3.03

121 12 0
                                    

NABIERAM POWIETRZE DO PŁUC I PODCHODZĘ do naszej nowej koleżanki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




NABIERAM POWIETRZE DO PŁUC I PODCHODZĘ do naszej nowej koleżanki. Eddie ma rację, ta dziewczyna zdecydowanie coś ukrywa i dobrze byłoby się dowiedzieć co to takiego, ale małymi krokami. Inaczej stanie się jeszcze bardziej skryta. Jeśli dziadek wysłał ją tu z jakimś szczególnym zadaniem, będzie zdeterminowana, aby to jak najlepiej ukryć i spełnić złożoną obietnicę.

— Hej, KT, wybacz, jeśli Eddie cię wystraszył, bywa ekscentryczny — oznajmiam, opierając się o ścianę przy szafkach.

— Nie... W porządku, on chyba już tak chyba ma — stwierdza dziewczyna, obdarowując mnie uśmiechem. Chociaż ona cały czas się uśmiecha. — Wy... Jesteście razem?

— Nie — mówię od razu. — W życiu. Po prostu się przyjaźnimy.

— Rozumiem. Nie dawno z nim rozmawiałam, pytał mnie, jakbym na jego miejscu zerwała z dziewczyną — oznajmia KT.

Uśmiecham się i przytakuje, sekundę później zamieram, bo dociera do mnie sens, a raczej bezsens słów nowej.

— Co?

— Chyba chodziło o jakiś list — tłumaczy.

Wzdycham z rezygnacją. Eddie, Eddie, Eddie, jak zawsze wymyślisz coś głupiego...

KT śmieje się nieco niepewnie, a ja dopiero wtedy zauważam, że nadal stoi obok.

— Tak to już jest jak się ma takiego kumpla.

— Więc nie chodziło o ciebie? — pyta dziewczyna.

— A w życiu — mówię, zbywając ją machnięciem ręki.

Dobrze wiem komu to nasz drogi niesforny Eddie chciał dać ten list. Raczej chodziło mu o zerwanie z chłopakiem, ale może KT coś przekręciła, albo naprawdę tak powiedział. Zostawiam KT, która stwierdza, że musi pilnie wrócić do domu Izydy po zostawiony zeszyt.

Coś mi tu nie gra, ale nie będę jej przecież śledzić. Jak na razie nie widzę takiej potrzeby.

— Co wy dwoje knujecie? — słyszę nad sobą głos Jerome'a, jego oddech łaskocze mnie po odkrytej szyi. Dzisiaj włosy uczesałam w koka.

— My, czyli kto? — powtarzam, udając niewzruszoną. Probuje rozmasować bolący mnie kark. Źle spałam.

— Ty i drogi Eddiś.

— Eddiś? — unoszę brew. — Co mielibyśmy knuć, Jerome?

— Piszecie fałszywy list, który ma dostać Fabian — odpowiada z cwaniackim uśmieszkiem.

— Wow, Jerome właśnie przeszedłeś sam siebie, ale nie licz na to, że powiem ci coś co potwierdzi twoją teorię — mówię, mając nadzieję, że odpuści, ale to w końcu on. Nie ma co się łudzić, iż szybko da sobie spokój.

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz