Rozdział 51

1.6K 91 1
                                    

Stałam długo z otwartą buzią. Nie wiedziałam co odpowiedzieć... zatkało mnie

-Ty chyba zwariowałeś... jeśli kogoś zabijesz to przecież nie będę potrafiła z tobą żyć... i tak z trudem zajęło mi wybaczenie że twoi ludzie zabili tych facetów

-Nie mówmy już o nich... miłe było to że pomogłaś tej rodzinie

-Pomogłam bo musiałam do cholery! -nerwowo podeszłam do okna i patrzyłam na jeżdżące samochody

-Za tydzień mi ściągną gips z nóg... żeby mogli sprawdzić jak mocne jest czucie... ale powiedzieć ci coś -Marcin uśmiechnął się do mnie najlepiej jak tylko mógł

-No co? -zapytałam udając nadąsaną

-Ból czuję coraz bardziej... a nie czułem w cale

-Wyglądasz jak mumia -podsumowałam... -ciekawe ile ważysz -zaśmiałam się głośno

-Spadaj -odburknął i wykrzywił usta w dziwną minę

Pojechał później na jakieś badania a ja poszłam na obiad. Gdy wróciłam do sali przeraziłam się. Obok łóżka na którym spał Marcin stał jego braciszek. Gdzie w tej chwili byli Przemek i Aleks? Szybko poszłam do pokoju pielęgniarek. Zapukałam w drzwi i usłyszałam "proszę"

-Dzień dobry... przepraszam że przeszkadzam. Jednak chciałabym przekazać że u Marcina Olszowskiego jest pewien niebezpieczny mężczyzna.. proszę sprawdzić czy nic mu nie zrobił

Dwie pielęgniarki i jeden lekarz od razu udali się do jego sali. Weszłam razem z nimi

-Proszę się odsunąć -lekarz podszedł do łóżka i zaczął sprawdzać czy wszystko w porządku

-To jakiś absurd, nie mogę nawet chwilę z bratem posiedzieć -Jakub był opanowany

-Może pan. Jednak pana obecność nie pokoi innych -w tej samej chwili Marcin się obudził i spiorunował wzrokiem swojego brata

-Zabierzcie go z stąd i nigdy nie wpuszczajcie -wysapał ze złości. Nie mógł nic zrobić bo gips go ograniczał

-Ochrona! -pielęgniarka wyszła na korytarz w poszukiwaniu odpowiednich osób a Kuba zaczął panikować

-Nie możecie zabronić mi widzieć brata -zostaw mnie -wyrywał się gdy dwóch goryli wzięło go i wyprowadziło aż na ulicę

-Gdzie Przemek albo Aleks? -Podeszłam nerwowa do łóżka -wiesz co mogło się stać?

-Julia... nawet nie mam jak telefonu przyłożyć do ucha. Skąd mam wiedzieć? Rozpierdala mnie że jestem jak dziecko -wiedziałam że był typem mężczyzny niezależnego, i nie lubił gdy musiał się dostosowywać 

-Zadzwonię do nich dobrze? -wyszłam na korytarz i wykręciłam numer do Aleksa

-Halo -odezwał się

-Gdzie wy kurwa jesteście do chuja?!

-Spałem po nieprzespanej nocy... Przemek miał być na stanowisku

-Kuba był w szpitalu -popłakałam się.. bałam się jak nigdy

-Żartujesz sobie? Czekaj na Przemka, już dzwonię żeby do was przyjechał

-Okej, dzięki -rozłączyłam się i wróciłam do sali, długo uspakajałam roztrzęsionego ze złości Marcina... Przemek dotarł dopiero po godzinie. Tłumaczył nam że Kuba ich wykiwał. Przez ostatnie trzy godziny ścigali kogoś kto był łudząco podobny do tego kogo mieli zatrzymać.

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz