2.39

142 10 0
                                    

KIEDY OTWIERAM OCZY, mam wrażenie, jakby wielki głaz zgniatał mi na głowę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.








KIEDY OTWIERAM OCZY, mam wrażenie, jakby wielki głaz zgniatał mi na głowę. Zdecydowanie nie jestem w swoim pokoju. Rozglądam się po pomieszczeniu, zauważając, że jestem w szpitalu.

Jasna cholera!

Przypominam sobie to, co się wydarzyło. Czyżbym wtedy śniła na jawie? Nie mam nawet komórki, żeby do kogoś napisać.

Po rozmowie z pielęgniarką oraz lekarzem wnioskuje, że nic wielkiego mi się nie stało, chociaż najprawdopodobniej upadłam ze schodów i uderzyłam się w głowę. Mogłam równie dobrze skręcić sobie kark. Także szczęściara ze mnie.

Wzdycham. Lubię swoje życie, doprawione paranormalnością, ale bez przesady z tymi zaskakującymi wydarzeniami.

Ojciec próbował dowiedzieć się dlaczego jestem w takim stanie. Wcisnęłam mu kit o potknięciu sie ze schodów. Wydaje się zdnerwowany, ale zgadza się odpuścić. Nic wielkiego mi się nie stało.

Po południu przychodzi w odwiedziny cały skład Sibuny. Wszyscy mają strapione, pełne troski miny. Niemal natychmiast zalewają mnie milionem pytań, dotyczącym tego, co się wydarzyło. Jakbym znała odpowiedź.

Zaczynamy więc omawiać sprawy Sibuny.

— Tak więc będziemy musieli zaczekać, aż stąd wyjdziesz — stwierdza Nina.

— Nie, nie możecie na mnie czekać — zaprzeczam szybko. Muszę odkaszlnąć, bo głos mi zachrypł. — Potrzebujecie kogoś, kto mnie zastąpi. Nie ma czasu do stracenia!

— Ale... — zaczyna Nina, ale ja jej przerywam.

— Zjawa jeszcze bardziej się zdenerwuje, jeśli będę to opóźniała. Zrobić coś gorszego, nam twojej babci... — zauważam.

— Jeśli kogoś w to wciągniemy...

— Wiecie co, ja mam pomysł — oznajmia nagle Patricia, przerywając nam. Kierujemy na nią wzrok. Chcę coś powiedzieć, jednak widzę iskierki, jakie pojawiły się w jej oczach. Okej, zaufam pomysłowi dziewczyny.

— Słuchajcie Patricii — oznajmiam, pstrykając przed tym palcami. Wiem, że są zdumieni moim nastawieniem. Co jak co, ale to Patricia kazała mi niegdyś porwać pacjenta ze szpitala. Nic dziwnego, że nie ufali w jej pomysły. — Nie ma wyjścia, zdajcie się więc na naszą Trixie. Biorę za to odpowiedzialność.

— Apropo, Eddie życzy ci zdrowia — oznajmia Patricia, spoglądając na ekran swojej komórki.

— Podziękuj — rzucam z uśmiechem.

Niedługo później pielęgniarka wywala ich z sali, a ja się krzywię, bo nie zdążyłam zapytać jeszcze o kilka kwestii. Wolałabym nie być tutaj całkiem sama. To denerwujące.

Dokładnie, gdy o tym myślę, do sali wpada rodzeństwo Clarke'ów. Jerome całuje mnie w czubek głowy na przywitanie. To urocze.

— Jak to się stało, że spadłaś ze schodów? — pyta zaniepokojona Poppy.

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz