Ilość słów: ~4.2K
Podsumowanie: Draco stara się jak najbardziej zagrać Y/N na nerwach, wykorzystując przywileje przynależności do Brygady Inkwizycyjnej.————————————
Odkąd zajęcia ochrony przed czarną magią przejęła Dolores Umbridge, więcej było w nich absurdów niż rzeczywistej obrony. Kobieta uważała, że wystarczy wam wiedza książkowa, bo praktyka jest zbyt niebezpieczna, a poza tym nie będzie wam potrzebna, coś tam, coś tam. W dodatku, zostaliście rozsadzeni w zupełnie inny sposób niż dotychczas. Harry zasiadł obok Pansy, Hermiona razem z Crabbem, Ron z Daphne, Neville z Goylem, a ty z Draconem. Krótko mówiąc wróg z wrogiem. Nie byłaś z tego powodu zadowolona. Nie dość, że uczyła was ta wredna baba, to jeszcze musiałaś znosić ciągłe docinki blondyna. Docinki i nie tylko. Chłopak posuwał się znacznie dalej, a wręcz za daleko. Potrafił bez żadnego zastanowienia sunąć palcami w górę po twoim udzie, kładł dłoń na miejscach, na których absolutnie nie powinien i jeszcze bezczelnie rozpowiadał uczniom, że masz z nim bardzo interesujące przygody. Wiadomo jakie. Każda twoja reakcja i próba obrony kończyła się jego rechotem, który niemiłosiernie cię irytował. Gdy pewnego dnia starałaś się go od siebie odepchnąć, Umbridge kazała ci zostać po zajęciach. Nie miałaś wyjścia. Dolores odebrała incydent z Malfoy'em jako przekraczanie jego przestrzeni osobistej. Mimo twoich tłumaczeń, że to on ją przekroczył, nauczycielka zrobiła ci kilkugodzinne kazanie o tym, jak bardzo obrzydliwe jest twoje zachowanie.
- Nie musisz tak desperacko prosić się o czyjś dotyk, bo na pewno kiedyś znajdziesz odpowiedniego dla siebie faceta i będziesz mogła robić z nim czego dusza zapragnie.-Wycedziła, swoim cukierkowym, obrzydliwym głosem, upijając łyka herbaty, równie różowej jak jej strój.
Oh, jak bardzo marzyłaś, żeby dodać do niej chociaż kroplę eliksiru żywej śmierci. Miałaś ochotę rzucić w nią jakimś potężnym zaklęciem, ale dopiero wtedy miałabyś przechlapane. Opuściłaś klasę wściekła, a na korytarzu od razu przywitał cię Draco. No tak, ten dzień jednak mógł być gorszy.
- Zajęcia z edukacji seksualnej przebiegły pomyślnie?-Zaśmiał się, łapiąc za twój krawat. Przyciągnął cię do siebie tak blisko, że stykaliście się nosami. Czasem bardzo mocno zastanawiałaś się czemu mimo jego tak ogromnej nienawiści do ciebie, w dalszym ciągu przekraczał granice, nie tylko twoje, ale również jego własne.
- Zostaw mnie, Malfoy.-Syknęłaś.
- Panie Malfoy, przypominam, że minimalna odległość miedzy uczniami to 7 cal.-Odezwała się Umbridge. Blondyn natychmiast puścił twój krawat, odsunąwszy się.
- Dziękuję.-Rzuciłaś, po czym odeszłaś. W końcu ta wredna baba zwróciła uwagę również swojemu pupilkowi. Miałaś z tego powodu ogromną satysfakcję, zwłaszcza widząc jego żałosną minę.
***
- Musimy coś wymyślić. Voldemort szykuje coś złego.-Zaczął Harry, podczas obiadu.
- Co mamy zrobić? Dumbledore jest bezradny. Ministerstwo ma go w garści. Umbridge nie wierzy, że sam wiesz kto powrócił.-Odparł Ron.
- Musimy zacząć uczyć się obrony sami.-Rzucił Harry.
- W jaki sposób zrobimy to bez nauczyciela?-Spytała Hermiona.
- Harry jest świetny w te klocki. Mało kto w jego wieku jest na tak zaawansowanym poziomie, aby stworzyć patronusa. Jemu się udało. Wydaje mi się, że spokojnie mógłbyś nas uczyć.-Odezwałaś się, a zebrani dookoła was Gryfoni skinęli głowami.
- Gdzie będziemy się uczyć? - Odezwał się Neville.
- Dobre pytanie.-Szepnął Harry.
- Może... Pokój życzeń?-Zaproponował Longbottom.
![](https://img.wattpad.com/cover/250123538-288-k885003.jpg)
CZYTASZ
Draco Malfoy & Tom Felton Imaginy
FanfictionImagine - krótka forma opowiadania. Każdy imagin opowiada o czymś innym, może być podzielony na kilka części. Może być króciutki, może być bardzo długi. Cała książka to zbiór imagine'ów, w którym każdy opowiada inną historię. Nie ma ciągłości między...