2.09

209 19 3
                                    

❤️

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

❤️









STOJĘ JUŻ PRZED SZKOŁĄ, kiedy pod budynek wjeżdża czarna taksówka. Z samochodu wysiada chłopak w skórzanej kurtce z jasnymi roztrzepanymi włosami.

— Ty jesteś ten nowy, tak? — pytam, zwracając na siebie jego uwagę.

— O, czyżby dyrektor bał się, że zabłądzę i wysłał mi opiekunkę? — spogląda na mnie, po czym uśmiecha się nonszalancko. — Nie żebym narzekał.

Oho, taki typ nam się trafił. No nieźle.

— Chciał żebym pokazała ci drogę do gabinetu. Dyrektor Sweet troszczy się... o swoich uczniów... — przerywam, bo tak nie do końca ufam własnym słowom. Zwłaszcza, jak sobie przypomnę wszystkie sytuacje, które wydarzyły się w tamtym roku. Chłopak zdecydowanie zauważył moje zawahanie.

— Nie brzmisz na przekonaną — w jego głosie wyczuwam tradycyjną amerykańskość.

— Amerykanin? — unoszę brew, jestem zdziwiona, że tak późno to dostrzegłam.

— Brytyjka — mruga do mnie i znowu się uśmiecha. Wywracam oczami.

— Wiesz już gdzie będziesz mieszkał? — pytam, obdarowuję chłopaka znudzonym spojrzeniem. — Muszę ostrzec ludzi, że trafiło nam się niezłe ziółko. Powinni wiedzieć, kogo omijać szerokim łukiem.

Prycha, a ja wyprzedzam go z uśmiechem, wiedząc, że idzie za mną.

— Może się przedstawisz? — proponuje, a ja otwieram drzwi szkoły.

— April Meadow Reed — rzucam.

— Eddie Miller.

— Nie, Edmund, albo Edison? — pytam, żeby go trochę zirytować.

— Eddie — powtarza stanowczo.

— Dobrze, Eddie — mówię z naciskiem na jego imię. Przystaje przy gabinecie. — Gdybyś się zgubił, pytaj o April Reed.

Salutuję mu na pożegnanie i obdarowuje uśmiechem. Poza tymi dziwnymi tekścikami wydaje się w porządku. Specyficzny typ.

— Narysujesz mi mapę?

Odwracam się na chwilę.

— Będę cię prowadzić za rączkę, niczym mamusia albo tatuś — żartobliwie puszczam mu oczko. — Powodzenia, Panie Miller.

Posyła mi uśmiech.

Ciekawe, gdzie on będzie mieszkał. W sumie bardzo prawdopodobny jest dom Anubisa, skoro zwolniło się miejsce. Mick wyjechał i mogliby pewnie przydzielić kogoś nowego. Fabian miałby towarzystwo, biedny został sam, bo kolega mu wyjechał.

Wchodzę do sali od francuskiego, gdzie Nina informuje mnie, że Daphne Andrews ma jedną z potrzebnych książek. To jest progres. Jerome pojawia się jeszcze chwilę przed rozpoczęciem lekcji. Zauważam, że żarliwie dyskutuje o czymś z Alfie'em po czym mu sowicie gratuluje. Dobra, to zachowanie jest podejrzane, obawiam się, że wymyślił coś w swoim stylu. Tak, mam się czego bać.

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz