W SZKOLE PRZYPADKIEM JESTEM ŚWIADKIEM nieprzyjemnej rozmowy między jakimiś uczniakami ze szkoły przeciwników w ping-ponga. Już na pierwszy rzut oka widzę, że nie mają dobrych zamiarów.Choć Alfie sam się podkłada, nie łapiąc niektórych aluzji. Stoję za nimi, przysłuchując się temu, dopóki nie puszczają mi nerwy.
— Próba upokorzenia i zdyskredytowania przeciwnika przed rozgrywką, jedynie pokazuje, że się go obawiacie — mówię, przepychając się do przodu i staję przed nimi.
Spoglądam na nich z wyzwaniem.
— A ty, to kto? — pyta chłopaczek.
— Nieistotne — zbywam go. — Nie radzę, jednak być tak hop siup do przodu.
— Żałosne — prycha mi w twarz, na co unoszę brew — przyszliśmy tutaj spojrzeć na twarze przegranych.
— Gdy przegracie, przyznajcie, że się myliliście — mówię szorstko, ale od razu zmieniam ton. — Miłego dnia!
Odchodzą z głupimi uśmieszkami, choć w ich oczach dostrzegam zwątpienie. Jest tam w nich jakaś obawa i mogą popełnić błąd. Tak właśnie z tego powodu im to powiedziałam.
— Czasem zapominam, że masz też taką stronę — wyznaje Jerome.
— Jaką? — pytam, uśmiechając się niewinnie. — Tylko się z nimi ładnie przywitałam. Co to w ogóle było, Alfie?
— A właśnie, Alfie — zaczyna Jerome, cedząc słowa przez zęby — Wielkie dzięki.
— Nie ma sprawy, od czego są przyjaciele — odpowiada lekko, nie łapiąc ironii. — Właśnie dlatego dzierżę gwizdek.
Jerome wygląda, jakby miał ochotę go zamordować tu i teraz. Dlatego staram się nieco załagodzić sytuację i wysyłam gdzieś Alfiego. Chłopak chce dobrze, ale nie wychodzi mu to najlepiej.
Przypominam sobie, że Nina wysłała mi wiadomość, że razem z Fabianem widzieli Victora znów rozrabiającego w piwnicy.
Co w jakiś sposób łączy się z jej snem. Przypominam sobie, że sama miałam dziwny sen tej samej nocy.
Przechodzę przez korytarz, a obok szafek leży pełno psiej karmy. Początkowo jestem zdezorientowana, ale gdy zauważam Patricie, oraz Eddiego wszystko nabiera sensu. Znaczy, przynajmniej w znaczeniu ich reakcji.
— Chce wiedzieć, dlaczego jest tutaj taki syf? — pytam, nachylając się w stronę dziewczyny.
— Podzieliłam się z Eddiem smakołykami dla piesków pupilków — oznajmia ze złośliwym uśmieszkiem Patricia.
— Nie jestem pupilkiem — wykłóca się Eddie.
Zawsze trafiam w sam środek jakiegoś ogromnego bigosu. Nie mam na myśli takiego do jedzenia, choć tego też nie lubię.
CZYTASZ
ETERNITY || house of anubis
FanfictionDla April Meadow Reed zaginięcie koleżanki jest początkiem kłopotów i sytuacji z których trudno będzie wybrnąć. Życie April zmienia swój nudny bieg, gdy zaprzyjaźnia się z nową uczennicą Niną Martin. Dziewczyna wciąga April w świat zagadek i sekretó...