Bycie stażystką w ogromnej produkcji miało swoje wady i zalety. Od paru lat stale gościłam na planie Harry'ego Pottera. Tym razem część piąta - czyli moja ulubiona. Książka była fenomenalna. W prawdzie przebrnięcie przez ponad 800 stron okazało się dość trudnym zadaniem, jednak uwielbiałam Zakon najbardziej z wszystkich, wypuszczonych dotychczas powieści. Co do filmów - no cóż, są jedynie oparte na książkach, dlatego staram się nie czepiać, jednak czasami mocno irytuje mnie wycinanie ważnych wątków, bez których świeżak może mieć trudności ze zrozumieniem fabuły. Ale wracając - z jednej strony cieszyłam się niesamowicie, mogąc pojawiać się gdzieś w tle, jako jedna z uczennic Hogwartu. To niesamowity zaszczyt oraz przede wszystkim satysfakcja. Znajomi z mojej szkoły często wyśmiewali mnie z tego powodu, twierdząc, że się ośmieszam, ale bądźmy szczerzy - co oni osiągneli? Nic. Oprócz całkiem niezłych zarobków jak na „tło", miałam też zapewniony hotel i wyżywienie. Żyć nie umierać. Jednak druga strona, ta nieco mniej przyjemna to ON. Mowa oczywiście o nikim innym jak Tom Felton we własnej osobie. Był... cudowny? Nie, to zbyt płaskie. Może raczej... nieziemski. Możecie pytać o co mi chodzi, co z nim nie tak - zupełnie nic. Po prostu moja pozycja była jaka była. Czułam się niewidoczna, gdy szło o Toma. On trzymał się ze swoimi, mianowicie główni bohaterowie, ich filmowe rodziny i przyjaciele. Szaraki takie jak ja raczej nie zbliżały się do tych „ważniejszych", ale to nie znaczy, że byliśmy gorsi. Na przykład taka Emma integrowała się z wszystkimi. Nie, żeby Tom lub cała reszta nie chcieli, ale z drugiej strony po co mieliby to robić? Mieli siebie, to im wystarczało. Może to i lepiej? W końcu o czym niby miałabym z nim rozmawiać? On był kimś, a ja... no właśnie. Nikt mnie nie znał. Czasami zastanawiałam się czy tak naprawdę jestem szczęściarą, mogąc brać udział w tworzeniu tejże ekranizacji, czy może to pech. W końcu mimo bycia tak blisko Feltona, jednocześnie byłam daleko. Brzmi bezsensownie, ale tak to właśnie wygląda. Starałam się widzieć pozytywy w każdej sytuacji, dlatego najczęściej pocieszałam się myśląc, że przynajmniej byłam w jego otoczeniu, widywałam go na żywo, obserwowałam jego metamorfozy na bieżąco, czasami pojawiałam się na jego próbach, a inne osoby nie miały takiej możliwości. Filmiki zza kulis to tylko maleńki ułamek rzeczywistości.
- Spójrz na niego. Wygląda bajecznie z tymi włosami.-Odezwała się Lily, moja najbliższa znajoma z planu. Lubiła Toma tak samo jak ja. No dobra, może bardziej. Lub aż za bardzo. Ta to dopiero miała bzika. Robiła mu zdjęcia z ukrycia, starała się do niego zagadać, nawet poprosiła o autograf kilka razy, wykorzystując fakt, że chłopak miał za dużo na głowie, aby ją zapamiętać.
- Wygląda ładnie.-Odparłam, a dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem.
- „Ładnie"? Ładnie to może wyglądać plan, ale nie ten anioł. On jest po prostu czarujący. No spójrz na niego. Ta buzia, te delikatne, wręcz dziewczęce rysy, te przepiękne oczka, usta, długie rzęsy i cholerna grzywka, która dodaje mu tyle uroku, że muszę się co chwilę szczypać, bo nie wierzę, że on jest prawdziwy.-Mówiła.
- Opanuj się. Jeszcze usłyszy i pomyśli, że masz nie po kolei w głowie. Tego chyba nie chcesz?-Zaśmiałam się.
- Nawet bym się nie obraziła. Naprawdę. Temu to wybaczyłabym wszystko.-Rzuciła, po czym sięgnęła po telefon do kieszeni swoich szat i skierowała kamerkę na blondyna, który stał po drugiej stronie korytarza, ze scenariuszem w dłoniach. Wyglądał na niesamowicie zrelaksowanego. Na jego buźce malował się delikatny uśmiech, oczy miał niezwykle pogodne jak na wczesny poranek i był jedną z osób, do których nie bałabym się podejść. Mam na myśli pozory - czasami widząc ludzi na ulicy, wydają mi się wizualnie tak nieprzyjemni, że nie zbliżyłabym się bez kija, a Tom to absolutne przeciwieństwo. Gdyby nie fakt, że zwyczajnie czułam się gorsza, a w dodatku cholernie mi się podobał, pewnie już dawno bym zagadała. Lily jednak miała znacznie więcej odwagi.
- Oszalałaś? Schowaj to.-Warknęłam, a dziewczyna jedynie pokiwała przecząco głową.-Lily, do cholery, to nie w porządku. Jakbyś się czuła będąc nagrywaną po kryjomu?-Dodałam.
- Przez niego? Nawet bez ciuchów.-Rzuciła.
- Dobra, rób co chcesz, a ja się ulatniam. Lepiej, żeby mnie tu nie było jeśli się zorientuje.-Odparłam, po czym szybkim krokiem odeszłam.
- Zobaczysz, że jeszcze będziesz mnie błagać o wysłanie ci tego.-Zawołała za mną, zwracając tym na nas uwagę blondyna. Aż mnie przeszyło, gdy po obróceniu się w jej stronę, dostrzegłam ukradkiem jego wzrok, skupiony głównie na mnie.
- Nie będę błagać.-Rzuciłam, na co Lily wywróciła oczami.
- Jesteś sztywna jak mój wibrator.-Dodała. To pierwszy raz, gdy nie miałam pojęcia jak zareagować. Po prostu stałam pośrodku korytarza z rozwartymi ustami, a aktorzy wokół ciebie mnie chichotali. Tom wydawał się absolutnie uradowany po pachy. Zakrył twarz scenariuszem, aby nikt nie widział, że popłakał się ze śmiechu. Czułam takie zażenowanie, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię, a Lily nie robiło to różnicy. Śmiech Feltona jej schlebiał. Rozbawił go jej żart, tylko niestety ja byłam jego częścią i obawiałam się, chłopak będzie kojarzył mnie z zabawkami, z którymi nie mam nic wspólnego. Cudownie. Bez dłuższego zwlekania obróciłam się na pięcie, po czym zniknęłam za rogiem.
CZYTASZ
Draco Malfoy & Tom Felton Imaginy
ФанфикImagine - krótka forma opowiadania. Każdy imagin opowiada o czymś innym, może być podzielony na kilka części. Może być króciutki, może być bardzo długi. Cała książka to zbiór imagine'ów, w którym każdy opowiada inną historię. Nie ma ciągłości między...