IDĘ PO KORYTARZU zamyślona zastawiam się nad kupieniem sobie jakiejś kawy. Przystaje widząc, jak rozeźlony Eddie wychodzi z gabinetu dyrektora, trzaskając ze złością drzwiami, które pod wpływem uderzenia otwierają się na oścież.— Eddie, wszystko gra? — pytam, spoglądając na niego. — Co się stało?
— Mój starszy... a nieważne...
Eddie wymija mnie. Nie chce go zatrzymywać. Najwidoczniej potrzebuje czasu i jest zbyt zdenerwowany na rozmowę. Podchodzę do drzwi, które chcę zamknąć i zauważam, że Pan Sweet mi się przygląda.
— Możesz na słowo, Panno Reed? — pyta mężczyzna. Kiwam niepewnie głową.
— O co chodzi?
— Miej na niego oko, April, dobrze? — prosi Dyrektor, a ja nie potrafię odmówić. Poza tym naprawdę czuję, że powinnam troszczyć się o Eddiego. Tak po prostu.
— Postaram się — obiecuję. Nie lubię rzucać słów na wiatr dlatego tak uczynię.
Nina poszła w odwiedziny do swojej babci, niby zaczyna być z nią lepiej, ale kobieta nadal się nie przebudziła. Za to ja postanawiam nieco się zdrzemnąć, dopóki Sibuna nie postanowi urządzić jakiegoś spotkania. Choć z tego, co wiem, szukają jakiegoś klucza, o którym mówiła im Trudy.
Mój sen zaczyna się zwyczajnie. O ile można to tak określić. Siedzę na tronie, tym przed planszą do Seneta w piwnicznych tunelach.
— Jesteś z siebie zadowolona? — słyszę głos zjawy. — Teraz mam cię w garści, głupia.
— To fajnie. Gratulację — sarkam. — Mogę spokojnie sobie pospać?
Przyznaję nie do końca przemyślałam swoje słowa, ale to przecież sen. Mam nadzieję, że sobie jeszcze bardziej nie nagrabiłam. Nie mam pojęcia czego mogę się spodziewać.
— Nie próbuj przeszkadzać wybranej w osiągnięciu celu, a zostanie ci to wynagrodzone — syczy kobieta. Jej twarz jest naprzeciwko mojej. To przerażające. — Jeśli jednak mi się sprzeciwisz, skończysz gorzej, od wszystkich innych.
Budzę się, jakby z koszmaru, oddychając ciężko. Nie jest dobrze. Sen o zjawie to zdecydowanie niezbyt dobry znak.
Jedno jest pewne; być może naprawdę powinnam zapytać Victoria, czy coś wie na temat tego kim jestem i co się z tym wiąże.
Wiadomo wypytanie go, będzie najpewniej najtrudniejszym zadaniem mego życia. Trudniejszą niż misje Sibuny. Cholera.
Postanawiam zajść do biblioteki. Nie spałam wcale długo, minęło z czterdzieści minut, także na pewno jeszcze tam są. Pod drzwiami zauważam leżący przedmiot. Chce go podnieść, lecz w tym ubiega mnie Jasper, który również zmierzał do biblioteki.
CZYTASZ
ETERNITY || house of anubis
FanfictionDla April Meadow Reed zaginięcie koleżanki jest początkiem kłopotów i sytuacji z których trudno będzie wybrnąć. Życie April zmienia swój nudny bieg, gdy zaprzyjaźnia się z nową uczennicą Niną Martin. Dziewczyna wciąga April w świat zagadek i sekretó...