Ilość słów: ~3.7K
Podsumowanie: Jak będzie wygadał świat, opanowany przez Voldemorta?————————————
Pamiętam ten dzień, gdy otrzymałam swój list. Niesamowite uczucie. Rozpierająca od wewnątrz ekscytacja, która z każdym kolejnym dniem rosła i rosła. Uczęszczanie do Hogwartu, było nieporównywalne z byciem uczniem jakiejkolwiek mugolskiej szkoły. Tam w zasadzie po pierwszym dniu, pozytywne emocje opadały, zaczynała się harówa i walka o przetrwanie. Hogwart stanowił dla wielu z nas drugi dom. Jego ciepłota, przytulność, rodzinna atmosfera, sprawiały, że nawet najtrudniejsze przedmioty poniekąd sprawiały radość. W końcu ja, jako czarodziejka mogłam uczyć się na przykład warzenia eliksiru szczęścia, a w mugolskim świecie na szczęście trzeba było sobie zapracować. Również mogłam do perfekcji opanować zaklęcie pomnażające, dzięki czemu wcale nie musiałam wydawać wielkich pieniędzy na zakupy żywnościowe lub jakiejkolwiek inne. Mogłam kupić jedynie po odrobinie tego i tamtego, powielić to i bum, kolacja dla całej okolicy. Nie-magowie niestety ciężko pracowali na każdego funta, a wielokrotnie nie mieli ani domu, ani pieniędzy, ani jedzenia. To wszystko sprawiało, że czułam się bosko, mogąc być częścią tego fantastycznego świata. Oczywiście zarówno tu, jak i tam, zdarzały się lepsze i gorsze dni. W Hogwarcie profesorowie czasami oblewali, byli nadęci, niemili, często wlepiali szlabany bez jakiegoś większego powodu (pewnej nocy dostałam areszt za wyjście z pokoju wspólnego do toalety, znajdującej się na korytarzu. Bezsensowne.), ale mimo to wolałam ich humorki, niż wrednych mugolskich nauczycieli. Tamci w ogóle byli odklejeni. Skąd wiem? Cóż, na Wyspach dzieciaki zaczynają kształcenie się mając tylko 5 lat, zatem przez sześć lat do ukończenia 11 roku życia, uczęszczałam do zwykłej, niemagicznej szkoły. Jestem z tego całkiem dumna, gdyż w przeciwieństwie do wielu magicznych dzieciaków, ja mam również podstawową wiedzę z innych dziedzin, równie potrzebnych w życiu.
Jednak - wróć.
Życie w Hogwarcie toczyło się w najlepsze, aż do czwartego roku, gdy to podczas Turnieju Trójmagicznego, Voldemort odrodził się. Zapanowała panika, a rodzice młodych czarodziejów, bali się o ich życie, gdy ci mieli wrócić do zamku. Wyniknęło wiele afer - niestety nie wszyscy uwierzyli Potterowi, jakoby Czarny Pan miał powrócić. Wybraniec wpakował się na minę. Emocje wrzały i jak z jednej strony miał ogromne wsparcie przyjaciół, tak z drugiej stale słyszał głosy krytyki. Na piątym roku okazało się, że miał rację. Na szóstym z kolei zginął Dumbledore, jak się później okazało z rąk Snape'a. A na siódmym przechodziliśmy przez piekło. Snape dyrektorem, rodzeństwo Carrow objęło rządy, zapanowała dyscyplina, a my wszyscy mieliśmy absolutny zakaz jakiejkolwiek rozrywki. Uczono nas brutalnej czarnej magii, a za nieposłuszeństwo byliśmy dotkliwie karani.
- Pamiętasz, Luna? Spójrz, jacy wszyscy byliśmy szczęśliwi jeszcze kilka lat temu.-Rzuciłam, spoglądając na klasowe zdjęcia, wiszące na ścianie w holu głównym. Sięgały one kilkudziesięciu pokoleń wstecz i były jedyną pozytywną rzeczą, pozostawioną w zamku.
- Bolesne to. Siedem lat, a w każdym roku miny na zdjęciach coraz smutniejsze.-Odparła, zerknąwszy na zdjęcie mojego rocznika, wesoło machającego do obiektywu, gdy zaczęliśmy naukę w zamku.-Drugi rok też uradowany. Zobacz jak Harry i Ron szczerzą ząbki. Albo popatrz na Malfoy'a, jaki nadęty.-Zachichotała, a po chwili westchnęła.
- Ciekawe co z nim.-Mruknęłam, spojrzawszy na blond Ślizgona.
Draco Malfoy, chłopiec, który po drugim roku przepadł i nikt nigdy więcej go nie widział. Mimo, iż był z nami krótko, każdy w szkole doskonale go pamiętał. Miał mocarny charakter, a umiejętności do zastraszania posiadał tak ogromne, że nawet starsi uczniowie bali się go. Pamiętam, jak sam Harry Potter odrzucił jego propozycję zaprzyjaźnienia się i ten przez kolejne dwa lata robił wszystko, aby uprzykrzyć mu życie. A potem nie pojawił się na rozpoczęciu naszego trzeciego roku. Z jego rodzicami również kontakt urwał się, a różne plotki i teorie, mnożyły się w zatrważającym tempie. Jedni twierdzili, że rządze jego ojca w Ministerstwie, sprowadziły jego rodzinę do bankructwa, zatem musieli wyjechać, żeby ludzie nie wytykali ich palcami. To jednak mało prawdopodobne, gdyż sam Korneliusz Fudge twierdził, że Lucjusz Malfoy fantastycznie radził sobie w pracy i jego zniknięcie mocno przejęło go. Inną teorią była śmierć całej rodziny. W końcu jak już każdy dobrze wiedział, tego typu historia już wcześniej się zdarzyła. Rodzina Riddle'ów została zamordowana przez młodego Voldemorta i gdyby nie ich pomoc domowa, nikt nawet nie wiedziałby, że nie żyją. Ludzie twierdzili, że być może Malfoy'owie mieli jakiegoś wroga, który również pozbawił ich żyć i doskonale to ukrył.
CZYTASZ
Draco Malfoy & Tom Felton Imaginy
Fiksi PenggemarImagine - krótka forma opowiadania. Każdy imagin opowiada o czymś innym, może być podzielony na kilka części. Może być króciutki, może być bardzo długi. Cała książka to zbiór imagine'ów, w którym każdy opowiada inną historię. Nie ma ciągłości między...