Rozdział 11

3.4K 141 28
                                    

Siedziałam długą chwilę w ciszy... zastanawiałam się co dalej. Czy gdybym poprosiła aby mnie puścił to by to zrobił? A może odda mi chociaż telefon abym mogła zadzwonić do rodziców. Osłabiona ale już w nieco lepszym stanie poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, zmyłam makijaż który zrobiłam na nowo i przebrałam się w świeże ubrania. Niebieską bluzkę na ramiączkach i spodenki czarne które ledwo co zakrywały mój zgrabny tyłek. Zeszłam na dół. Marcin siedział i przeglądał coś w swoim laptopie do którego nie miałam dostępu więc nawet nie wiem co w nim było. 

-Lepiej wyglądasz -powiedział gdy mnie zauważył. Zamknął klapę laptopa i oparł się wygodnie na krześle uważnie mi się przyglądając

-Dziękuję -usiadłam na przeciwko niego 

-Co chcesz? Już? Seksu chcesz? -mówiąc to śmiał się

-Nie. -stanowczo powiedziałam 

-To po coś przyszła? -zauważyłam że obok laptopa stoi szklanka z czystym dżinem 

-Pogadać

-Nie chce mi się -powiedział kręcąc głową. Zachowywał się jak małe dziecko

-Wypuścisz mnie? -zapytałam bez tchu

-hahahahahah -Marcin pierwszy raz w życiu wybuchną tak śmiechem. Pewnie dlatego że  był pijany, mimo wszystko to było dziwne. Patrzyłam na niego i dalej oczekiwałam odpowiedzi a przynajmniej uzasadnienia dlaczego nie. -wczoraj twoja rodzina została poinformowana że znaleziono twoje kości. Twoja mamusia nawet już pogrzeb szykuje, a kości są sztuczne! Czaisz oni pochowają sztuczne kości hahahahahha - Prawie płakał ze śmiechu a ja zostałam w tak ogromnym szoku ze nie wiedziałam co zrobić 

-Ty im powiedziałeś? -zapytałam a po moich policzkach popłynęła łza. Teraz po takim czymś na pewno nie wypuści mnie żywej albo będę żyła ale spędzę tu resztę swojego marnego życia. Gdyby miał inne plany nie mówił by ze zmarłam

-Nie ja, ale moich dwóch kolegów przebranych za policję! hahah, kazali im wycofać sprawę z poszukiwaniami i już niema tej szopki! Nikt cię nie szuka dziwko a teraz opijam własny sukces

-Gratuluję -wstałam wściekle od stołu i poszłam do salonu 

Kątem oka zobaczyłam ze idzie za mną. Gdy stanęłam przy oknie on podszedł i chwycił mnie mocno od tyłu za tyłek i za udo. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął lizać moje ucho. Potem pchnął mnie na kanapę i bez żadnego słowa przeleciał jak szmatę. Gdy skończył ubrał się i wyszedł gdzieś na pole. Ja wzięłam ponownie prysznic aby zmyć z siebie resztki jego spermy i zastanawiałam się jak uciec. Poczułam ze jestem głodna więc zrobiłam sobie dwie kanapki z serkiem topionym i wypiłam ciepłą herbatę. Akurat zmywałam za sobą gdy wrócił. Już spokojniejszy. Faza mu przechodziła. Trzymał w ręku butelkę wody i jakąś kopertę

-Proszę -podał mi ją -zapoznaj się

Wytarłam ręce do spodenek i otworzyłam

-Zaproszenie na ślub! -wykrzyknęłam... tylko czyj? zaczęłam czytać

Julia Marszałek & Marcin Wojciechowski 

 pragną połączyć swe losy węzłem małżeńskiej przysięgi

poprzez zawarcie Sakramentu Małżeństwa

w kościele  Niepokalanej Matki Maryji w Gdańsku 

dnia 20 stycznia 2018 roku o godzinie. 13.00

Następnie zapraszamy na zabawę weselną do Białego Dworu.

-To jakaś kpina? Żart?! Proszę... powiedz, że żart -patrzyłam na niego i modliłam się by to była nie prawda 

-Nie! Nie jest żart... Nie będzie zaręczyn bo znam twoja odpowiedz ale ślub będzie bez gadania. I dziś idziesz wybrać sukienkę... bo został miesiąc mamy 19 grudnia. Idz  się ubrać bo wychodzimy za 15 minut. 

Całą drogę rozmyślałam jak bardzo to wszystko zmieni moje życie... inaczej to sobie zaplanowałam, przynajmniej wiem ze jesteśmy w gdańsku... morza jednak nie widziałam w ogulę.  I zastanawiałam się jak to możliwe ze wywieźli mnie aż tak daleko. Przecież mój były mnie tutaj przywiózł... Chyba ze czymś mnie odurzył.. Sama już nie wiem 

-Jesteśmy -powiedział Marcin wyciągając kluczyki ze stacyjki 

-Nie chcę tam iść -dostałam w odpowiedzi strzał z liścia... 


PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz