- Dzień dobry, panno Y/L/N. Jestem Malfoy. Scorpius Malfoy.-Rzucił chłopiec, któremu otworzyłam drzwi. W ciągu zaledwie kilka sekund przed oczami stanęły mi wszystkie wspomnienia od czasów szkolnych, aż po ten jeden, najgorszy dzień w moim życiu.„Nie" padło z jego ust z taką łatwością, jakby to wszystko było tylko grą. Stałam przed ołtarzem jak wryta, gdy blondyn po prostu szedł pewnym krokiem w kierunku drzwi wyjściowych. Zanim jednak wyszedł, zauważyłam jak wyciągnął dłoń do nie kogo innego jak Astoria Greengrass. Para opuściła kaplicę, pozostawiając gości, rodziców i mnie samych sobie. Nie wiedziałam co zrobić, jak się zachować i nawet nie miałam świadomości, że po policzkach płynęły mi potoki łez. Serce rozpadło mi się na kawałki. Mój wieloletni ukochany uciekł z inną, nie zgodził się wziąć mnie za żonę, mimo, że jeszcze kilka godzin temu mówił jak bardzo mnie kochał. Poczułam upokorzenie większe niż kiedykolwiek.
- Kochanie, spokojnie.-Odezwała się matka chłopaka, ściskając mnie mocno.-Draco nie wie jak wielki skarb traci.-Dodała, lecz nie odezwałam się nawet słowem. Urwał mi się film. Nie pamiętam co działo się dalej ani jak wróciłam do domu. Przez długi czas leżałam na kanapie w salonie, zalana łzami, roztrzęsiona. Te wszystkie piękne lata doprowadziły do niezwykle bolesnego końca. A jakby tego było mało...
- Hej Y/N.-Odezwał się blondyn, wchodząc do mojego mieszkania. Myślałam, że miał mnie totalnie gdzieś, jednak widząc mnie w totalnej rozsypce, pękło mu serce.-Y/NN?-Mruknął, następnie przykucając przy kanapie. Otworzyłam oczy, z których płynęły nie tylko łzy, ale również nienawiść i potężny ból.-Przyszedłem po swoje rzeczy. Masz parę moich bluz z kapturem. Chciałbym je odzyskać.-Dodał. Byłam zbyt słaba, żeby się odezwać. Blondyn bez dłuższego zwlekania pobiegł schodami w górę do naszej dotychczasowej sypialni, a ja nawet nie drgnęłam. W mieszkaniu słychać było jedynie pociąganie nosem i cichutkie szlochanie w poduszkę. Nie minęło nawet pięć minut, a chłopak był już z powrotem obok mnie. Nigdy nie lubił, gdy płakałam. Automatycznie w jego oczach zbierały się łzy i tym razem było tak samo.-Też nie jest mi łatwo. Rodzice chcą mi nogi z tyłka powyrywać. Nie tylko ty cierpisz.-Rzucił, nie odrywając ode mnie wzroku. Poczułam tak ogromną złość, że niemalże od razu po tych słowach podniosłam się na równe nogi i wyciągnęłam różdżkę w jego stronę z zamiarem wyrządzenia mu naprawdę dużego bólu. Draco natychmiast podniósł ręce w górę, mając świadomość, że byłam zdolna do wszystkiego.
- Życzę ci, żeby ci je wyrwali.-Warknęłam.
- Spokojnie. To niczego nie rozwiążę. Zachowałem się jak ostatni burak. Nie powinienem. Mogłem załatwić to przed ślubem, ale się bałem.-Odparł ze spokojem, przez co nosiło mnie wewnątrz jeszcze bardziej. Opuściłam różdżkę, czując pieczenie oczu. Niedługo potem kolejny potok słonych łez zaczął podróż po mojej buźce.
- Czemu?-Mruknęłam, łamiącym się głosem.
- Przepraszam. Po prostu... kocham ją. No i... jest w ciąży. Będę miał z nią dziecko.-Odparł, a ja wpatrywałam się w niego przez długą chwilę, zupełnie nie wiedząc jak zareagować. Chciałam wrzeszczeć i przyłożyć blondynowi najmocniej jak się dało, jednak emocje nie wytrzymały. Usiadłam na kanapie z twarzą schowaną w dłoniach i totalnie się rozkleiłam.-Nie płacz, proszę...-Wymruczał, przykucając przede mną.-Znajdziesz kogoś, z kim będziesz znacznie szczęśliwsza. Nam po prostu nie wypaliło. Przynajmniej wiesz, że nie musisz już marnować czasu na nieodpowiednią osobę.-Dodał, po czym uściskał mnie najmocniej jak mógł.
- Z-zostań na noc. Błagam, n-nie chcę być sama.-Wydukałaś przez łzy, wplatając palce w jego włosy.
- Przepraszam, ale nie mogę zostawić Astorii. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś stało się maluchowi. Jesteś silna, Y/NN. Dasz sobie radę.-Odparł, następnie odsuwając się.
- Dray..-Mruknęłam, chcąc złapać go za dłoń.
- Trzymaj się, króliczku.-Rzucił z czułością w głosie, przez co ponownie poczułam uścisk w gardle.
- Czemu mi to robisz...-Szepnęłam, a chwilę później znów siedziałam na kanapie, przytulona do własnych kolan. Chłopak spuścił głowę, po czym wyszedł. Po prostu wyszedł, pozostawiając mnie w totalnej pustce, rozsypce, nienawiści i wszystkim co najgorsze. Ile czasu minęło, zanim się pozbierałam? Bardzo dużo. Każdego dnia kładłam się spać sama, budziłam się sama, wszystkie domowe czynności wykonywałam sama. Rodzice chłopaka i moi przyjaciele bardzo często do mnie zaglądali, aby upewnić się, że nie zrobiłam sobie krzywdy. W prawdzie nie zrobiłam, ale miałam na to ogromną ochotę. W końcu wszystko musiałam zaczynać od nowa. BEZ NIEGO. Nienawidziłam go i kochałam jednocześnie. Wyrządził mi tyle bólu, że nie chciałam już nigdy więcej patrzeć na żadnego faceta. W dodatku widząc go rok później na spacerze z dzieckiem, serce posypało mi się ponownie. Nawet mnie zaczepił, ale uciekłam najszybciej jak mogłam. Wyglądałam jak jedno wielkie nieszczęście, z dnia na dzień coraz gorzej. Podkrążone i zaczerwienione od płaczu oczy, blada cera, masa siniaków, których narobiłam sobie przez całkowitą nieuwagę, no i oczywiście brak jakichkolwiek innych niż ból emocji na buźce. Czas leczy rany? Nie. Nie leczy, nawet nie łagodzi. Narcyza płakała razem ze mną, widząc w jakim stanie jestem miesiące, a nawet lata później. Kochała mnie jak własną córkę, a Astoria nie była jej sympatią. Miała o niej bardzo złe zdanie i często podkreślała, że Greengrass była dla niej zupełnie obcą osobą. A teraz minęło 13 lat od tych nieszczęśliwych wydarzeń i szczerze - czułam się nieco lepiej (ale naprawdę tylko nieco). Pozostałam singielką z wyboru. Nie mogłam patrzeć na mężczyzn, niezależnie czy ich znałam czy nie. No i po tak długim czasie, wszystko wydawało się zacząć od nowa.
CZYTASZ
Draco Malfoy & Tom Felton Imaginy
FanfictionImagine - krótka forma opowiadania. Każdy imagin opowiada o czymś innym, może być podzielony na kilka części. Może być króciutki, może być bardzo długi. Cała książka to zbiór imagine'ów, w którym każdy opowiada inną historię. Nie ma ciągłości między...