25.

195 17 7
                                    

DOBRA, PRZYZNAJĘ CAŁE MOJE ŻYCIE W PORÓWNANIU Z TYM ROKIEM BYŁO NUDNYM PASMEM NIEPOWODZEŃ

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.









DOBRA, PRZYZNAJĘ CAŁE MOJE ŻYCIE W PORÓWNANIU Z TYM ROKIEM BYŁO NUDNYM PASMEM NIEPOWODZEŃ. Jednakże, wolałabym nieco spasować z urozmaiceniem swojej egzystencji. Zwłaszcza, że powoli zaczyna mnie to wszystko przerażać. Każdego dnia dzieje się coś nowego. Jak to wczorajsze trzęsienie Ziemii.

Rankiem, Amber jest zła, że trochę ją odcięliśmy od uczestnictwa w poszukiwaniach. Szczególnie, że dopiero po czasie i to przypadkiem usłyszała, że trzęsienie ziemii jest powiązane z naszą sprawą.

— Nie wierzę, że nikt nie był łaskaw mnie o tym powiadomić — burzy się Amber.

— Amber, zajmowałaś toaletę — przypominam z przekąsem.

—- To jest usprawiedliwienie?! — warczy na mnie Amber, przypominając małego kociaka.

Wzruszam ramionami. Fabian nachyla się w stronę Niny.

— Masz naszą zagadkę?

— Zagadkę? Jaką zagadkę? — wypytuje Amber.

— Amber! Zatkaj się! — ucisza ją Patricia.

Nina wyjmuje z torby karteczkę, a Fabian czyta na głos:

Ojciec mojego ojca dumny. Twarz jego i dłonie razem w kręgu wokół Izydy i Ozyrysa, a Horus ich syn, mnie wskaże.

Wyczuwam iście poetycką klęske, która spotka nas w połowie nędznej drogi. Zagadki wydają się być coraz trudniejsze do rozwiązania. Wiem, że nie możemy się poddać, od nas zależy kto pierwszy odnajdzie skarb. Sara na nas liczy. Właśnie ta myśl trzyma mnie w ryzach. Mimo, że nie czuję aż tak wielkiej wieży z Sarą, jak Nina, coś w środku mówi mi, że nie mogę odpuścić. Zrobię wszystko, aby spełnić prośbę kobiety.

Spędzam przerwę z Marą, omawia ze mną swoje nieco zbyt przynudzający pomysły. Jestem z natury człowiekiem w miarę bezpośrednim, więc nie zamierzam owijać w tak zwaną bawełnę. Mówię prosto z mostu.

— Maro, jeśli chcesz wygrać musisz dodać do tego większej ilości luzu — radzę. — Ludzie tego nie łykną jeśli będziesz taka... nadęta...?

— Nadęta? — oburza się Mara.

— Jak nigdy, zgadzam się z Reed — rzuca Jerome, wyrywa mi notatnik Mary i krzywi się do siebie.

— Yay, aż to sobie zapisze w kalendarzu i powieszę nad łóżkiem — ironizuję.

— Maro, zawierz wszystko mi — radzi Jerome, patrzę na niego spod byka. — Pięć procent możesz oddać jej.

— Pięć procent? — prycham.

— Na więcej nie licz, Reed — mruga do mnie.

Mrugnął do mnie. Muszę to przetrawić, dobra?
Jerome Clarke do dziwny przypadek. Nigdy nie zrozumiem, czy mnie naprawdę nienawidzi, czy po prostu już taki jest. Kiedy mówiłam mu o ojcu i o tym, jak się czuję, wtedy i on mi się zwierzył. Jednak potem wszystko wróciło do normy, a ja nie wiem, czy nie czuję się przez to jeszcze gorzej?

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz