Coraz bardziej nie wyrabiam się w czasie. Dla mnie doba powinna trwać 72h a i tak z niczym bym nie nadążała. W każdym razie dziś na okragłą 150 część, napisałam coś dłuższego.
Ostrzeżenia?
Przygotujcie chusteczki. Ja, jako osoba niezbyt emocjonalna, wyłam jak bóbr pisząc to oraz poprawiając. Mam nadzieję, że udało mi się stworzyć coś, co was w mniejszym lub większym stopniu poruszy. Do tej pory bywało słodko, a wczoraj jakoś wzięło mnie na płacz i ogólnie smutki xAstoria Greengrass zawsze była moim największym wrogiem. Piękna, jednak niezwykle cwana. Robiła absolutnie wszystko, aby zwrócić na siebie uwagę Dracona, jednak na nic. Blondyn już na trzecim roku zdawał się być mną zainteresowany - co z resztą okazało się prawdą. Na piątym roku powiedział mi o wszystkim, podczas jednego z naszych dyżurów i właśnie od tamtej chwili byliśmy razem. Jednak Greengrass miała wobec nas swoje plany, które niestety wypaliły.
- Doceniam twój jakże czarujący wzrok, jednak byłoby miło, gdybyś postarał się skupić nad eliksirem.-Rzuciłam, podpierając podbródek na dłoni. Chłopak uśmiechnął się przecudownie, po czym obdarował moje czoło czułym buziakiem. Ludzie mieli go za zimnego drania, jednak w rzeczywistości był niesamowicie ciepłą osobą, która wymagała ciągłej uwagi. Minięcie się na szkolnym holu bez pocałunku czy uścisku - niewykonalne.
- Jeśli założysz torbę na głowę, z pewnością zajmę się naszym zadaniem. Jednakże mogę się usprawiedliwić, moja kochana. Otóż...-Zaczął, następnie stając za mną i masując mój kark.-...Raczej trudno skupić uwagę na jakimś paskudnym wywarze, mając takiego anioła obok.-Szepnął, wprost do mojego ucha.
- Nie, Dray. Nie idziemy spać.-Odparłam.
- Ale-
- Mamy mnóstwo pracy, słońce. Jeszcze godzinka i koniec.-Rzuciłam.
- Trzymam cię za słowo.
- Ależ oczywiście.Słodycz? Nawet obok nas nie stała. Byliśmy chodzącą perfekcją. Trzymanie się za dłonie, niekończące się pocałunki, przytulanie, wzajemne karmienie i takie tam. Wcale nie dziwiło mnie, że ludzie dosłownie mieli odruch wymiotny, słysząc nasze imiona.
- Lubisz patrzeć w gwiazdy, prawda?-Spytałam, obserwując blondyna podczas naszej wieczornej sesji powtórkowej, dzień przed SUMami. Wieża astronomiczna to nasze ukochane miejsce na świecie. Zaraz za nią pokój życzeń, który zazwyczaj przybierał postać naszego wymarzonego domu.
- Oczywiście. Gwiazdozbiory są imponujące. Spójrz tam.-Rzucił, wskazując wysoko przed siebie.-Ta gwiazda to Vega. Świeci najjaśniej. Chciałbym tak nazwać moją córkę. Będzie błyszczeć równie intensywnie. Albo tamten zbiór - Skorpion. A w zasadzie to Scorpius. W jego skład wchodzą najjaśniejsze gwiazdy. Idealne imię dla syna.-Mówił.
- Masz już wszystko poukładane, prawda?
- Żebyś wiedziała. Od zawsze marzy mi się małżeństwo i rodzina. Chciałbym oddać swoje nazwisko ukochanej osobie zaraz po ukończeniu Hogwartu. A niedługo później postarać się z nią o malucha.-Mruknął, kierując na mnie ciepłe spojrzenie. Skłamałabym mówiąc, że mnie to nie wzruszyło.
- Masz jeszcze jakieś imiona? Dwójka dzieci to dopiero początek moich oczekiwań.-Zachichotałam. I ten właśnie sposób wieczór, który mieliśmy poświecić na powtórki, wykorzystaliśmy na planowanie wspólnego życia.***
To jeden z najpiękniejszych snów, jakie mogłabym sobie wyobrazić. Przez całą noc śniłam tylko o sobie i Draconie. Przeleciały mi przez głowę nasze najwspanialsze wspomnienia, każde ze zbliżeń, a nawet jakaś bliżej nieokreślona podróż, podczas której niestety się obudziłam. Jednak jak się okazało, wcale nie byłam w swoim łóżku. Pomieszczenie, w którym leżałam, było chłodne i praktycznie puste. Przez duże okno wpadało całkiem sporo światła dziennego, podkreślając nim miętowy odcień ścian. Rozejrzałam się dookoła - szpital? Na to wyglądało, jednak... co tam robiłam? Zupełnie nie wiedziałam co się wydarzyło. W końcu... byłam w drodze na zakupy. No właśnie, w drodze na zakupy, którą widziałam w moim śnie. A może to nie sen? A poza tym gdzie do diabła był Draco?
- Panna Y/L/N, jak miło panienkę widzieć.-Odezwała się przesympatyczna pielęgniarka.-Już od tygodnia dawała panienka znaki ewentualnego wybudzenia się ze śpiączki. To z całą pewnością dość duży szok, powrócić do funkcjonowania po pięciu latach.
- Śpiączki? Po pięciu latach?-Zdziwiłam się.
- Oh, tak. Wydarzyła się bardzo przykra sytuacja. Prowadziłaś auto i nagle zemdlałaś za kierownicą. Nie wiem, czy powinnam ci o tym teraz mówić, ale... poroniłaś. Właśnie stąd ta słabość.-Mówiła.
- Poro... Malucha nie ma?-Szepnęłam. Serce bolało mnie tak bardzo, że miałam ochotę wyć.
- Przykro mi... Przepraszam, powinnaś dowiedzieć się o tym od kogoś zupełnie innego.
- A gdzie Draco?
- Draco Malfoy? Cóż, od jakichś trzech czy czterech lat naprawdę rzadko tu bywał. Wyślę do niego sowę. Z pewnością przybiegnie z prędkością światła.-Rzuciła.
Niczego nie rozumiałam. Wypadek, poronienie, śpiączka i brak obecności Dracona? Co się działo? Na odpowiedź czekałam bardzo długo. Jak wiadomo sowy to niezbyt szybka droga przekazywania informacji. W ciągu kilku godzin uzdrowiciele tak przemaglowali mnie różnymi badaniami i podali tak wiele eliksirów, że miałam ochotę spać, spać i jeszcze raz spać.
- Y/N?-Usłyszałam znajomy głos. Natychmiast otworzyłam oczy i uniosłam nieco głowę. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech, widząc mojego ukochanego. Wyglądał jak zwykle cudownie. Nieco dojrzałej niż w dniu, z którego go pamiętam, ale to akurat na plus. Blond włosy zaczesane do tyłu, koszula w odcieniu butelkowej zieleni, czarny krawat, stylowa marynarka i... jakiś maluch chowający się za nim. Został niańką?
- Dray!-Ucieszyłam się, natychmiast rozkładając szeroko ramiona. Blondyn uścisnął mnie czule, ale nie tak czule jak zawsze.
- Aż nie wiem co powiedzieć. Jak się trzymasz? Już wszystko wiesz?-Spytał nerwowo.
- Śpiączka przez pięć lat. Koszmar. W dodatku straciłam nasze maleństwo... Jak sobie dawałeś radę przez ten czas?-Mruknęłam.
- Cóż...-Zaczął, drapiąc się po głowie. Mały chłopiec, który dotychczas ukrywał się za nim, uścisnął go słodko, jednocześnie nie spuszczając ze mnie wzroku.-Musisz kogoś poznać. To będzie dla ciebie niemały szok, ale... To Scorpius. Mój syn. Mój i ... Astorii. Jesteśmy małżeństwem od czterech lat.-Odparł. Przypuszczam, że moja mina wyrażała więcej niż milion słów. Przysięgam, że jeszcze nigdy nie poczułam tak ogromnego bólu serca. W dodatku widząc obrączkę na jego palcu, wszystkie te informacje uderzyły we mnie podwójnie.
- Czekaj, że co?-Mruknęłam, łamiącym się głosem.
- To długa historia. Po wypadku całkowicie się załamałem. Byłem obok każdego dnia. Bardzo często mnie wyganiali. Astoria zaczęła odwiedzać mnie w posiadłości, gotowała, sprzątała, była dla mnie ogromnym wsparciem. W końcu zakochaliśmy się w sobie, pobraliśmy się i na świat przyszedł nasz skarb. Słońce, ja wiem, że cię skrzywdziłem, ale... to było silniejsze. Ja... naprawdę ją kocham. Tak samo jak kochałem ciebie. W dodatku teraz mamy dziecko, cały mój świat i-
- Wyjdź.
- Y/N, jestem pewien-
- Wyjdź!-Wrzasnęłam, starając się opanować łzy, spływające po moich policzkach. Scorpius rozpłakał się i mocno wtulił w chłopaka, a ten po chwili wstał z zajmowanego wcześniej krzesła i bez słowa opuścił salę. Nie wiem co gorsze. Wybudzić się ze świadomością, że pięć lat przeleciało mi pod nosem przez nieszczęsną śpiączkę, czy wyznanie Malfoy'a. „Kocham ją tak samo, jak kochałem ciebie". Perfidnie zdradził mnie w chwili, gdy byłam niczego nieświadoma, bezbronna i nie miałam nawet szans o niego walczyć. Podczas, gdy leżałam w szpitalu i nikt nie wiedział kiedy w końcu otworzę oczy, on układał sobie życie z moim wrogiem i z całą pewnością planował z nią dużą rodzinę. Już gorzej być nie mogło. Spędziłam całą noc na wypłakiwaniu z siebie mojego nieszczęścia. Czułam się całkowicie zbędna, niepotrzebna, zapomniana i niekochana. Gdyby nie Amelia - pielęgniarka trzymająca nade mną piecze, z pewnością dostałabym jakiegoś zawału od napływu negatywnych emocji. Chociaż jak mam być szczera - naprawdę nie zależało mi w tamtym momencie na dłuższym funkcjonowaniu.
CZYTASZ
Draco Malfoy & Tom Felton Imaginy
Hayran KurguImagine - krótka forma opowiadania. Każdy imagin opowiada o czymś innym, może być podzielony na kilka części. Może być króciutki, może być bardzo długi. Cała książka to zbiór imagine'ów, w którym każdy opowiada inną historię. Nie ma ciągłości między...