3.04

120 9 0
                                    

— W SUMIE próbowałam sprawdzić wszystko oprócz gabinetu Victora — wyznaje KT

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


— W SUMIE próbowałam sprawdzić wszystko oprócz gabinetu Victora — wyznaje KT.

— To na pewno nie gabinet Victora.

— Ale nie szkodzi nam sprawdzić — stwierdza Eddie. Przewracam oczami.

— Mówię wam, że to nic nie da — powtarzam zrezygnowanym tonem. — Dobra sprawdźcie to, ale uważajcie. Eddie proszę cię, mówię poważnie nie zrób niczego głupiego.

— Ty z nami nie pójdziesz? — dziwi się Eddie.

— Wybaczcie, ale wprost padam ze zmęczenia. Te wszystkie dzisiejsze wrzaski. Makabra. Mam dosyć — informuję i zanim zdoła mnie przekonać do swojego głupiego planu wymykać się z pokoju.

Licząc na to, że Eddie i KT sobie poradzą, kieruje się do swojego pokoju. Zatrzymuje się przy drzwiach, które są uchylone ze środka dociera do mnie głos Mary.

— Wiesz nie czuję się za dobrze spotykając się jutro z Jerome'em, kiedy jeszcze kilka miesięcy temu on chodził z April.

Przegryzam wargę.

— To może z nią o tym pogadaj — radzi jej Amber.

— No nie wiem, może powinnam — stwierdza Mara i już mam odejść, kiedy dodaje. — Nie powtarzaj jej tego, ale ogólnie to nigdy do niego nie pasowała.

Pech chciał, że mamy teraz dzielić pokój. Dosyć niezręczne, gdy prawie dziewczyna i była dziewczyna mieszkają razem.

Wchodzę do łazienki, aby trochę odczekać. Obmywam twarz. To ja zdecydowałam, że to koniec i to ja muszę zmierzyć się z konsekwencjami. Po prostu się z tym pogodzę. Może i Mara ma rację.

Odkładam na jutro wzięcie prysznica i po przebraniu w piżamkę, kładę się do łóżka. Zasypiam niemalże natychmiastowo. Z wyspaniem się też nie mam jakoś specjalnego problemu. Żadnych okropnych snów.

Joy wciąga mnie do pokoju, który to od wczoraj zajmuje wraz z KT i Patricią. Po czym wręcza kartkę z instrukcją obsługi złamanego serca Fabiana. To trochę za wiele.

— Joy myślę, że przesadzasz. Jak będziemy tak łazić na paluszkach przy Fabianie to się nam udusi z tej troskliwości. Wrzuć na luz i daj mu i nam żyć, błagam — mówię i teatralnie zwijam papier w kulkę i wyrzucam do pobliskiego śmietnika niczym piłkę koszykową.

— No weź April!

— Narka — wołam wychodząc i przewracam oczami, po czym zaglądam jeszcze na moment do pokoju. — Wiem, że chcesz dobrze, ale to przesada.

— Wcale nie! — odkrzykuje Joy, jednak ja już dawno idę po korytarzu.

Stwierdzam, że wezmę prysznic, dopóki łazienka jest wolna. Dbam o to, by woda była gorąco, ale nie za gorąca. Nie przepadam jednak za letnią. Ogólnie wolę wannę, ale wiadomo prysznic jest bardziej oszczędny.

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz