Rozdział 89

1.1K 53 4
                                    

Przez kolejne dni aż do soboty nie robiłam nic oprócz kontaktowania się z Malwiną. Cały czas rozmyślałam o tej dziewczynie... jak bardzo musi cierpieć. Prosiłam ją aby pomogła spotkać mi się z Marcinem, sprawa się ułatwiła kiedy Aleks dostał niespodziewany telefon w którym pilnie musiał udać się do Pragi. W sobotę o 11 miał wylot i wracał dopiero w środę wieczorem

-Uważaj na siebie -powtarzał kiedy zbierał się do wyjścia

-Ty też -chciałam parę dni odpocząć więc nawet się cieszyłam że musi lecieć -masz wszystko?

-Tak... zobacz czy na pewno mam paszport i bilety w tylnej kieszeni torby

-Masz -powiedziałam po chwili kiedy sprawdziłam

-Bedę tęsknił -pocałował mnie w czoło i zabierając rzeczy wyszedł

Tak więc zostałam na pięć dni sama. O 15 przyjechała Malwina która miała zostać ze mną do wtorku.

-Musimy jakoś odnaleźć tą dziewczynę -powiedziałam robiąc łyka kawy

-Tak... tylko -Malwina popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem... -powiedz jak?

-Nie wiem, mam nadzieję że Marcin zjawi się tu za chwilę

-Ja też

Zmieniłyśmy temat na jej matkę która kończyła powoli chemioterapie, został jej ostatni miesiąc. Czuła się już troszkę lepiej i miała wielkie chęci na powrót do pracy i zajęcie się synem.

Koło 19 usłyszałam że ktoś kluczami otwiera drzwi i pojawił się Marcin. Rzuciłam się na niego miażdżąc go w uścisku.

-Jak się czujesz? -zapytał kiedy już ochłonęliśmy

-Dobrze, siadaj... chcesz kawy? -zapytałam go

-Chętnie

Kiedy już podałam wszystko do stołu rozpoczęliśmy plan

-Jak zamierzacie niby odnaleźć tą dziewczynę? -Marcin patrzył na nas ze zdziwieniem kiedy dowiedział się po co go ściągnęłyśmy

-Pomożesz nam -Malwina patrzyła mu prosto w oczy, widziałam że miała nastrój do bitwy

-Ehh.. wiedziałem że po to wam tu jestem

-Marcin... przecież ta dziewczyna przeżywa tam piekło... a gdyby nasze dziecko..

-No właśnie -przerwał mi -co z naszym dzieckiem?

-Jest w porządku -uśmiechnęłam się

-Nie wiem co wam powiedzieć -widziałam że go to trapi

Mógłbym się dowiedzieć kiedy ta dziewczyna została porwana... Fredo pewnie gdzieś to zapisał. Mam schowane jego dwa notesy o których nie wiedzą jego ludzie bo nie zdążył im powiedzieć... tylko to jest w naszym rodzinnym domu... na obrzeżach Gdańska -westchnął

-Możemy tam pojechać?-zapytała Malwina

-Możemy... spakujcie się a ja zatankuję samochód i wrócę

-Marcin! -zawołałam go gdy chciał wyjść -co z Patrycją?

-Myśli że jestem w Holandii... po samochód... wracam w poniedziałek późnym wieczorem

Kiedy obie zabrałyśmy kilka potrzebnych rzeczy Marcin zaniósł nasze rzeczy do samochodu.

-Polecimy helikopterem, już na nas czekają... helikopterem będziemy tam za 2 godziny a rano o 12 po nas wrócą

-Zajebiście -Malwina cieszyła się jak dziecko na myśl że pierwszy raz poleci helikopterem

-Gdzie ten helikopter? Ktoś jest w tym domu? -dopytywałam się

-Tak... pół godziny stąd jest fajne duże pole... dostaliśmy zgodę od właściciela że możemy tam wylądować... dałem mu dwa tysiące... tysiąc teraz i tysiąc za to że z powrotem też tu wylądujemy, Przemek sobie tam mieszka... dba o wszystko i o te dokumenty...

Jadąc na miejsce żartowaliśmy i rozmawialiśmy na luźne tematy. Natomiast kiedy już lecieliśmy helikopterem prawie nikt się nie odzywał, patrzyłam przez okno na światełka na ziemi i zasnęłam. Kiedy byliśmy na miejscu bardzo się zdziwiłam. Ogromny dom i z zewnątrz wyglądał jak by nikt tu nie mieszkał od wielu lat. Im bliżej podchodziliśmy tym bardziej wydawał się straszny

-No siema -przywitał nas Przemek stojący na schodach

Przywitaliśmy się z nim a Malwina się do niego cieszyła jak głupia.

-Ile on ma lat? -zapytała szeptem kiedy Marcin rozmawiał z Przemkiem

-Rok starszy od Marcina... 29 -zaśmiałam się i ruszyłam za Marcinem który wszedł do domu

W środku było dużo miejsca, białe ściany i ogromne okna. Wielka drewniana lakierowana kuchnia i salon w którym stał tylko jakiś wielki stary stół telewizor powieszony na ścianie i wielka kanapa ze skóry. Mała łazienka na dole w której był tylko prysznic umywalka i toaleta.

-Dawno tutaj nie odświeżałeś nic? -Zapytałam Marcina ironicznie patrząc na sufit który nadawał się do malowania

-Ostatni raz dbał sobie o to Fredo i było to jakieś dziesięć lat temu... kiedyś było tu w chuj kasy teraz nawet grosza bym nie zainwestował w ten burdel. Na górze są dwie łazienki i dwa pokoje w których Fredo przyjmował i przetrzymywał swoje dziwki... więc nie wystraszcie bo klimat jest w nich okropny... jest tam też mój pokój i mój pokój w którym przesiadywałem z kolegami... no a z łazienki korzystałem tylko z tej na dole bo ta od Freda jakoś mnie obrzydzała

-Okej... widzę że twój ojczym miał fajne życie -Malwina przewróciła oczami i zaczęła rozmawiać z Przemkiem

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz