#170 Grono Voldemorta

594 44 0
                                    

W pokoju wspólnym panowało dość duże poruszenie. Wbrew pozorom, nie dotyczyło śmierci dyrektora i wejścia śmierciożerców do zamku, a listu, który Draco zostawił Astorii. Wszystkim naopowiadała, że musiał porzucić szkołę, a napisał, aby wyznać jej bezgraniczną miłość. Greengrass zarzekała się, że nie może nikomu pokazać listu, bo to ostatnia rzecz, jaka została jej po „ukochanym". Oczywiście prawda była zupełnie inna i nikt nawet nie spodziewał się, jak bardzo Astoria wszystkich okłamuje, ale w końcu należała do szanowanej rodziny, jej rodzice byli niezwykle cenieni, a ona i jej siostra zawsze dostawały to, czego chciały, zatem dlaczego nie wierzyć? Z boku pokoju, Y/L/N obserwowała zaistniały chaos, ze skrzyżowanymi na klatce ramionami. Czuła przygnębienie i zawód, bowiem Draco był jej obiektem westchnień od naprawdę długiego czasu. Miała z nim burzliwą relację, odkąd tylko postawili stopę na peronie. Chłopak zawsze mocno jej docinał i niejednokrotnie doprowadził ją do łez, jednak Y/N mimo tego, widziała w nim coś niezwykłego. Część uczniów zauważyła nawet, że niektóre z jego wrednych zaczepek w kierunku dziewczyny, były zwyczajnym flirtem. Hermiona stale obserwowała blondyna podczas zajęć i często zdarzało się, że oczy chłopaka nie opuszczały sylwetki Y/N. Oczywiście Y/H/C-włosa była zawsze na bieżąco ze wszystkimi nowinkami, jednak nie wierzyła w nie. Jej zdaniem była zbyt mało atrakcyjna, a spojrzenia Dracona najzwyczajniej w świecie oznaczały, że coś knuł.

- Aż trudno mi uwierzyć, że to mówię, ale całkowicie cię rozumiem i wiem co czujesz.-Odezwała się Pansy, oparłszy się o jeden z filarów, tuż obok Y/N. Tej aż szczęka opadła z wrażenia. Jej wróg nagle się z nią utożsamia? To na pewno był koniec świata.

- A o czym mówisz?

- Nie udawaj idiotki. Możemy się nie lubić, ale nie ukryjesz przede mną tego, że Draco to twój obiekt westchnień. Mój również. I proszę, okazuje się że żadna z nas nie ma szans przez fantastyczną, jedyną w swoim rodzaju pannę Greengrass. Doprawdy, ten chłopak faktycznie mózgu nie ma. Pamiętasz, jak Moody zamienił go we fretkę na czwartym roku?

Y/N skinęła głową, z delikatnym rozbawieniem na twarzy.

- Ta. Po odczarowaniu został mu mały móżdżek futrzaka. Dlatego wystartował do Astorii. Nikt o zdrowych zmysłach nie wziąłby takiej, której krew zabrudziło conajmniej sześciu facetów. Nawet ja nie miałam ich tylu, a to już wiele mówi. Żałosne. Nie dość, że spieprzył akcję z Dumbledore'em i Snape musiał załatwić wszystko za niego, to jeszcze pewnie nocami śni o tej ropusze.

- Ładna jest i-

- Pewnie ich starzy zmuszają ich do ślubu po szkole. Wcale mnie to nie zdziwi. Ojciec Dracona to absolutny maniak czystości.

- Narzekaniem niczego nie zmienimy. Pozostaje nam jedynie marzyć, żeby przeżyć następny rok szkolny i zakończyć ten cyrk raz na zawsze.-Rzuciła sucho Y/N, kierując się do wyjścia. Parkinson natomiast ruszyła zaraz za nią, następnie łapiąc ją za ramię.

- Masz może ochotę na piwo kremowe?-Spytała, dość przyjacielskim tonem.

- Od kiedy chcesz spędzać ze mną czas?

- Złamane serca łączą. Poza tym stawiam, a więc-

- Stoi. Idziemy.

***

Ostatni rok szkolny dla rocznika Harry'ego Pottera, rozpoczął się bardzo nieprzyjemnie. Począwszy od listów, nadesłanych nie przez profesor McGonagall, a przez Alecto Carrow. Kobieta była śmierciożercą, a oprócz tego uczyła czarnej magii, bardzo brutalnie. Dodatkowo, pociąg był stale obserwowany przez dementorów, a w Hogwarcie, gdzie Snape przejął stanowisko dyrektora, zapanowała przerażająca dyscyplina. Wśród uczniów brakowało złotego trio, Dracona oraz jego goryli. Atmosfera w zamku była nie do zniesienia, bowiem dosłownie radość została zakazana, a uczniowie nie mieli praw do żadnej rozrywki. Korytarzami przechadzali się w grupach, pod przewodnictwem nauczycieli, a w dodatku musieli perfekcyjnie maszerować. Ci, którzy wcześniej doświadczyli tam cudownych chwil, tego roku mogli jedynie płakać i z całych sił marzyć, aby to wszystko jak najszybciej minęło. Koniec końców, po fatalnych dziewięciu miesiącach, wydarzenia przybrały zupełnie nieoczekiwany obrót. Wojna. Najprawdziwsza wojna, na czele której stanął sam Voldemort i jego poddani. Zginęło wiele osób, duża część została ranna, a reszta dzielnie walczyła, nie ponosząc żadnych szkód. Z niewiadomego kierunku, od czasu do czasu dochodziły drwiny Riddle'a, grożącego zagładą wszystkich broniących Hogwartu, jeżeli Potter nie podda się. Jednakże każdy wiedział, że czegokolwiek Harry nie zrobi, i tak każdy zginie, bez wyjątku. Voldemort bez skrupułów mordował zarówno swoich poddanych (którzy byli mu zbędni, bądź go zawiedli) a także zupełnie obcych mu ludzi. To jednak nie powstrzymało Pottera od decyzji o finalnym zakończeniu swojego żywota, aby uratować pozostałych czarodziejów - bez względu na to, czy byli jego przyjaciółmi, czy nie. Przyczyniło się do tego głównie wspomnienie Snape'a, które zdobył w jego ostatnich sekundach życia. Okazało się, że niezależnie jak długo będzie walczył, jego przeznaczeniem jest śmierć, a najbardziej zaufana mu osoba - były dyrektor - najzwyczajniej od początku wiedział, jaki los go czeka. Właśnie dlatego, Harry, całkowicie pozbawiony resztek nadziei, bez słowa pożegnania postanowił wyruszyć do zakazanego lasu. Doskonale wiedział, że nikt nie pozwoliłby mu na to, a widok zapłakanych twarzy, wiedzących co ma zamiar zrobić, to ostatnia rzecz jakiej mógłby chcieć. Zanim jednak opuścił mury zamku, rozejrzał się po nim dokładnie, spojrzał na swoich najbliższych znajomych, na ich smutek, gdy opłakiwali straceńców. Przypomniał sobie wszystkie najbardziej fantastyczne chwile, a potem przekazał miecz Gryffindora Neville'owi, aby ten ostatecznie wykończył Nagini. Jedyną osobą, która przypuszczała, że chłopak ma coś niedobrego w planach, była Y/N. Obserwowała go od dłuższej chwili, aby ostatecznie podążyć za nim, w dokładnie tym samym kierunku. Im bliżej lasu byli, tym wyraźniej dało się słyszeć głosy i śmiech śmierciożerców, oczekujących na jego przybycie. Chłopak zatrzymał się w pewnej chwili, aby po raz ostatni spróbować otworzyć złotego znicza, a jak się później okazało, znajdował się w nim kamień wskrzeszenia, dzięki któremu Potter kontynuował wędrówkę w towarzystwie zmarłych mu bliskich, począwszy od rodziców, skończywszy na Tonks i Lupinie. Zaledwie po pięciu minutach, spomiędzy drzew wydobyło się jaskrawe, zielone światło, co oznaczało koniec jego młodego żywota. Y/N przełknęła głośno ślinę, mocno poruszona tragicznym losem Gryfona. Doskonale wiedziała, że od tamtej chwili, życie w magicznym świecie, zapowiadało się tragicznie.

Draco Malfoy & Tom Felton ImaginyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz