Do czwartku dni mijały strasznie szybko., wciąż nie potrafiłam się pozbierać ale udawałam przed siostrą że jest lepiej aby ona nie płakała
-W poniedziałek musimy ustalić kto będzie twoim prawnym opiekunem -powiedział Marcin który wszedł do salonu z kawą dla siebie i kropelkami na uspokojenie dla siostry
-Dzięki -Angelika odebrała od niego kieliszek z płynem ziołowym i pociągła nosem wypijając wszystko aż do dna
-Babcia zaoferowała się że cię przyjmie ale decyzja należy do ciebie kogo ty byś wolała -powiedziałam wstrzymując łzy
Szczerze mówiąc nie wiedziałam sama czy podołam z własnym dzieckiem i siostrą, ale teraz gdy rodzice nie żyli wiedziałam że muszę się nią opiekować bo oni by tego chcieli.
-Ja myślę -Angelika nie wiedziała co ma powiedzieć... przypuszczam że nigdy w życiu by nie pomyślała że zostanie kiedyś przed takim wyborem ... ja także -wybiorę chyba babcię... fajnie by było gdybyś ty się tutaj wprowadziła.. znaczy wy
-Oczywiście możemy tak zrobić -powiedział zdecydowany Marcin robiąc łyka kawy -idźcie się zbierać bo o 11.30 trumny już będą w kaplicy i wypadało by abyśmy tam byli a po drodze bierzemy dziadków
Pogrzeb był dla mnie ciężki... traciłam oddech, chciałam się rzucić na te trumny i je otworzyć a potem jeszcze raz uściskać rodziców i nie pozwolić im zjechać w dół.
Tak naprawdę dopiero kiedy trumny zjechały w dół dotarło do mnie że już nigdy więcej nie zobaczę moich rodziców... nie dostanę już od nich żadnej rady, nie pomogą mi kiedy coś będzie nie tak, nie staną za mną kiedy moje dziecko będzie miało chrzest... nie pojawią się też na moim przyjęciu ślubnym... ich po prostu już nigdy nie będzie... Wpadłam w histeryczny płacz i zemdlałam, w pełni ocknęłam się w samochodzie.
-Dobrze się czujesz? -zatroskany Marcin stał nademną z butelką wody mineralnej -pij
Zrobiłam kilka łyków i zrezygnowana usiadłam. Przytulił mnie i nic nie mówił, dopiero potem pojechaliśmy na obiad gdzie była już najbliższa rodzina. Angelika siedziała obok mojej cioci, siostry mamy i kuzyna którzy próbowali jakoś ją pocieszyć i rozweselić
Podeszła do mnie moja babcia z drugiej strony czyli matka mojego ojca i widziałam że strasznie ją to boli, dziadek zmarł dwa lata temu a teraz straciła syna i została jej tylko jedna córka która mieszka we Francji z mężem dwoma synami i córką z pierwszego małżeństwa.
-Jak się trzymacie tam? -zapytała mnie ocierając swoimi starymi i pomarszczonymi dłońmi łzy które leciały jej z oczy jak na zawołanie
-Babciu jakoś dajemy radę, wiem że tata bardzo ci pomagał i nie martw się.. my przejmiemy jego rolę... przynajmniej raz na tydzień będziemy cię odwiedzać -próbowałam ją pocieszyć i dodać otuchy. Dla mojej babci samo zrobienie zakupów bez pomocy było ogromnym wysiłkiem ze względu na jej stan zdrowia i chore nogi.
-Ja może nawet przyjadę na parę dni i posiedzimy sobie razem -ucieszyło mnie kiedy zobaczyłam Angelikę że do nas podeszła
-Dziękuję wam.... Ewa z Asią przyjechały -wskazała nam głową na ciocię która siedziała z miną jak by nic się nie stało, i piła wino, miała mocny makijaż który odejmował jej sporo lat i wyglądała około 30 -latkę. Obok niej siedziała nasza kuzynka po której dało się zauważyć że się nudzi, miała 16 tak samo jak Angelika i kiedy jeszcze mieszkała w Polsce bardzo się przyjaźniły, jednak od 8 lat ich kontakt był prawie zerowy -wczoraj przyleciały, Ewa nawet nie płakała... ani nie zapytała jak się macie... taki problem było zabrać synów żebym mogła wnuki zobaczyć... na pogrzeb od Ludwika ostatni raz przyleciała z nimi
-Dwa lata temu.. i poleciała 2 godziny po pogrzebie.. a teraz do kiedy zostają? -dopytywała się Angelika
-Do poniedziałku -westchnęła babcia
Ciocia Ewa tak jakby wyczuła że o niej gadamy i kiedy usiadłyśmy przy stoliku podeszła do mnie i Angeliki.
-Jak się macie dziewczyny? -zapytała dając nam buziaka na przywitanie
-Straciłyśmy rodziców... więc nie jest jakoś kolorowo -skwitowała Angelika
-No ja rozumiem... sama żałuję że nie zdążyłam się z bratem pożegnać... ostatni raz dwa miesiące temu mu życzenia na urodziny złożyłam i potem już nie było okazji się odezwać-westchnęła
Zdenerwował mnie ten tekst bo wiedziałam że ciocia siedzi całymi dniami w salonach piękności i na pewno miała mnóstwo czasu na wykonanie telefonu tylko nie miała chęci.
-Który to ten twój? -zapytała mnie z uśmiechem
-Marcin! -zawołałam go z drugiego końca stołu i pokazałam głową że ma przyjść, widziałam że nie chętnie odrywało mu się od rozmowy z moim kuzynem Michałem którego poznał wczoraj. Z drugiej strony fajnie że złapali tak szybko kontakt i to jeszcze taki dobry. Dzieliły ich tylko 3 lata różnicy... Michał miał 30 a Marcin 27
-Dzień dobry -przywitał się kiedy podszedł
-A dzień dobry -ciocia się uśmiechała
-Kochanie to siostra mojego taty -odesłałam uśmiech
-Jaki przystojny kawaler! -wykrzyknęła
-Już nie kawaler -podniósł rękę i wskazał obrączkę
-Co? -ciocia była w szoku -kiedy wzięliście ślub? i dlaczego nikt nic nie powiedział?!
-To długa historia, musieliśmy się szybko pobrać -powiedziałam
-Jak uda nam się w końcu wyprawić ceremonię w kościele i przyjęcie to na pewno pani zostanie powiadomiona -Marcin wyszczerzył swoje białe zęby do cioci i odszedł wracając do rozmowy z Michałem
CZYTASZ
Porwana
Teen Fiction-I jak się z tym czujesz szmato? -złapał mnie za włosy i rzucił na podłogę -Moi ludzie cię znajdą i zginiesz w cierpieniach... Obiecuję -nie bałam się go, byłam zbyt silna by się bać. -Gdy by nie ta twoja śliczna buźka, dawno byś nie żyła! -Oczy m...