Rozdział 14

3.3K 142 14
                                    

Jest ciemno... słyszę huk sowy... to las? Wokół mnie są liście i krew... skąd ta krew do cholery?! Próbuję wstać, o nie! Jestem związana.. usta mam zakneblowane bym nie mogła krzyczeć... szarpię się... boli... próbuję krzyczeć mimo wszystko, płaczę

-Halo! Julka! Obudź się! -ktoś mnie szarpie. Otwieram oczy i koszmar znika, serce bije mi jak porąbane...  Marcin stoi nademną wystraszony

-Zły sen -wyszeptałam. Leżałam w jego sypialni na łóżku... okna były otwarte na oścież

-Zemdlałaś... i długo się nie budziłaś 2 godziny, wystraszyłem się gdy zaczęłaś krzyczeć i się rzucać. Proszę napij się -podał mi szklankę z wodą

-Dzięki -wzięłam dwa łyki i odstawiłam na szafkę nocną

-Śpij dziś u mnie

-Nie chce

-Nie masz nic do gadania -popatrzył na mnie groźnie, wstał i wyszedł

Po co mam z nim spać? Wolałabym u siebie... co za okropny sen. Poszłam do łazienki, zmyłam makijaż, rozebrałam się i wzięłam uspakajający prysznic. Umyłam włosy i oczyściłam twarz tonikiem. Siniaki wciąż były widoczne... całe ciało było posiniaczone... Rozczesałam włosy nałożyłam odżywkę, założyłam czarne stringi i krótkie spodenki ledwo co zakrywające pośladki, różową bluzkę która miała specjalne wkładki bym nie musiała spać w biustonoszu. Wyszłam z łazienki i udałam się do niego... niepewnie weszłam. Marcin leżał w samych slipkach które podkreślały jego męskość.

-Chodź tutaj -wstał i ku mojemu zdziwieniu wyciągnął do mnie ręce. Przytulił mnie a jego ręce powędrowały na mój tyłek. Mocno mnie ścisnął i dał mi klapsa.

-Nie mam ochoty na seks -powiedziałam nie zastanawiając się czy go wkurzę czy też nie. I wkurzyłam. Mocno uderzył mnie w twarz, strasznie piekło, wykręcił mi mocno lewą rękę i zerżnął tak mocno jak potrafił... Gdy doszedł leżeliśmy oboje nadzy w zupełnym milczeniu

-Chcesz wziąć prysznic? -zapytał -Jesteś cała w spermie

-Tak -powiedziałam

Poszliśmy razem do łazienki i wspólnie wzięliśmy prysznic, potem pomógł mi się ubrać i wróciliśmy do łóżka. Wyciągnął z szafki nocnej wino i dwa kieliszki. Nalał i mi podał. Jedną ręka mnie objął a drugą trzymał kieliszek

-Kiedyś będziesz musiała mnie pokochać -powiedział jeżdżąc mi nosem koło ucha

-Dlaczego?

-Bo ja już to zrobiłem -zdębiałam i popatrzyłam na niego. Jego wzrok wskazywał że nie żartuje, nie było w nim teraz nienawiści, tylko coś dziwnego... podobnie patrzył na Anie. Łagodnie, bez urazu

-Co zrobiłeś? -zapytałam

-Pokochałem cie... choć nie umiem okazać ani trochę swoich uczuć... ale wiem że coś mnie przyciąga i to już nie to samo co mówiłem w południe. Bałem się o ciebie, a ja się nie boję o swoje uległe... Całe życie zemną spędzisz. Obiecuję -nie wiedziałam co powiedzieć, on to zobaczył i mnie pocałował... nie gryzł mnie, tylko delikatnie całował jakby z miłości. Byłam zła na siebie... bo we mnie też coś się rodziło... jakby jakieś uczucie którego nie potrafiłam opisać



****************************************************************************************************

I co powiecie? Wolicie jak Marcin jest agresywny czy jak okazuje czułość wobec Julki?

Piszcie mi a ja będę wiedziała co dalej pisać żeby wam się podobało <3


PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz