2.03

200 18 1
                                    

        — W SENSIE, ŻE CO? — bełkoczę, pierwsze co przyjdzie mi do głowy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.









— W SENSIE, ŻE CO? — bełkoczę, pierwsze co przyjdzie mi do głowy.

Napotykam jego spojrzenie i nie mogę powstrzymać cisnącego się na usta uśmiechu. Szczerze mówiąc, obawiam się, że on ze mnie żartuje. W końcu to Jerome Clarke. Trudno tutaj o nie podejrzliwość.

— Chciałem...

— Braciszku! — zaglądam za Jerome'a i zauważam Poppy — Czy mi się wydaje, że ty mnie unikasz?

Jak to w tych wszystkich filmach bywa, ktoś zawsze musi przerwać w najlepszym momencie. Dzięki, mini Clarke. Wielkie dzięki.

Przysięgam, że słyszałam, jak Jerome burczy pod nosem: następna. Zapewne nawiązując do zarzutów unikania. W każdym razie postanawiam się ewakuować. Niech drużyna Clarków wyjaśni to sobie sama, aka, póki co, wolę trzymać się na uboczu. Zejść z pola rażenia i takie tam. Otrząsnąć się z tego, co przed chwilą prawie zaszło. Jasna cholera, serce zaraz wyskoczy mi z piersi i zatańczy kankana w akompaniamencie muzyki klasycznej. Skąd ja wezmę muzykę?

Chociaż poważnie bym sobie potańczyła.

W domu Anubisa czekają na mnie babeczki. Znaczy, jeszcze nie są gotowe, ale już niedługo będą. Chwała Trudy. Bez tej kobiety byśmy sobie nie poradzili. W tamtym semestrze przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Przygoda z kotem z piwnicy. W każdym razie próba zdemaskowania nie poszła nam wtedy za dobrze.

— O babeczki — mówię, udając, że dopiero teraz je zauważam.

— To dla Amber — informuje mnie Alfie. — Postanowiłem spełnić wymagania z tego jej piekielnego poradnika.

Robię zawiedzioną minę. W każdym razie, powodzenia Alfie. Trzymam kciuki.

— Spokojnie gwiazdko — zwraca się do mnie Trudy — odłożę ci trochę.

Uśmiecham się, mówiłam ta kobieta to skarb.

Wycofuję się z kuchni i idę do salonu, gdzie siedzi Nina i Fabian. Słyszę fragment ich rozmowy, która wydaje mi się podejrzana.
Coś o naszym dyrektorku i Victorze.

— Co robiliście? — pytam ściszonym głosem, siadam obok Niny. — i dlaczego robiliście to beze mnie?

— Mieliśmy romantyczny spacer — odpowiada Nina. Nieśmiały uśmiech, zaróżowione policzki. Dobra, rozumiem.

— Okej, wybaczam — mówię. — Ale czuję, że zrobiliście coś, co zdecydowanie nie wchodzi w definicję romantycznego spaceru.

Spoglądam na jedno i drugie wyczekująco. Wiedzą, że nie odpuszczę. Zbyt dobrze mnie znają, aby zdawać sobie z tego sprawę.

— Poszliśmy do biblioteki...

— Aha, czyli może się myliłam.

— ... podsłuchaliśmy rozmowy Victora i Sweeta.

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz