2.19

181 15 4
                                    

CZEKAMY W SALONIE, AŻ VICTOR SKOŃCZY PRZESZUKIWANIE, NIEKTÓRZY WZIĘLI się za odrabianie pracy domowej, inni tacy, jak Eddie śpią, albo zajmują kanapę, w nerwach wyczekując końca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.







CZEKAMY W SALONIE, AŻ VICTOR SKOŃCZY PRZESZUKIWANIE, NIEKTÓRZY WZIĘLI się za odrabianie pracy domowej, inni tacy, jak Eddie śpią, albo zajmują kanapę, w nerwach wyczekując końca. Ja, Jerome i Alfie należymy do trzeciej grupy. Zastanawiam się, jak byśmy wybrnęli z obecności gęsi. Nawet jeśli Victor przeszukuje dom w innym celu, a karma była wymówką, raczej dzikie ptaszysko w sypialni nie uszłoby nam na sucho.

— Właśnie skończyłem, możecie już wracać do pokoi — zawiadamia Victor. Wszyscy zbierają rzeczy i wstają.

— I co? Jak tam znalazł pan coś? Może jakieś czworonogi? Ptactwo wodne? — wymienia Alfie, a ja się zastanawiam, czy nie zamienił mózgi z tą dziką gęsią.

— Nie, nie, ale jeśli znajdę, to pożałujecie — ostrzega Victor. Jerome zabiera paczkę karmy i chowa ją za plecami.

— Skończyło się na polowaniu na gęsie duchy — bełkocze Alfie.

Krzywię się nieznacznie, a Jerome potajemnie daje Alfiemu znaki, żeby przestał, ja zaś zauważam pewną osobę.

— Zejdź mi z oczu — nakazuje Victor, Alfie i Jerome wybiegają, ale ja się cofam, gdyż widzę Patricię.

— Aaa, pożałują również te osoby, które bezczelnie i z premedytacją lekceważą polecenia Very — zastrzega nieprzyjemnym tonem Victor. — Ty pierwsza, Panno Williamson...

— Nie przesadzajmy — mówi Vera, łapiąc Victora za ramię. — Za długo się tutaj kisili. Nic dziwnego, że chcieli na trochę uciec.

Nie wiem, co o tym myśleć, ale chyba Vera ma jakiś wpływ na Victora. Wyczuwam od nich romantyczne wibracje. Victor nigdy nie umawiał się na randki, a przynajmniej ja o tym nie wiem. Jednak nie wyobrażam go sobie spotykającego się z drugą osobą. To dziwne i lekko przerażające.

— No dobrze — ulega jej Victor i pozwala Patricii odejść.

— Patricia, gdzie byłaś? — pytam zaniepokojona. — Coś się stało? Wyglądasz na zmartwioną.

— To nic — rzuca, a ja odpuszczam, mimo że nie jestem przekonana. Poza tym byłoby miło, gdyby naprawdę nic złego się nie zdarzyło. Już i tak za dużo mamy na głowie. Obydwie podchodzimy do reszty Sibuny.

— Nic u nas nie zniknęło, więc jest dobrze — uśmiecha się Nina.

— To mega — mówi niepewnie Patricia.

— Victor ma dzisiaj zebranie pracowników, więc spotykamy się w tunelu za jakieś dwie godziny — zawiadamia, ale w jej głowie wyczuwam pytający ton.

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz