Rozdział 20

3K 127 0
                                    

Spacerowałam po ogrodzie owinięta w zimowy szary płaszcz. Oglądałam smutne nagie drzewa...  Nigdy bym nie pomyślała że spotka mnie taki los... święta i sylwestra nie przytomna... bita i ślub wzięty w niewiedzy... jak to w ogóle możliwe?!

-Przeziębisz się! -usłyszałam zza pleców głos Marcina

-Nie martw się -powiedziałam i wróciłam do swojego jakże niezwykłego zajęcia

-Zakładaj czapkę -podał mi różową czapkę z pomponem

-Nie chcę, nie nosze czapek!

-Bez dyskusji!

-Nie! -robiłam się nerwowa a Marcin był powoli wyprowadzony z równowagi.. nie wiele trzeba było by był wściekły

-Powiedziałem coś! skończ dyskutować i się słuchaj! Nie chcesz to nie! Ale jak będziesz chora to nie myśl że dam ci jakiekolwiek lekarstwo -odwrócił się i poszedł a ja za nim

-Gdzie idziesz?

-Nie twoja sprawa!

-A wiesz co?! Jeb się! -weszłam do domu i postanowiłam coś zjeść... Nie chciało mi się robić nic skomplikowanego więc zrobiłam sobie jajecznicę ze szczypiorkiem i szynką, akurat kończyłam jeść kiedy wrócił i usiadł obok

-Wszystko zjadałaś? -czułam od niego fajki

-Tak, nie było cię to zjadłam. Masz pecha

Aha -wziął mi pusty talerz z ręki i położył na stole. Następnie zaczął mnie namiętnie całować i dotykać. Odwzajemniałam to... można by powiedzieć że tego chciałam. Posadził mnie na stole i zaczął ściskać piersi przez stanik... Wziął mnie na ręce tak że obejmowałam go w pasie nogami i zaniósł do sypialni. Rzucił na łóżko i zaczął rozbierać... Gdy oboje byliśmy nadzy wstał i popatrzył na mnie

-Masz takie piękne ciało -zaczął mnie pieścić językiem po mojej kobiecości i udach gdy skończył wzięłam jego męskość w swoje ręce i sama zaczęłam mu zadawać rozkosz ustami... lizałam go, ssałam... chciałam słyszeć jak jęczy. Gdy skończyłam wszedł we mnie. Za każdym razem gdy chciałam dojść to się zatrzymywał. Drażniło mnie to ale orgazm jaki później mnie przeszedł był najsilniejszym orgazmem jaki w tamtej chwili miałam. On sam skończył we mnie kilka sekund później... Leżeliśmy nadzy na sobie i sapaliśmy

-Prysznic? -zapytałam

-Chętnie

Wygrzewaliśmy się w jacuzzi jakąś godzinę... później poszliśmy się ubrać. Umyłam włosy rozczesałam i zrobiłam sobie makijaż. Kreska na oku doklejane rzęsy i czerwone usta dla smaku.... ubrałam białą bluzkę bez ramiączek na biuście miała falbankę, i do tego czarne leginsy by podkreślić moją pupę. Wyszłam do niego a on siedział w samych bokserkach i mokrych włosach.

-Może drinka? -zapytał

-Nalej mi -powiedziałam śmiejąc się i rozsiadłam się wygodnie na kanapie. Chwilę później wrócił z dwoma kieliszkami zielonego płynu..

-Proszę, Margarita -powiedział wyszczerzając białe zęby

Wzięłam łyka i w moich ustach pojawił się rozkoszny limonkowo-słony smak... do tego alkohol idealnie pasował i uzupełniał całość... choć wydawało mi się że zrobił mi zbyt silnego drinka

-Jak go robiłeś?

-40ml tequili 20ml likieru i 20 ml soku z limonki do tego większa szczypta soli.

-Pyszne...

Powoli zaczynało mi być dobrze z Marcinem jednak tęsknota za domem nie pozwalała mi się cieszyć w stu procentach... wiedziałam że muszę próbować wrócić.

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz