- Jeszcze trochę i spóźnię się na spotkanie.-Warknął Draco, nerwowo zerkając na zegarek.
- Masz je dopiero za godzinę.-Odparłaś, wywracając oczami. Usiadłaś na jednej z ławek na peronie 9 ¾, czekając na Hogwarts Express. Draco nie potrafił ustać w miejscu. Zbliżało się jakieś ważne spotkanie w Ministerstwie, od którego podobno miała zależeć cała jego kariera, na zajmowanym przez niego stanowisku. Łaził w kółko, co chwilę sprawdzając godzinę, co nieco cię irytowało.
- Słuchaj, może po prostu wracaj do pracy, a ja odbiorę Scorpiusa?-Zaproponowałaś. Nie łączyło cię z Malfoy'em nic, oprócz spraw biznesowych. Draco zaraz po zakończeniu szkoły został Aurorem i poślubił twoją najlepszą przyjaciółkę Astorię, a 9 miesięcy później na świecie pojawił się ich synek - Scorpius. Dziewczyna zmarła podczas porodu na skutek klątwy, rzuconej na jednego z jej przodków. Blondyn został sam z dzieckiem. Malfoy'ów było stać na godne życie bez konieczności pracy, jednak ambicja chłopaka nie pozwalała mu po prostu nic nie robić. Narcyza zajmowała się małym chłopcem, a Draco spędzał całe dnie w Ministerstwie. Ty po ukończeniu szkoły przez jakiś czas podróżowałaś. Dopiero po kilku latach postanowiłaś nieco ustabilizować swoje życie, dlatego wróciłaś do Londynu i dostałaś pracę jako asystentka Dracona. Chłopak w zasadzie jej nie potrzebował, jednak zatrudnił cię, aby mieć jakieś towarzystwo. W latach szkolnych nie byliście jakoś specjalnie blisko. Malfoy czasami pomagał ci w nauce i parę razy pracowaliście razem na zajęciach. Zdarzało się, że pocieszałaś go w trudnych chwilach. Byłaś dla niego swojego rodzaju oazą spokoju, przy której miało mu się znacznie przyjemniej pracować.
- Nie, nie. To byłoby nie w porządku. Scorp to mój jedyny syn. Przypuszczam, że byłoby mu przykro, gdybym osobiście go nie odebrał. Stracił matkę, więc niech chociaż wie, że ma mnie i że jest dla mnie najważniejszy.-Odparł blondyn, a ty skinęłaś lekko głową, następnie opierając ją o ścianę za sobą.
- Znam wielu samotnych ojców, ale żaden nie jest tak ułożony.-Rzuciłaś. Draco uśmiechnął się delikatnie, po czym usiadł obok i westchnął.
- Kiedyś myślałem, że znajdę jakąś kobietę, żeby mały nie wychowywał się bez matki. Ale potem jakoś przyzwyczaiłem się do samotności. Nie wykluczam niczego, może kiedyś ktoś się pojawi. Ale z drugiej strony nie chciałbym, żeby Scorpius czuł się niekomfortowo. Do tej pory było nas dwóch i moja mama. Ona mi niesamowicie pomogła, gdy był maleńki. Totalnie nie miałem pojęcia jak powinienem się nim zajmować.-Mówił.
- A teraz masz fantastycznego 11-latka, świetne stanowisko i ułożone życie. Żyć, nie umierać. Czasami ci cholernie zazdroszczę. Od zdrady byłego jakoś nie umiem się przekonać do związku. Chyba zostanę starą panną.-Odparłaś.
- Przestań pleść głupoty.-Mruknął pod nosem. Przez chwilę panowała dość niekomfortowa cisza.-Wdowiec już w wieku 19 lat. Fantastycznie, prawda?-Spytał.
- Niezbyt to przyjemne, trzeba przyznać.-Odparłaś. W oddali słychać było zbliżający się pociąg. Zerwaliście się z ławki jednocześnie, wypatrując maszyny. Gdy ta w końcu wtoczyła się na peron, zaczęłaś wypatrywać blond czupryny w mijających cię przedziałach. Na policzkach Dracona pojawiły się rumieńce, a spojrzenie nagle stało się znacznie weselsze. Drzwi przedziałów otworzyły się, a uczniowie w rożnym wieku powoli opuszczali pociąg.
- Tato!-Krzyknął Scorpius, wybiegając z maszyny i pędząc w waszą stronę. Draco uśmiechnął się szeroko, po czym rozłożył ramiona, a chłopiec podbiegł do niego i mocno go uściskał.-Tęskniłem.-Wymruczał.
- Ja też, synku.-Odparł Draco, głaszcząc malca po głowie. Scorpius spojrzał na ciebie z ogromnym uśmiechem. Był naprawdę pięknym dzieckiem. Platynowe włosy, blada cera i szare oczy. Wyglądał niemalże tak samo jak jego ojciec będąc w jego wieku.
- Ciocia!-Ucieszył się, po czym przytulił cię mocno.
- Cześć kochanie.-Odparłaś, dając mu buziaka w czoło. Maluch cię uwielbiał. Za każdym razem, gdy odwiedzałaś Dracona w jego posiadłości, Scorp nie opuszczał cię na krok. Byłaś jedyną osobą, przy której potrafił usnąć po bardzo krótkiej chwili. Masę razy wkopał cię w nocowanie w dworze Malfoy'ów tylko po to, żeby wkraść się do ciebie i zasnąć obok. Narcyza zawsze była pod ogromnym wrażeniem twojej relacji z chłopcem. Nikt nie był mu tak bliski. Oczywiście oprócz ojca.
- Jak pierwszy rok w szkole?-Spytał Draco.
- Fantastycznie! Wiesz, że Albus Potter trafił do Slytherinu?-Odparł malec.-Zaprzyjaźniliśmy się. Jest moim najlepszym przyjacielem.-Dodał, z ogromnym uśmiechem na twarzy. To, co na pierwszy rzut oka odróżniało go od ojca to jego charakter. Draco był rozpieszczany przez swoich rodziców, przez co zawsze uważał się za lepszego od innych, poniewierał uczniami, a przez to nie miał żadnych przyjaciół - nie licząc swoich goryli, których w zasadzie nawet nie lubił. Narcyza nie chciała, aby jej jedyny wnuczek miał takie samo dzieciństwo jak Draco i przyjaźnił się z byle kim, dlatego wychowała go na cudowne dziecko, które nie dyskryminowało i było zwyczajnie pozytywnie nastawione na świat. Jednak sam Draco w dalszym ciągu był niezbyt tolerancyjny.
- Cieszę się.-Odparł Draco. Scorpius kątem oka dostrzegł Albusa i wystrzelił do niego jak z procy, zostawiając was samych.-Idąc do Hogwartu też się cieszyłem, że zaprzyjaźnię się z Harrym. A ten mnie olał.-Warknął blondyn, krzyżując ramiona na klatce, na widok Harry'ego. Tamten skinął do niego głową na przywitanie, a Draco niechętnie odwzajemnił gest.
- Najlepiej się nie zaprezentowałeś.-Odparłaś, machając do Ginny.
- O co ci biega?-Oburzył się.
- Zupełnie o nic.-Rzuciłaś ironicznie.-Po prostu to, jakimi tekstami rzucałeś w szatach na każdą okazję, postawiło cię w bardzo złym świetle. W ciągu minuty nieświadomie obraziłeś wszystkich czarodziejów dookoła.-Dodałaś.
- Dalej rozdrapujesz stare rany.-Syknął, wywracając oczami.
- Wcale nie. Po prostu przypominam, dlaczego Harry cię olał.-Wydukałaś, strzelając do niego brwiami.
- Tato!-Krzyknął Scorpius, podbiegając z wami z Rose.-To Rosie Weasley. Moja druga przyjaciółka.-Ucieszył się chłopiec. Dziewczynka uśmiechnęła się do was przyjaźnie, a Draco nagle poczerwieniał. Nazwisko „Weasley" działało na niego jak płachta na byka. Nie z powodu rodzin, z jakich pochodzili Ron i Hermiona, ale przez ich prywatne konflikty. Ron nigdy nie wybaczył mu chamskich i obraźliwych odzywek w kierunku jego rodziny, z kolei Hermiona nie miała zamiaru dojść do porozumienia z kimś, kto wyrządził jej tak wiele krzywd z powodu pochodzenia. Draco był wściekły, gdy to ona została Ministrem Magii. Uważał, że starał się tak samo, a nawet bardziej, a ona na pewno otrzymała to stanowisko z litości.
- Nie było już nikogo lepszego?-Warknął Draco, zmierzając Rose wzrokiem. Scorpius od razu posmutniał.
- Draco.-Syknęłaś, szturchając blondyna w żebra. Ten zmierzył cię morderczym spojrzeniem, po czym przeniósł wzrok na dzieciaki.
- Rose!-Krzyknął Ron, podbiegając do was. Gotowało się w nim dokładnie tak samo jak w blondynie.
- Tato, to Scorpius Malfoy. Mój przy..-Zaczęła dziewczynka.
- Nie obchodzi mnie kto to jest. Malfoy'owie to źli ludzie. Nie będziesz się zadawała z dzieckiem tego.. tego wrednego szczura.-Warknął rudzielec. Byłaś cholernie szczęśliwa, że na peronie nie zostało już zbyt wiele osób. Im mniej było świadków tej akcji, tym lepiej.
- Szczurem? Chyba zapomniałeś z kim rozmawiasz, Weasley.-Uniósł się Draco.-Scorpius, idziemy. Znajdziesz sobie przyjaciółkę z rodziny lepszej niż ta toksyna.-Dodał, łapiąc malca za dłoń.
- Toksyna?-Syknął Weasley.-Ja ci dam toksynę, parszywcu!-Krzyknął, po czym wyciągnął różdżkę w kierunku Dracona.
- Ron!-Pisnęła Hermiona, stając między nimi, a następnie uspokajając męża.
- Przestańcie się kłócić przy dzieciakach.-Warknęłaś, stając przy maluchach.-Słoneczka, lepiej będzie jak się pożegnacie. To nie najlepsza chwila.-Dodałaś, głaszcząc je po głowach. Oboje przytulili cię, przerażeni wrzaskami obu mężczyzn.
- Czy... możemy się przyjaźnić?-Spytał Scorpius, patrząc na ciebie ze smutkiem w oczach.
- Oczywiście, że tak. Nie macie nic do konfliktu między waszymi rodzicami.-Odparłaś.
- Chwila, kim ty jesteś, żeby decydować z kim będzie się przyjaźniła moja córka?-Wtrącił się Ron.
- Scorpius nie będzie w żaden sposób utrzymywał kontaktu z córką tych brudasów. Pozwól, że to ja zdecyduję z kim będzie się przyjaźnił. Nie jesteś jego matką i nigdy nią nie będziesz. W zasadzie jesteś tylko głupią przyjaciółką mojej żony, a więc nikim ważnym.-Warknął Draco, biorąc chłopca przed siebie. Uderzyły w ciebie te słowa. Przez chwilę stałaś jak wryta, patrząc na niego i niedowierzając. Bez zastanowienia opuściłaś peron, nie zwracając uwagi na spływające po twoich policzkach łzy.-Y/N, to nie tak!-Krzyknął za tobą, łapiąc się za głowę.
- Ciocia..-Szepnął cichutko Scorpius, trzymając Rosie za dłoń.
- Rose, idziemy.-Rzucił Ron, odciągając dziewczynkę od malca. Ten chciał pobiec w jej stronę, jednak Draco złapał go za ramiona i pociągnął wraz z bagażami w kierunku wyjścia.
- Nie.. Rosie, nie...-Mruknął chłopiec, drżącym głosem.
- Posłuchaj. Ci ludzie to nieodpowiedni sort. Naprawdę wystarczy mi fakt, że przyjaźnisz się z synem mojego szkolnego wroga. O Rose powinieneś zapomnieć.-Rzucił, po czym przykucnął przez malcem.-Kocham cię nad życie, ale to nie na moje nerwy. Nie oni. Gdyby Rose była z innej rodziny, nie miałbym nic przeciwko, ale jej rodzice to największe gady na tej planecie.-Mówił.
- To niesprawiedliwe. Ciocia nas zostawi, a z Rosie nie mogę mieć kontaktu.-Wydukał chłopiec, po czym rozpłakał się. Draco przytulił go mocno i pocałował w czoło, starając się go uspokoić.
- Y/N nas nie zostawi. Przeproszę ją, wszystko wróci do normy. Ona cię kocha, słyszysz? Jesteś dla niej najważniejszym dzieciakiem na świecie.-Odparł Draco, wycierając łzy z policzka malucha. Chłopiec skinął delikatnie głową.
CZYTASZ
Draco Malfoy & Tom Felton Imaginy
FanficImagine - krótka forma opowiadania. Każdy imagin opowiada o czymś innym, może być podzielony na kilka części. Może być króciutki, może być bardzo długi. Cała książka to zbiór imagine'ów, w którym każdy opowiada inną historię. Nie ma ciągłości między...