#86 Kilka lat później...

1.6K 76 17
                                    

- Y/N? Y/L/N?-Usłyszałaś. Podniosłaś wzrok znad książki i otworzyłaś szeroko oczy.
- Draco? Miło cię widzieć.-Odparłaś z lekkim uśmiechem. Twoje spojrzenie powędrowało na małego chłopca. Był bardzo podobny do Dracona za dziecka. Równie blada karnacja, platynowe włosy, szaro-niebieskie oczy. Oboje usiedli na podwójnym miejscu naprzeciwko ciebie. Byłaś właśnie w drodze do domu po całym dniu pracy.
- Kupę lat minęło. Co u ciebie? Ah, to Scorpius. Mój syn.-Rzucił.-A to Y/N, synu. Moja dobra znajoma z Hogwartu.-Dodał, obejmując chłopca ramieniem. Draco był ojcem. Ten szkolny zły chłopiec stał się odpowiedzialnym mężczyzną. Zrobiło ci się jakoś przykro. Czas naprawdę szybko pędził.
- Miło mi.-Odparłaś cicho.
- Co u Cedrica?-Spytał Draco.
- Nie jesteśmy razem od lat. Długa historia.-Mruknęłaś.-A u Astorii?-Dodałaś.
- Synek, zobacz.-Rzucił, wskazując mu na kącik dla dzieci. Malec szybko pobiegł tam, zostawiając was samych.-Astoria zmarła dwa lata temu. To też długa historia.-Odparł.
- Przykro mi. Nie miałam pojęcia...-Wydukałaś. Chłopak uśmiechnął się lekko i przesiadł się na miejsce obok ciebie.
- Może wpadniesz do nas na weekend? Spędzamy dni sami. Byłoby miło mieć towarzystwo. Odpowiedziałabyś mi co się wydarzyło między tobą a.. no wiesz. Oczywiście jeśli chcesz.-Zaproponował.
- Dalej mieszkasz w swojej posiadłości?-Spytałaś.
- Tak. Rodzice nie wyobrażali sobie inaczej. Chyba wiesz, że trafili do Azkabanu? Krótko po moim ślubie. Nie chciałem sprzedawać domu. Mam z nim wiele złych wspomnień, ale jednak w nim się wychowywałem i mam jakiś sentyment.-Odparł.
- W takim razie chętnie. A teraz przepraszam, ale muszę wysiadać. Masz słodkiego synka. Podobny do ciebie.-Rzuciłaś z uśmiechem. Draco pocałował twoją dłoń.
- Do zobaczenia, Y/N.-Mruknął. Wstałaś z miejsca i skierowałaś się do drzwi. Maluch podniósł na ciebie wzrok znad zabawek i uśmiechnął się szeroko.
- Cześć Y/N!-Krzyknął słodko. Przeczesałaś palcami jego włoski, po czym wysiadłaś z pociągu. Było już ciemno. Miałaś do przejścia 10 minut na pieszo. Po drodze wróciły do ciebie wspomnienia ze szkoły. Było idealnie do 7 roku, gdy Draco został śmierciożercą, a Voldemort znów próbował zabić Harry'ego. Ówcześnie ty oraz złote trio ukrywaliście się przed dementorami (jednocześnie szukając horkruxów) i niestety schwytali was szmalcownicy. Zostaliście sprowadzeni do posiadłości Malfoy'ów (ku waszemu zdziwieniu Draco nie przyznał, że rozpoznał Pottera). Użyto na tobie oraz Hermionie zaklęcia torturującego. Bellatrix rzucała w was cruciatusem jak opętana. Zrobiła na waszych rękach krwawe napisy „szlama", po których w dalszym ciągu miałyście blizny. Draco naprawdę mocno to przeżył. Coś w nim pękło już na szóstym roku. Okazało się, że wcale nie był złym człowiekiem. Gdyby nie on, ty i złote trio dawno byście nie żyli. Uratował was, pomagając wam uciec z posiadłości. Potem nadeszła wojna. Wiele osób zginęło, w tym twoi przyjaciele, ich rodziny, nauczyciele. Pocieszający był jedynie związek z Diggorym... jednak nie na długo. Miałaś już 29 lat. Wszyscy znajomi mieli rodziny. Byli szczęśliwymi rodzicami, a ty zostałaś singielką.

***

W końcu nadeszła sobota. Tak jak obiecałaś, udałaś się do posiadłości Malfoy'a. Miałaś w głębi serca jakieś obawy. Jego „pałac" w ogóle się nie zmienił. W dalszym ciągu panowała dookoła nieco ponura atmosfera. Podeszłaś pod drzwi i zapukałaś kilkukrotnie.
- Y/N, witamy.-Odezwał się Draco, otwierając je. Trzeba było przyznać, że prezentował się bosko. Zmierzwione włosy, czarny golf i jeansy. Typowy styl Dracona. Pachniał jak zwykle drogą wodą kolońską. Dokładnie tą samą, której używał za czasów szkolnych. Wpuścił cię do środka, a tam przywitał cię jego maluch. Podbiegł z otwartymi ramionami i przytulił się do ciebie.
- Hej Scorpius.-Odezwałaś się, głaszcząc chłopca po włosach. Był naprawdę uroczy.
- Dobra maluchu, pozwól Y/N się rozgościć. Przyniosę gorącą czekoladę. Czuj się jak u siebie.-Rzucił Draco z uśmiechem, wskazując ci drogę do salonu. Scorpius pociągnął cię tam za dłoń i usiadł razem z tobą na kanapie.
- Tata nigdy o tobie nie mówił. Mogę mówić do ciebie ciocia?-Spytał podekscytowany.
- Jeśli tylko chcesz, nie widzę przeszkód.-Zaśmiałaś się. Maluch pocałował twój policzek i pobiegł na górę.
- Uważaj na schodach!-Krzyknął za nim Draco. Usiadł na kanapie obok ciebie i wręczył ci kubek z ciepłą cieczą.-Ma niesamowicie dużo energii. Znacznie więcej niż ja będąc w jego wieku. Za 4 lata zaczyna naukę w Hogwarcie. McGonagall będzie miała z nim przegwizdane. Slytherin na pewno straci przez niego masę punktów.-Zachichotał blondyn.
- Nie punkty są najważniejsze. Znając życie dziecko Pottera coś odwali, a i tak zdobędzie ich więcej.-Odparłaś.
- Tak. „Potter pościelił dzisiaj łóżko. Tysiąc punktów dla Gryffindoru".-Rzucił blondyn.
- Dokładnie. Chociaż nie wiem czy wiesz, ale Harry miał zostać przydzielony do Slytherinu. Mówił nam o tym dawno temu, chyba na drugim roku.-Rzuciłaś.
- Potter w Slytherin? Ciekawe.-Odparł.-A więc.. Opowiesz co się wydarzyło z Diggorym? Byliście idealną parą przez prawie całą szkołę.-Zaczął.
- Oh.. No to prawda. W sumie może nie taką idealną. Zdarzały nam się ogromne kłótnie, ale jakoś puszczaliśmy wszystko w niepamięć. Planowaliśmy ślub po zakończeniu nauki, ale wydarzyła się ta wojna. On stracił ojca. Przeszliśmy przez naprawdę trudny okres, więc stwierdziliśmy, że jeszcze poczekamy. Gdy wszystko zaczęło się układać, ślub się zbliżał, Cedric zachowywał się jakoś dziwnie. Unikał mnie, często wychodził na całe dnie i nie wracał na noc. Uznałam, że po prostu się stresuje. No a na kilka dni przez ślubem przyszedł do mnie i powiedział, że jest bezpłodny i powinniśmy się rozstać. Starałam się go przekonać, że to nie ma znaczenia i zawsze możemy adoptować jakiegoś malucha, ale się uparł i zwyczajnie mnie porzucił. A nie tak dawno odkryłam, że.. zdradzał mnie z Cho. I że ma z nią dziecko, a mi wcisnął kit o bezpłodności.-Mówiłaś. Draco wziął twoją twarz w dłoń i zaczął gładzić cię kciukiem po policzku.
- Ja nigdy nie kochałem Astorii. Nasz ślub był aranżowany. Znasz moich rodziców. Zawsze trzymali się tradycji i czystej krwi. Nie miałem wyjścia. Pobraliśmy się, rok później zaczęliśmy się starać o malucha. Wtedy rodzice dostali wezwanie na przesłuchania, a po nich trafili do Azkabanu. Wszystkie moje zbliżenia z Greengrass były pozbawione uczuć. Malec przyszedł na świat, zająłem się nim, a dwa lata temu znalazłem Astorię martwą i .. to beznadziejnie brzmi, ale poczułem jakąś ulgę. Jej śmierć mnie całkowicie nie przejęła. Bardziej martwiłem się o małego. Był z nią zżyty. Bałem się, że sobie z tym nie poradzi, ale jest naprawdę silny.-Rzucił blondyn.-Oboje nie mamy szczęścia w miłości. Jeśli mogę cię tym pocieszyć.-Dodał.
- Widocznie los tak chciał. Nie martw się. Z pewnością znajdziesz kogoś i zbudujesz szczęśliwy związek.-Pocieszyłaś.
- Chciałbym, ale nie chcę stawiać Scorpiusa w tak niewygodnej sytuacji. Niedawno stracił matkę. Nie chcę, żeby przyzwyczajał się do kogoś innego, z kim może mi nie wyjść.-Odparł.
- Da sobie radę.-Rzuciłaś, głaszcząc chłopaka po ramieniu.-Chciałabym wrócić do szkolnych lat. Były piękne. Takie bezproblemowe. Ciągle wśród ludzi, ciągle coś się działo.-Dodałaś.
- O tak, u ciebie zwłaszcza. W każdym roku coraz bardziej niebezpieczne przygody. Jakim cudem ty i reszta twojej grupy jeszcze żyjecie? Uwielbiałaś się pakować w największe niebezpieczeństwa. I to z kim? Z Gryfonami. Jak mogłaś być taka lekkomyślna?-Rzucił.
- Było czadowo. No może poza epizodem z pająkami. W tamtej chwili prawie umarłam ze strachu. Boję się tych robali w najmniejszych rozmiarach, a tamte.. Dobre pytanie. Jakim cudem ja jeszcze żyję.-Odparłaś.-A ty byłeś totalnym dupkiem. Trzeci rok pamiętasz? Podczas meczu między Gryffindorem, a Ravenclaw, przebraliście się z Crabbe'em i Goyle'em za dementorów i chcieliście nastraszyć Pottera. To było mega słabe.-Dodałaś. Chłopak wywrócił oczami.
- Nawet nie chcesz wiedzieć, jakie dostaliśmy kary od Snape'a. Koszmar.-Odparł.
-Już nie wspomnę ile punktów przez ciebie straciłam na piątym roku. Karałeś mnie czasami za nic. Naprawdę miałam ochotę ukręcić ci ten tleniony łeb. Ale, gdy udało mi się zmienić cię we fretkę, miałam taki ubaw, że..-Zaczęłaś, jednak ucichłaś przez przeszywający cię wzrok chłopaka.
- To ty mnie zamieniłaś, ty mała mendo. Jak mogłaś?-Oburzył się.-Do końca roku ludzie nazywali mnie fretką. Menda, menda, menda.-Dodał, po czym zaczął cię bezlitośnie łaskotać. Twój śmiech przyciągnął do salonu Scorpiusa.
- Tata, zostaw ciocię.-Wtrącił się, przytulając cię mocno.
- Widzisz? Twój synek ma więcej empatii od ciebie.-Rzuciłaś, pokazując Draconowi język. Oplotłaś malucha ramionami i posadziłaś go na swoich kolanach.

Draco Malfoy & Tom Felton ImaginyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz