#156 Wielka

1K 51 7
                                    

101K

Nie, żebym wcześniej jakoś bardzo lubiła Dracona - bo nie lubiłam - ale tego jednego dnia, zaczął totalnie przeginać pałę. Mam dość poważne problemy zdrowotne, które niestety uderzają w moją wagę. Nie jestem typową xs-ką, raczej mi daleko, toteż często bywam obiektem kpin i żartów. Co zrobił Malfoy?
- Pansy wygląda obłędnie, ale mnie wkurza.-Rzucił, upijając łyka ognistej whiskey, podczas jednej z imprez zorganizowanych przez Slytherin.
- A co myślisz o naszej kujonce Y/N?-Zaśmiał się Blaise. O mało nie dostałam zawału, słysząc swoje imię i to z czyich ust?
- Y/N? Nasza „wielka" Y/N?-Odparł blondyn, przenosząc na mnie wzrok.-Otóż, jest obrzydliwa i obrzydliwie spasiona. Jedzenie z jej talerza powinno znikać zanim zacznie je jeść.-Dodał rozbawiony po pachy. Powinnam być przyzwyczajona do jego chamstwa i tego typu komentarzy, jednak wyjątkowo wstrząsnęło mną to. Poczułam ból w sercu, jakiego nie doświadczyłam jeszcze nigdy. Właśnie tym byłam. Bezużyteczną, bezwartościową brzydotą, której nie lubił nikt w Hogwarcie i nikt nigdy nie spojrzałby na mnie jak na potencjalną partnerkę. Podczas, gdy w pokoju wspólnym rozległ się histeryczny śmiech wszystkich, którzy słyszeli słowa Malfoy'a (i zaczęli wytykać mnie palcami), ja udałam się do swojego dormitorium, gdzie totalnie się rozsypałam i przepłakałam całą noc. Tak właśnie wyglądało moje życie. Czasami naprawdę miałam ochotę je skończyć.

***

- Dzisiaj zajmiemy się Veritaserum. Tak, panno Granger, wiemy, że pani wie co to. Składniki macie wypisane na tablicy. Do roboty.-Rzucił Snape, a gdy każde z nas zabrało się pracy, ten międzyczasie tłumaczył czym jest eliksir, jakie ma zastosowanie i takie tam.
- Hej, wielka!-Szepnął blondyn, nachylając się nieco nad stanowiskiem, jednak totalnie go zignorowałam.-Ha! Znów myśli o żarciu!-Zaśmiał się, a jego przyjaciele wraz z nim. Moja nienawiść do niego rosła w zdecydowanie zbyt szybkim tempie.
- Schowajcie składniki, żeby ich nie wchłonęła w ramach lunchu.-Dodał Theo, klepiąc Malfoy'a po ramieniu.
- Panowie mają coś do powiedzenia?-Warknął profesor, na co oboje pokiwali przecząco głowami.-Panno Y/L/N, nie wiem co siedzi w pani głowie, jednak w instrukcji nie ma ani słowa o muchach siatkoskrzydłych. Cóż za totalne beztalencie.-Rzucił sucho. Jakbym słyszała za mało krytyki.
- Myśli co wszama za dwie godzinki. Oby nam nie umarła do tej pory.-Zachichotał Draco. Ciekawe czemu nie śmiał się ze swoich tęgich, znacznie większych ode mnie kolegów? Jak można się domyślić, spieprzyłam eliksir, nie mogąc za nic w świecie skupić się na niczym innym niż tylko na chamskich odzywkach Dracona i jego paczki. Moje cierpienie działało na nich jak energetyk i mimo prób ukrycia prawdziwych emocji, było doskonale widać jak bardzo dotykają mnie ich słowa. Oczywiście tego dnia nie pojawiłam się już na żadnym posiłku, z czego również się śmiali, po powrocie do pokoju wspólnego. Wiem, że nie powinnam przejmować się opinią innych, jednak niestety nie potrafię.

***

Z zamyślań wyrwało mnie dość mocne tąpnięcie. Wpadłam na coś. A raczej na kogoś. Jako iż moje samopoczucie i brak energii (spowodowany totalną zmianą diety) błagały o pomstę do nieba, wyłożyłam się jaka długa, a książki, które ówcześnie mocno ściskałam, leżały porozrzucane na całej szerokości holu.
- Chować się, wielka narobiła trzęsienia ziemi!-Ryknął Malfoy, idealnie udając panikę. Było mnie stać tylko na spuszczenie głowy i ewentualne zabranie się za sprzątanie książek spod nóg uczniów.-Podłoga ucierpiała? Widzę pod tobą jakieś solidne pęknięcie, którego wcześniej raczej nie było, dlatego z przykrością odbieram ci 20 punktów za niszczenie struktury szkoły.-Dodał. Moje oczy powiększyły się do granic możliwości.
- Robisz sobie żarty. Jaki idiota wziąłby to na poważnie?-Odezwałam się, wstając z zimnej posadzki.
- Obawiam się, że muszę również odebrać 10 za dodatkowe gabaryty. W końcu zajmiesz prawie dwa razy tyle miejsca co inni uczniowie.-Rzucił.
- Malfoy, dobrze się czujesz?
- I kolejne 10 za pyskowanie. To daje 40 w ciągu jednego dnia. Ojj, uczniowie nie będą z tego zadowoleni. Ciężko pracują na każdy punkt, a przez twoje zbędne kilogramy, ich starania idą na marne.-Mruknął, robiąc minę szczeniaka.
- Jak możesz...
- Co tam szczekasz?
- Jesteś totalną świnią, Malfoy.
- I kolejne 10. Rekordzistka roku. Bałbym się na twoim miejscu konfrontacji z pozostałymi. Ahh, no i dziś na kolacji podobno ma być prosiak, ale gdyby jednak nie było, mam nadzieję, że się pojawisz i go nam zastąpisz.-Zaśmiał się. Od tamtej pory ignorowanie go stało się moim hobby numer jeden. Ignorowanie wielkiej sali również. Jedynymi miejscami, w których go widziałam były oczywiście klasy. Niestety byliśmy na tym samym roku i niektóre z zajęć dzieliliśmy. Na przykład takie nieszczęsne eliksiry, gdzie nie dość że Snape mnie nie znosił, to jeszcze pracowałam przy stanowisku razem z Malfoy'em, Nottem i Zabinim.
- Y/L/N.-Szepnął, ale nie zareagowałam.-Y/N.-Powtórzył.
- Malfoy, skończyłeś już?-Wtrącił się Snape, zaglądając do jego kociołka.
- Nie, profesorze.
- To z łaski swojej zostaw podrywy na przerwę.-Warknął, co rozbawiło całą grupę, z wyjątkiem mnie.-Ale skoro już okazujesz zainteresowanie panną Y/L/N, pewnie ucieszy cię nadchodzący projekt, który wykonacie razem?-Dodał. O nie. Tylko nie on.
- Ja i wielka?-Zdziwił się blondyn.
- Jak najbardziej. Pozostałe pary wypiszę na tablicy, a międzyczasie wy zajmijcie się pracą.
- No ładnie. Spośród tylu pięknych i zgrabnych dziewczyn, ja jestem skazany na szkolnego wieloryba. Piękny i bestia.-Zaśmiał się Draco.
- Szmata z ciebie.-Rzuciłam, wymuszając uśmiech.
- Zaczyna szczekać!-Ucieszył się blondyn, klaszcząc w dłonie.
- Malfoy, szlaban.
- Ale-
- Szlaban! Dziś o 19, zapraszam.

Draco Malfoy & Tom Felton ImaginyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz