2.40

128 8 0
                                    

KOLEJNEGO DNIA W KOŃCU opuszczam szpital

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.






KOLEJNEGO DNIA W KOŃCU opuszczam szpital. Mam w głowie tylko to, co się stało w nocy, to co wyglądało jak sen, ale zdecydowanie nim nie było. Ponieważ obudziłam się ze znakiem Anubisa na nadgarstku, stojąc obok łóżka babci Niny.

Nic z tego nie rozumiem, ale najwidoczniej to poprawiło stan zdrowia pani Evelyn.

Nie jestem pewna, jak powiedzieć o tym Ninie, ale w końcu decyduję się to zrobić.

— April... To, co zrobiłaś...

— Instynkt. Chciałam uratować twoją babcię, więc odebrałam jej klątwę — podsumowuje, zupełnie tego nie rozumiejąc.

— Lekarze powiedzieli, że stan mojej babci się poprawił, ale zupełnie mnie nie cieszy to, że stało się tak twoim kosztem — wyznaje Nina.

— Daj spokój, teraz już całkowicie mogę poczuć się częścią naszej grupy — mówię entuzjastycznie. Muszę myśleć pozytywnie.

— I tak byłaś jej częścią, Ape — zapewnia dziewczyna, ściskając moją dłoń.

Wchodzę do domu Anubisa, ciesząc się ze swojego powrotu, jak nigdy wcześniej.

— April, złotko, jak cudownie, że w końcu wróciłaś — mówi uradowana Trudy, ściskając mnie tak mocno, że prawie się duszę.

Kobieta wita mnie ciastem. CIASTEM! Na wszystkich bogów egipskich, kocham ją.
Nastrój się, nieco zagęszcza, gdy Victor zaszczyca nas obecnością.

— Panno Reed, jeśli nie potrafi pani schodzić po schodach, jak człowiek, proszę nie szwendać podczas nocy — rzuca zgryźliwie.

Dobra, chyba mogę, to oficjalnie uznać za przejaw ukrytej troski.

Postanawiam udać się na lekcje, choć na dwóch pierwszych mnie nie było. Trudy oczywiście próbuje wybić mi to z głowy, będąc moją decyzją równie zaskoczona, co ja sama.

— O! April, jak tam? — zagaduje ją Eddie, któremu towarzyszy Jerome.

— Cześć. W porządku. W końcu wróciła... — marszczę brwi, spoglądając na nich z przenikliwym zaciekawieniem. — A wy co? Knujecie coś, czy tylko mi się wydaje?

Eddie wymienia znaczące spojrzenie z Jerome'm i odsuwa się nieco, aby dać nam przestrzeń na rozmowę.

— Podsumowując, to Mara napisała artykuł, a ty jej w tym pomagałaś, tak?

— Jerome... Tak, tak było.

— Nie chodzi o ten artykuł, sądziłem, że któraś z was powiedziała o tym Joy.

— Przepraszam, ale Mara bardzo chciała zrobić artykuł, uniwersalnie wpasowujący się w historie twoją i Eddiego — tłumaczę zgodnie z faktami. — Nie mówiłam jej nic, czego by nie wiedziała od ciebie, po prostu trochę pomogłam, korygując pewne rzeczy.

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz