3.12

116 11 0
                                    








Nasza kadra nauczycielska znów zabawia się w porywaczy, a ja nie rozumiem po co im Joy, Jerome, Patricia i Alfie. Coś musieliśmy pominąć, dzięki czemu oni są krok przed nami.

Nie sądzę, by wynikło z tego coś dobrego.

— Starożytni Egipcjanie obawiali się zaćmienia, wierzyli w jego moc odradzającą, słońce pokonujące ciemność — mówi Denby.

— To bardzo zajmujące — stwierdza niczego nieświadoma Joy.

— My tu pitu, pitu, a ja naprawdę jestem zmęczona — mówię i ziewam teatralnie.

Znajdujący się obok mnie Alfie oraz Patricia szepczą coś do siebie, czego nie jestem w stanie dobrze usłyszeć. Denby zwraca im uwagę, a ja próbuję znaleźć jakieś wyjście.

— Podzielcie się tym z nami — zachęca ich Denby.

— Właśnie, o co chodzi? — ponagla Joy.

— Dobra wiem o co chodzi, chcecie się dowiedzieć kogo mamy przebudzić — wtrąca Denby. — Chodźcie ze mną. Do windy.

To porażające uczucie niepokoju. Tlące się w okol złe zamiary sprawiają, że zamieram.

— Nigdzie nie idę — panikuje.

— Bez obaw, zapraszam — przekonuje Denby.

— Weź nie utrudniaj, nie wszyscy mamy bogatych tatusiów — burczy Jerome.

— Jerome — mówię. — Tak się składa, że ja jestem na tym samym stypendium.

Nie od zawsze. To fakt.

— Więc co z tobą April, chcesz wylecieć ze tej budy? — pyta po chwili.

Odpuszczam. Mam gdzieś to, że wylecę, ale nie ma co gadać. Nie ma sensu się sprzeczać.

Alfie ściąga zasłonę z zegara myśląc, że to Frobisher. Myli się bo oczywiście Denby uknuła plan. Jest z tego trochę śmiechu, gdyż nikt oprócz naszej trójki nie zna prawdy.

Jerome dyskutuje z Alfiem.

Wiem, że moim priorytetem powinno być ratowanie świata, ale poza byciem tym kim jestem, pozostaje zwyczajną nastolatką.

Mam nastoletnie problemy.

Ze znudzoną miną czytam jakąś książkę z biblioteczki Denby. Kobieta miała mnie dosyć, a raczej irytowało ją moje marudzenie, więc pozwoliła skorzystać z księgozbioru.

— Może ci w czymś pomóc Jerome? — pyta Denby. Zerkam znad książki na chłopaka.

— Przeprowadzam pewne astronomiczne obliczenia, poznamy dokładny czas zaćmienia — mówi Jerome.

Przewracam oczami. Ich zaangażowanie w sprawę jest takie frustrujące.

— Od kiedy ty się znasz na astronomii? — pyta Alfie. Jerome coś mu odpowiada, coś o własnym obliczeniach. Marszczę brwi.

Też muszę wiedzieć! Po prostu. Zachodzę Jerome'a zza pleców. Dyskutują między sobą. Alfie stara się go przekonać, że Mara jest najlepszym wyborem. Gdyż tak się składa, że ten dureń wymyślił sobie ranking na najlepszą dziewczynę! Ja nie wiem co jest z nim nie tak!

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz