#33 Biblioteka

1.6K 57 3
                                    

Ilość słów: ~1.3K
Podsumowanie: Biblioteka to azyl Y/N oraz idealne miejsce do obserwowania jej przez jej wielbiciela.

————————————

Biblioteka była twoim świętym miejscem. Spędzałaś tam niemalże każdą wolną chwilę, czytając różne powieści i całkowicie oddając się im. Nigdy nie była jakoś bardzo zatłoczona. Uczniowie preferowali przebywanie na Wielkiej Sali, w pokojach wspólnych czy na wieży astronomicznej albo dziedzińcu, dlatego miałaś błogą ciszę. Jedynie jedna rzecz nie dawała ci spokoju, a zdarzała się zawsze, gdy siedziałaś w tym pomieszczeniu - poczucie bycia obserwowaną. Rozglądałaś się od czasu do czasu, jednak nie widziałaś nikogo, kto mógłby ci się przyglądać.

- Witamy książkowego mola.-Odezwała się Astoria, mierząc cię wzrokiem, gdy tylko pojawiłaś się przy stole Ślizgonów. Wywróciłaś oczami, słysząc jej drażniący głos. Wkurzała cię nawet bardziej niż Pansy. Usiadłaś między Blaisem a Parkinson, a naprzeciwko Dracona i przytulającej go Greengrass.

- Babo, idź do swoich rówieśników.-Warknął blondyn, odsunąwszy ją, aby móc swobodnie zjeść. Przyczepiła się jak rzep do psiego ogona i gdyby nie jego stanowczość, nie odpuściłaby.

- Daj spokój, przeci-

- Nic z tego nie będzie, Greengrass. Kumasz? Spadaj.

- Zmiataj stąd Astoria.-Odezwał się Blaise. Dziewczyna uderzyła pięścią w stół i odeszła, wkurzona za wszystkie czasy.

- Nie znoszę jej.-Rzucił Draco, wywracając oczami.

- A twój ojciec chciałby, żebyś ją poślubił. Coż za ironia losu.-Odparł Goyle.

- Po moim trupie. Nie wytrzymuję przy niej kilku minut, a całego życia już z pewnością nie zniosę. Wyobrażasz sobie codzienność z taką upierdliwą dziewczyną?-Oburzył się Malfoy, przenosząc wzrok na ciebie. Pozostało ci tylko czekać na kolejny wredny tekst, a tych rzucał w twoją stronę niemało.-Twoi starzy też cię z kimś swatają? A nie, przepraszam. Twoi są w piachu.-Zaśmiał się.

- Silencio.-Szepnęłaś, wykonując pod stołem odpowiedni ruch palcem, po czym uśmiechnęłaś się do chłopaka, jak gdyby nigdy nic. Chciał docinać ci mocniej, jednak nie było go w ogóle słychać. Zaczął wymachiwać rękami i nawet wyciągnął różdżkę w twoją stronę, jednak na nic. Bez głosu nie mógł jej użyć. Chyba, że opanowałyby sztukę rzucania zaklęć niewerbalnych, ale umówmy się - to zbyt trudne, nawet dla doświadczonego czarodzieja.

- Co się dzieje, Malfoy? Zatkało cię? Jesteś cały czerwony, chłopcze.-Zaśmiałaś się, obserwując czerwoną ze złości twarz blondyna.-Finite.

- Ty mała wre-

- Wredna szmato. Tak? Czemu mnie to nie dziwi.

Krótko mówiąc tak wyglądały wasze standardowe dialogi. Nikt nie wydawał się zaskoczony sposobem, w jaki ze sobą rozmawiacie. Spośród całego Slytherinu Astoria i Draco byli przez ciebie najbardziej znienawidzeni. Uważałaś, że stanowiliby świetną parą, chociaż Malfoy każdemu wmawiał, że nienawidzi ich tak samo jak ty ich dwójki. Chamstwo z obu stron było niemalże na wyrównanym poziomie. Po kolacji udałaś się do pokoju wspólnego. Rozsiadłaś się wygodnie na ulubionej kanapie Malfoy'a, wiedząc że będzie z tego dym. Lubiłaś go wkurzać. Miał bardzo słabe nerwy. Niby wydawał się groźny, ale muchy by nie skrzywdził. Był tchórzem. Przymknęłaś oczy i oparłaś głowę o zagłówek, a niedługo później, poczułaś dłonie na ramionach i silny zapach luksusowych perfum. Malfoy.

- Chyba już kiedyś o tym rozmawialiśmy.-Mruknął ci do ucha.

- Spadaj, Mafoy.

- Złaź stąd.-Rzucił, stając przed tobą ze skrzyżowanymi na klatce ramionami.

Draco Malfoy & Tom Felton ImaginyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz