Rozdział 18

2.9K 128 3
                                    

W "szpitalu" leżałam jeszcze z jakieś 4 dni... doszłam do siebie i wróciłam z moim "mężem" do "naszego" domu. Przez ten cały czas bardzo o mnie dbał... o było dla mnie szokiem, bo wcześniej się tak nie zachowywał... mówił do mnie wiele słodkich słów i zapewniał że nie opuści mnie na dobre i na złe i że kiedyś weźmiemy wymarzony ślub... w tym problem że ja nie do końca chciałam tak żyć.

-Rozgość się -powiedział gdy weszliśmy do środka

-Czemu jesteś taki miły? -zapytałam

-Bo jesteśmy małżeństwem -pocałował mnie -proszę... twój prezent -uśmiechnął się i podał mi pudełko opakowane w niebieską folię

-Co to? -zapytałam

-Zobacz sama -zaczęłam odpakowywać paczkę i moim oczom ukazał się LG V30 w kolorze różowym... byłam bardzo zaskoczona... od kilku miesięcy nie miałam w ręku telefonu

-Dziękuję -powiedziałam

-Ale do rodziców nie zadzwonisz... polskie numery są zablokowane... możesz dzwonić tylko na terenie Holandii

-Zaraz... jak to Holandii? -nie rozumiałam o co mu chodzi

-Dziś mamy wylot, za 3 godziny jedziemy na lotnisko i wylatujemy... -popatrzył na mnie ale ja dalej nie rozumiałam. Miesiąc miodowy? -Przeprowadzamy się

Patrzyłam na niego i byłam w szoku... rzeczywiście moje rzeczy były spakowane... Jeżeli teraz wywiezie mnie do Holandii to naprawdę już nie zobaczę rodziny... popłakałam się. Jednak to nic nie dało... wieczorem koło 22 byliśmy już na miejscu... wysiedliśmy z samolotu i znajdowaliśmy się w Amsterdamie... nasz nowy dom był na obrzeżach... jak udało mi się dowiedzieć do najbliższych sąsiadów mieliśmy z 20 minut... Dwóch kolesi zabrało nasze bagaże i wpakowało do Białego Audi R8 Coupe .. piękny samochód drogi i szybki... miał rozsuwany dach ale było za zimno by go rozsunąć... Jechaliśmy półtorej godziny aż w końcu zaczęły się jakieś pola, lasy i jeziora... tak jakbyśmy zboczyli z trasy

-Jesteśmy już blisko? -zapytałam

-Tak... teraz tutaj już nic nie ma

Droga była nudna... przez 3 minuty jechaliśmy tak jakby drogą polną aż w końcu wyjechaliśmy na asfalt i już widziałam nasz dom... Tak jak tamten był dość bogaty... Z jakieś 500metrów jechaliśmy tym asfaltem jak wspominałam i widać było że był nowo położony... Zatrzymaliśmy się przed wielką bramą ozdobną, sama się otworzyła i wjechaliśmy Po dwóch stronach rosły krzaki ozdobne i wjechaliśmy do garażu.

-Jesteśmy -powiedział -podoba ci się?

-Bardzo

Wysiadłam i wyszłam... poszłam kawałek dalej i moim oczom ukazał się ogromny trawnik...strzyżony. Było w nim kilka krzaków ozdobnych... parę róż.  Poszłam do drzwi domu... Marcin wyciągną klucze i je otworzył... zaparło mi dech w płucach. Przed nami mały przedsionek na buty, kurtki, po lewej stronie lustro na całą ścianę. Otworzyliśmy duże szklane drzwi i naszym oczom ukazał się ogromny salon... na środku choć bardziej po lewej stronie zawijane schody prowadzące na górę... w salonie była lśniąca polerowana podłoga... Zaparło mi dech w piersiach

-Chodź pokażę ci całość -wziął mnie za rękę i poszliśmy oglądać nasze nowe miejsce.

*******************************************************************

Możecie w komentarzach lub w prywatnych wiadomościach pisać pomysły jak dalej się potoczy ich życie w obcym miejscu :-) Nowe pomysły to nowa wena do pisania :D dziękuję że wciąż ze mną jesteście! ;*

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz