2.42

130 7 0
                                    

PRZED DRZWIAMI W NIEPRZYJEMNEJ atmosferze rozmawiamy na temat naszych obaw i całej sytuacji

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




PRZED DRZWIAMI W NIEPRZYJEMNEJ atmosferze rozmawiamy na temat naszych obaw i całej sytuacji. Amber i Alfie są sceptyczni w kwestii kolejnej rozgrywki. Zdania Fabiana póki co nie poznaliśmy, aczkolwiek ja osobiście uważam, tak samo, jak Patricia.

Może jestem nieco niecierpliwa i chcialabym mieć to jaknajszybciej za sobą. Przez całą noc czułam się tak, jakbym siedziała na szpilkach. Amber i ja nie mogłyśmy zasnąć, więc rozmawiałyśmy, aż w końcu udało nam się zmrużyć oko choćby na kilka godzin.

— Spróbujemy jeszcze raz, prawda? — docieka Patricia. — Fabian?

— Jeszcze nie, muszę poćwiczyć — oznajmia.

— Teraz będzie trudniej, zwłaszcza że mamy mniej graczy — zauważa Alfie.

— Co wy?! — unosi sie Patricia. — Nie chcecie ratować Niny?! Szczególnie ty?

— Jak, jak w ogóle możesz tak mówić?! Nigdy bym jej tam nie zostawił! Chce być jedynie pewny, jak to przejść, bo nie chce więcej nikogo stracić! — wyrzuca z siebie Fabian.

— Dobra. Tylko, że mamy trzy dni. Nie trzy lata, Fabian! — zauważam przy czym podnoszę głos. Po chwili jednak robi mi się głupio, bo trochę przesadziłam. Fabian także ma trochę racji. Idąc tam teraz, możemy jedynie pogorszyć sprawę. — Przepraszam nie powinnam krzyczeć.

Wszyscy jesteśmy rozeźleni po tym, co się stało. Do tego wszystkiego Vera wypytywała o Ninę przy śniadaniu. Trzeba było wymśleć wymówkę, ale ile to potrwa? Ile jeszcze kłamstw przejdzie nam przez gardło?

Na lekcjach niepotrafię się skupić. Myślę tylko o Ninie. Na przerwę spaceruje razem z Patricią i Marą, ale zupełnie wyłączam się z prowadzonej przez nich dyskusji.

— Prawda April? April? — szturcha mnie łokciem Mara. — Żyjesz?

— Co? O co chodzi?

— Ktoś tu nas nie słuchał — wzdycha Mara, ale Patricia wpatruje się we mnie ze zrozumieniem. — Eddie. Chodzi o Eddiego, widziałaś co się stało przy śniadaniu?

— Masz na myśli nazbyt przedłużoną grę wstępną Patricii? — unoszę brew. Williamson patrzy na mnie z wyrzutem.

— On to lubi — oznajmia trochę zbyt piskliwym jak na siebie głosem.

— Ta, ale nie zaszkodziłoby gdybyś chociaż odrobinę spasowała — radzę ostrożnie.

— Posłuchaj Patricia, widziałam jego minę po twoim wyjściu — tłumaczy sceptycznie nastawionej do sytuacji rudowłosej. — Spojrz, April i bez tego podziela moje zdanie.

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz