Dla April Meadow Reed zaginięcie koleżanki jest początkiem kłopotów i sytuacji z których trudno będzie wybrnąć. Życie April zmienia swój nudny bieg, gdy zaprzyjaźnia się z nową uczennicą Niną Martin. Dziewczyna wciąga April w świat zagadek i sekretó...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
POWIETRZE JEST RZEŚKIE I POZWALA NAM IŚĆ PRZYSPIESZONYM KROKIEM, BEZ PRZYPRAWIANIA O NIEPRZYJEMNE kłucie w płucach. Patricia ciągnie za sobą nieco sponiewieranego dzisiejszymi wydarzeniami Eddiego. Najprawdopodobniej przeżył za dużo przygód jak na jego dotychczasowo całkiem zwyczajne życie. Jestem już na tyle przyzwyczajona do tych wszystkich rewelacji, że uważam to za całkiem normalne. Dwa ostatnie lata były doprawdy pełne ekscytujących momentów. Jak sobie o nich przypomnę mam gęsią skórkę. Z dobrych i złych powodów.
Nie ma co oczywiście porównywać ze sobą szukania elementów kielicha, a walki z czasem będąc przeklętym przez starożytną zjawę. Mimo wszelkich niedogodności nie byłabym w stanie wrócić do normalnego życia i cieszyć się nim.
Przynajmniej na tę chwilę. Jednak pokonanie zjawy jest dla mnie priorytetem, nawet jeśli po tym będę zmuszona żyć zwyczajnie. W końcu nie mogę pozwolić, by Nina odwaliła jakąś głupotę typu samowolne odstąpienie swego ciała naszej drogiej zjawie. Jeśli coś jest duchem, to duchem powinno pozostać.
Otwieramy drzwi do domu Anubisa i wkraczamy w jego progi. Przystaję nagle, przeczuwając coś bardzo, ale to bardzo złowrogiego. Niebezpieczeństwo wisi w powietrzu, a moje przeczucia się nasilają.
Zniszcz ją... Korona tej, która przeklęta... Musisz sięgnąć korony, by odegnać zło.
— April, co jest z tobą?
Poprowadź Osiriona...
— Słyszycie to? Ktoś szepcze... — pyta Eddie, trzymając się za głowę.
Nie jestem pewna, co takiego słyszy, ale prawdopodobnie coś podobnego do mnie.
Czyżby to znaczyło, że on...?
Zataczam się nieco, odbijając od czegoś, albo kogoś i zdaje się, że to Eddie.
— Eddie? April? — głos Patricii ledwo do mnie dociera. — Co się z wami dzieje?
Szumi mi w głowie. Chyba mózg mi się nagrzewa od tego wszystkiego. Nie no, może trochę przesadzam z dramaturgią.
— Nie my... — mamrocze, wkładając ozdobę ochronną do kieszeni.
— Panno Williamson, co tu się właściwie dzieje? — rozlega się głos Victora, który schodzi ze schodów zapewne wywabiony tu narobionym przez nas hałasem.
Przyglądam się Eddiemu, który zdaje się nadal słyszeć głosy w głowie. Jestem zaniepokojona swoją teorią na ten temat, bacząc, że ja również co nieco słyszałam. Jednak teraz nie mogę tego powiedzieć reszcie, bo obecność Victora mi w tym zawadza.
— Eddie miał wypadek i pielęgniarka kazała go przyprowadzić — wymyśla Patricia.
— Aha, zejdźcie mi z oczu — burczy na nas Victor i wychodzi. Tak po prostu.