12.

212 17 0
                                    

JAK TO MAWIAJĄ; co nas nie zabije, to nas wzmocni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.






JAK TO MAWIAJĄ; co nas nie zabije, to nas wzmocni. Niezbyt się z tym zgadzam, a przynajmniej nie jest to zbyt elastyczne powiedzenie. Jednakże, w tej sytuacji, jak najbardziej powinno się sprawdzić. Szczerze, nie powinnam być zaskoczona zachowaniem Patrici, ale tego się jednak nie spodziewałam.

Przechodząc do puenty; Patricia oblała Amber wodą, bo ta powiedziała Ninie prawdę.

— Prosiłam, żebyś zachowała to dla siebie — wykrzykuje Patricia. — Poznałyśmy się, jak miałyśmy jedenaście lat, a ona wybiera jakąś nową!

— Williamson, naprawdę mogłaś sobie darować — zauważam.

Jest mi szkoda dziewczyny. W końcu Amber postąpiła, jak najbardziej właściwie, a nie Patricia, ale jej się nieźle oberwało.

— Ty to się lepiej nie odzywaj — mruczy na mnie oczy Patricia. — Pewnie sama nalegałaś, żeby wszystko wypaplała.

Nie wiem skąd ten wniosek, ale się wcale nie pomyliła.

— Nie okrada się przyjaciół — stwierdza Amber, próbując jakaś odgarnąć z twarzy wodę. Podaje jej chusteczkę. — To niepisana reguła!

— Ta, to chyba nawet pisana — wtrąca Nina.

Patricia chlusta resztkami cieczy jaka pozostała w dzbanku prosto w twarz Amber. Patricia odchodzi, pozostawiając po sobie, cóż nie zbyt miły prezent. Nie ma to jak drama na początek dnia. Naprawdę Patricia ma jakiś dziwny syndrom wylewania na ludzi napoi. Jak nie akcja z Niną na początku to jeszcze to.

Pomagam Amber wysuszyć włosy i pożyczam jej swoją zapasową koszulę. Z tego, co wiem, własną, dziewczyna gdzieś zapodziała.

— Co się stało, gwiazdko? — pyta zaniepokojona Trudy.

— Mały wypadek przy pracy, ogarniemy to i pójdziemy na lekcję — informuję.

— Dobrze, dobrze, tylko uważajcie na Victora — ostrzega nas Trudy. — Nigdy nie wiadomo, jaki ma humor.

— Jasne, Trudy — rzucam.

Victor to mniejszy problem niż nikła umiejętność tworzenia loków, ale na prośbę Amber staram się zrobić je jak najlepiej. Wychodzimy do szkoły spóźnione na pierwszą lekcję, więc wchodzimy do klasy, dopiero gdy zaczyna się francuski.

Williamson przychodzi dopiero piętnaście minut po rozpoczęciu i choć powinno mnie to nie obchodzić, przez wzgląd podejrzeń tego, gdzie była, obchodzi. Ten cały Zeldman wzbudza we mnie, jak najgorsze przeczucia i nie jest to, coś, co sobie wymyśliłam ot tak. No może trochę jest. Pani Andrews konfiskuje dziewczynie komórkę, gdyż Patricia nie wyciszyła dźwięku. Kiedy obserwuje wyraz twarzy kobiety, wpatrujące się w ekran, dostrzegam w niej dziwny błysk. Matko, nauczyciele w tej szkole mają ogromny problem z uszanowaniem prywatności ucznia.

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz