3.25

75 9 0
                                    










TA Z KTÓREJ KRWI... Dla Ammit będzie... ostatnim, co może ją zniszczyć. — te słowa znów rozbrzmiewają w mojej głowie.

W pokoju dziewczyn zastaje Alfiego. Przymila się do podirytowanej Joy. Mijam w drzwiach zapłakaną Willow. Grzesznik Alfie to taki buc.

— Aprilcia — mówi, gdy mnie zauważa i zakłada mi rękę na moje ramię. Krzywię się i wybaczam mu to tylko dlatego, że nie jest teraz sobą. — Nie musisz zawracać sobie głowy Jerome'em. Masz mnie. Jestem od niego o wiele lepszy.

— Teraz jesteś jak te pchły, Alfie — burczę znudzona. — Totalnie wkurzający.

— Doprawdy? Szkoda, że Jerome traktuje cię teraz, jak taką pchłę — szepczę mi do ucha.

Przewracam oczami.

Matulu.

Uratuję cię Alfie, przysięgam. Tobie, Patricio, Fabianie, panie Sweet i Victorze również.

Was wszystkich uratujemy. Nawet tych dwóch głupców, którzy dali się zwieść Denby.

I Frobishera.

Jakiś czas później, gdy znów wbiegam do pokoju na wezwanie KT, ona i Eddie właśnie składają berło.

— To jest to, tak? Eddie? — spoglądam na niego zaniepokojona. — Chyba ma wizję.

— Tak i wiem, już co muszę z tym zrobić — oznajmia Eddie. — Chodu April!

— Masz pchły? — pyta KT, widząc, jak się drapię. Uśmiecham się.

— Wy też będziecie je mieć, ale walić to, niedługo pchły będą najmniejszym problemem ludzkości — odpowiadam.

Biegniemy po schodach, ale napotykamy na drodze Denby. Całe szczęście Eddie chowa się w szafie razem z berłem.

— Nie jesteście w szkole?

— Mamy pchły — tłumaczę. — KT też. Zaraziła się ode mnie.

— Ach tak, a gdzie Eddie? Na górze? Chowacie go? — dopytuje podejrzliwie Denby.

— Nie mamy pojęcia, gdzie jest Eddie — odpowiadam, a KT mi wtóruje.

— Więc chodźcie ze mną, sprawdzimy — decyduje Denby. KT stara się jej to wyperswadować, ale bezskutecznie.

Jesteśmy zmuszone iść za nią, ale nie ma tam Eddiego. Mamy zamiar się wymknąć z KT. Jednak Fabian i Patricia zachodzą nam wyjście. Denby próbuje, wyciągnąć z nas gdzie jest Eddie. To wszystko jest podejrzane.

KT wymyśla wymówkę za wymówką.

— Robert wzywa, a ty lepiej... — oznajmia Alfie. Jego oczy świecą się na czerwono. Chłopak nachyla się do mnie i mówi szyderczym tonem. — Spożytkuj swoje ostatnie chwile ze swoim bezgrzesznym Jerome'em, Aprilcia.

— Przecież nie może — zauważa Patricia, śmiejąc się szyderczo — już jej nie chce!

Krzyżuję spojrzenia z KT.
No błagam.

Ci dwoje...
Mają się za jakichś śmieszków, czy co?

Drużyna zła opuszcza dom Anubisa.

KT wybiega, a ja napotykam Jerome'a i przystaję. Ostatnie chwile, Alfie? Pewnie chodzi ci o to, że niedługo wszystko się zmieni, a nie o mój bohaterski czyn pokonania Pożeraczki Dusz — Ammit.

Może już czas. To także muszę zakończyć. Chociaż wcale nie chce. Potem mogę nie mieć siły powiedzieć ostatniego słowa.

— April? Czy Alfie jest jednym z tych...? — pyta Jerome.

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz