Ilość słów: ~2.2K
Podsumowanie: Y/N poznaje swoją wieloletnią sympatię, podczas wakacji w Anglii. Szybko okazuje się, że jest między nimi ogromna chemia.————————————
- Ale ja naprawdę poproszę o sok. Nie piję alkoholu.-Odezwałaś się do przyjaciela, siedząc na przednim siedzeniu jego auta. Dave spojrzał na ciebie, zatrzymując się przy przejściu dla pieszych, jednak nie odezwał się ani słowem. Jego siostra Sara, oraz twoja ciocia Darcie siedzące za wami, zaśmiały się pod nosami. Przyleciałaś do Anglii poprzedniego dnia. To twój pierwszy raz w tym kraju, co sprawiało, że czułaś się niezwykle podekscytowana. Dave był narzeczonym twojej przyjaciółki Megan, która jakieś dwa lata wcześniej zginęła w wypadku samochodowym. Bardzo dużo opowiadała mu o twoim brytyjskim marzeniu, dlatego chłopak chciał pokazać ci swoje okolice, zabrać do najciekawszych miejsc, zrobić wszystko czego Megan mogłaby dla ciebie chcieć. Od jej śmierci czułaś niezwykłą pustkę i zaczęłaś powoli odpuszczać wyjazd, wiedząc że bez niej to już nie to samo. Darcie, jej matka a twoja „ciocia" przekonała cię do podróży wspominając jak wiele rzeczy Megan miała ci do pokazania. Chciała spełnić jej marzenie, a tobie nie wypadało odmówić. Obawiałaś się, że Dave i Sara będą czuli się niekomfortowo przy jednej z najbliższych osób ich oczka w głowie, jednak brytyjski temperament na to nie pozwala. Już następnego dnia po przyjeździe, zaproponowali ci wypad do pubu w ich rodzinnym mieście na halloweenową imprezę. Miało to nie być nic wielkiego. W pubie zawsze spotykali się z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi z pracy, sąsiadami. Tamci często zabierali ze sobą swoich znajomych i w ten sposób z 50 osób robił się cały tłum. Szatyn zaparkował na niewielkim parkingu, wokół którego było kilka małych sklepów z ciuchami. Wysiedliście z auta, poprawiając swoje kostiumy. Chwilę później obok was zaparkowali jego rodzice. Anglicy to bardzo rodzinni ludzie. Spędzają ze sobą niemalże każdą wolną chwilę. Całą szóstką byliście ubrani jak uczniowie Hogwartu. Można by powiedzieć, że przyjechaliście na lekcje a nie na imprezę. Robiło się już ciemno. Na zewnątrz tylko jedna latarnia oświetlała parking. Lily, matka twoich nowych przyjaciół wraz z ich ojcem Stevem ruszyli w kierunku potężnych drzwi. Przy wejściu kobieta zeskanowała jakiś kod na swoim telefonie, a te otworzyły się. Miejscówka wydawała się dość stara i absolutnie niepodobna do klubów w centrum Londynu. Wyszliście schodami w górę, ominąwszy obcych ludzi. Po lewej stronie toalety, na prawo automaty z grami, a naprzeciwko wejście do głównej sali. Wyglądała raczej jak szkolna świetlica niżeli klub. Wewnątrz wiele stolików, przy których mogło usiąść spokojnie po 10 osób. Dave przywitał się z kilkoma znajomymi przy przeszklonych drzwiach wejściowych, a następnie rozejrzał się i wskazał wam na jeden wolny stolik. Prawie wolny. Siedział przy nim tylko jeden, być może 40 kilku letni mężczyzna, przebrany za Jokera. Muzyka była dość głośna, a reflektory delikatnie rozpraszały twoje oczy. Wzrok wielu osób skupił się na was, gdy podążaliście do stołu. Niektórzy zaczęli gwizdach i wykrzykiwać pytania, na jakie zajęcia idziecie. Oczywiście dla żartów. Usiedliście na naprawdę miękkich krzesłach, międzyczasie plotkując o głupotach. Zaczęło do was pochodzić wiele osób - najczęściej byli to znajomi rodziny. Zostałaś im bardzo miło przedstawiona. Chwilę później Dave postawił na środku stolika 6 wysokich drinków. Zaraz, 6? Przecież mówiłaś, że nie pijesz. Spojrzałaś na niego z wyrzutem, a ten podsunął ci drinka pod nos i uśmiechnął się szeroko.
- Nie marudź, to naprawdę nie jest mocne.-Rzuciła Sara, upijając trochę drinka. Rozejrzałaś się dookoła, obczajając kostiumy innych ludzi. Naprawdę nie było nudy. Każdy wyglądał wyjątkowo. Przy stoliku w oddali również siedzieli młodzi mężczyźni, ubrani w szaty z Harry'ego Pottera. Szatyn był w kolorach Gryffindoru i okrągłych okularach, obok niego Ravenclaw a tyłem do ciebie siedział blondwłosy chłopak w szacie Slytherinu, takiej jak twoja. Cała sala wyglądała pięknie. Ozdobiona w taki sposób, że przypominała wnętrze jakiegoś mrocznego zamku. Wzięłaś małego łyka drinka, szykując twarz na grymas, powodowany mocą alkoholu, jednak nic takiego nie nastąpiło. Płyn wcale nie był mocny. Miałaś wręcz wrażenie, że postawiono ci drinka bezalkoholowego, za co byłabyś bardzo wdzięczna. Zaczęłaś długie rozmowy z przyjaciółmi. Atmosfera była świetna, zwłaszcza zważając na to, że ciągle ktoś do was podchodził, chcąc cię poznać. Okazało się nawet, że kobieta pracująca w waszym hotelu jako sprzątaczka, była ich bardzo bliską przyjaciółką. Niby takie to miasto duże, a tak małe. Minęła może godzina. Ludzie powoli zaczynali odczuwać procenty, w tym Dave, który zdecydowanie przesadził z alkoholem. Podał ci dłoń, chcąc wyciągnąć cię na parkiet. Czułaś się rewelacyjnie, pomimo kilku wypitych drinków. Jednak gdy wstałaś, zrozumiałaś że wcale nie były bezalkoholowe. Nogi niemalże od razu odmówiły ci posłuszeństwa i kłapnęłaś z powrotem na krzesło, wywołując tym śmiech reszty osób siedzących przy waszym stoliku.
CZYTASZ
Draco Malfoy & Tom Felton Imaginy
FanfictionImagine - krótka forma opowiadania. Każdy imagin opowiada o czymś innym, może być podzielony na kilka części. Może być króciutki, może być bardzo długi. Cała książka to zbiór imagine'ów, w którym każdy opowiada inną historię. Nie ma ciągłości między...