraz dostrzegłam w salonie ogromną czarną walizkę

-Nie jestem głodna -odparłam... -nalej mi wody jak możesz

Podał mi szklankę i wycisnął do niej trochę soku z cytryny a następnie zalał wodą mineralną.

-Czyli wyjeżdżasz -powiedziałam smutno

-Tak, papiery rozwodowe przyjdą pocztą na adres w Lublinie

-Rozumiem... a ty gdzie będziesz?

-Albo w swoim mieszkaniu w Warszawie albo w domu w Holandii jeszcze się nie zastanowiłem

O 13 pojechaliśmy do kliniki aby ściągnąć bandaże i dowiedzieć się co dalej. Lekarka dokładnie badała i naciskała na oba ramiona. Czułam... doskonale czułam ale bolały mnie jak nimi ruszałam, powiedzieli mi że jeszcze przez 2-3 dni będę tak się czuć. Potem wszystko powinno wracać do normy dzięki rehabilitacji, później przeszłam jeszcze jakieś dwa badania laserowe i o 15 byliśmy w domu. Marcin zrobił mi warzywa na patelni i gdy pierwszy raz od dłuższego czasu sama trzymałam łyżkę oznajmił że to ostatni obiad w moim życiu robiony przez niego. Wywołało to u mnie lawinę płaczu. Kiedy wybiła 17 przyszedł do mojej sypialni i delikatnie chwycił mnie za dłoń

-Mogę cię pocałować? Już nigdy tego nie zrobię -widziałam że wstrzymywał w sobie łzy -W Polsce będziemy już dla siebie obcymi ludźmi

Zamknęłam jego usta w pocałunku. Ostatni raz, był taki namiętny i czuły, chciałam się oderwać od niego ale mnie trzymał

-Żegnaj -wyszeptał i poszedł... a ja się ponownie popłakałam... tak bardzo mnie to bolało. Kiedy drzwi się zamknęły dostałam szału paniki i płaczu... zostałam sama a człowiek za którego miesiąc temu oddałabym życie teraz wyszedł i zabrał wraz ze sobą wszystkie uczucia. Zostały nam wspomnienia. Załamana siedziałam i czekałam

Aleks dojechał dopiero koło 22, czekałam na niego przed domem

-Jak minęła podróż? -zapytałam na przywitanie

-Dobrze... ale długo i nudno -zaśmiał się i dał mi buziaka w policzek

-Wchodź do środka -uśmiechnęłam się i szerzej otworzyłam drzwi

-Dzięki, na lotnisku spotkałem się z Marcinem... załamany był no ale na własne życzenie

-Aleks... nie mówmy o tym do cholery

-Dobrze... przepraszam nie denerwuj się

Zjedliśmy owoce w czekoladzie i do północy oglądaliśmy film, później ja poszłam do sypialni a Aleks spał w salonie.


***************************************************************

Kochani proszę nie piszcie mi że Julka musi być z Marcinem, uwierzcie mi że napiszę tą książkę tak by wam się podobało... są wzloty i upadki. Nie zawsze będzie kolorowo... Pora na zmiany

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz