To jest naprawdę pomysł do kitu, żeby nie powiedzieć ładniej. Najgorszy plan, na jaki Fabian Rutter mógłby kiedykolwiek wpaść.— Nie wierzę, że ufacie Victorowi i Verze bardziej, niż mi — burczy Joy.
— Joy...
— Oprócz ciebie — poprawia, przepraszającym tonem.
— Nie o to mi chodziło, ale tak — wzdycham.
Chowamy się za winklem. Victor siedzi na tamtym tronie, a Vera stoi obok niego. MAM OCHOTĘ WYJŚĆ Z KRYJÓWKI i odwieść tych pacanów od beznadziejnego pomysłu. Mimo to z tylu głowy zastanawiam się, czy nie mają trochę racji. Może to naprawdę przybliży nas do odzyskania Niny i zdobycia maski. Chyba że Victor nam ją zabierze, gdy tylko przejdzie grę. Ryzyko zawsze jest.
Może wtedy będzie wojować o nią ze zjawą, a ja w tym czasie czmychnę z maską. Znaczy, może, gdy dotknie mych dłoni, ujrzę, o co to całe zamieszanie. Tak sobie myślę.
— April, już zaczęli — szepcze Joy, szturchając mnie łokciem. Sama nagrywa to, co się dzieje naprzeciwko, żeby mieć czym się w razie czego wspomagać.
Czuję, jak telefon wibruje w mojej kieszeni. Joy spogląda na mnie spanikowana.
Dobrze, że przynajmniej wyciszyłam dźwięk. Na całe szczęście nic nie zwróciło uwagi Victora i Very, zajętych grą. Korzystam z okazji i wyciągam komórkę, odczytując wiadomości.
Jerome: Co powiesz na wymknięcie się dzisiaj lub jutro wieczorem?
Jerome: Argument za dzisiaj, Victora i Verę gdzieś wywiało.
Uśmiecham się do siebie. Joy unosi brew, po czym odwraca wzrok w stronę planszy.
Ja: Jasne, możemy iść. Gdziekolwiek zechcesz, ale niestety bardziej pasuje mi jutro. Dzisiaj już się nie wyrwę.
— Co? Jerome? — pyta Joy. — Wiesz, rozumiem miłostki, ale może...
— Joy z łaski swojej, zajmij się obserwowaniem — ucinam. Niech potraktuje to jako sprawdzian przed włączeniem ją do Sibuny. Nie, żebym cokolwiek jej obiecała.
Po kilku minutach oczekiwania na odpowiedź, która nie nadchodzi, chowam telefon z powrotem. Znów skupiam się na tym, co się wokół dzieje, czyli senecie.
— Alfie Lewis, Alfie Lewis... — powtarza przez chwilę Victor. — Bardzo sprytnie Robercie w takim rozkładzie dużo trudniej pokonać wroga.
— Tak, jak w wersji planszowej, jeśli staniesz na szakalu, giniesz — stwierdza Vera.
— Wszystkie odwracają się względem ustalonego wzoru — mówi Victor. — Ten tutaj odwraca się o dwa pola zgodnie z ruchem wskazówek, ale potrzebuje czasu, aby przewidzieć pozostałych.
CZYTASZ
ETERNITY || house of anubis
FanfictionDla April Meadow Reed zaginięcie koleżanki jest początkiem kłopotów i sytuacji z których trudno będzie wybrnąć. Życie April zmienia swój nudny bieg, gdy zaprzyjaźnia się z nową uczennicą Niną Martin. Dziewczyna wciąga April w świat zagadek i sekretó...