6.

240 18 0
                                    

             PO SZKOLE SZYKUJĘ SIĘ NA IMPREZĘ W SALONIE

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.






PO SZKOLE SZYKUJĘ SIĘ NA IMPREZĘ W SALONIE. W tamtym roku też mieliśmy kilka takich, raz nawet zaproszono mieszkańców domu Anubisa do domu Izydy. Ja wtedy albo smacznie spałam w swoim pokoju, albo oglądałam jakiś film. Z ogółu samotnie, podjadając lody, które wykradłam z zamrażalnika. Chyba zaczynam zmieniać zwyczaje i odchodzić od tradycji. Dopiero teraz zyskuję dodatkowe punkty w kontaktach między społecznych.

— Amber? — przyglądam jej się dokładnie. — wyglądasz, jakby ci ktoś zamordował chomika — jestem nieco zmartwiona, ale oprócz tego czuję nieswojo, będąc bez bluzki, kiedy każdy kto przejdzie przez korytarz, może mnie zauważyć — aczkolwiek mogłabyś zamknąć drzwi, zauważ, że stoję bez górnej warstwy odzieży, to jest dla mnie problem.

Zwłaszcza gdyby Victorowi zachciało się spaceru. Wzdrygam się na samą myśl. On pewnie też, gdyby wiedział, co chodzi mi po głowie. Ehh.

Już mówiłam, bywam dziwaczna.

Ubieram na siebie jakiś czarny t-shirt i tego samego koloru spódniczkę z szelkami. Na plecy narzucam jeansową katanę.
Mimo to nadal pragnę rzucić to w cholerę, zostać w pokoju i czytać jedną z powieści młodzieżowych. Zamiłowanie do książek mam po matce jak większość cech. Tak przynajmniej sądzę. Po ojcu mam tylko nazwisko, chociaż nawet nie; bo używam nazwiska matki. Nie znam go na tyle, by mieć jako takie porównanie.

Amber zatrzaskuje drzwi kopniakiem, aż się wszystko trzęsie.

— Jestem zła na Marę — wyznaje.

Wszystko zaczyna mi się układać. Dzisiaj na lekcjach Amber usilnie unikała towarzystwa Panny Jaffray. Siedziała ze mną na prawie wszystkich zajęciach.

— A co się znowu wydarzyło? Czekaj, chodzi o Micka tak? Widzę to, po twojej twarzy. To pewnie znowu jakieś nieporozumienie.

Poważnie, nie chce więcej kłótni w pokoju. Potem panuje taka gęsta atmosfera, a ja jestem pośrodku i nie wiem do kogo mam się odezwać, by nie dostać rykoszetem.

— Dobra, nie będę się tym przejmować — stwierdza Amber i siada przy toaletce, po czym zaczyna poprawiać makijaż.

Mija trochę czasu, razem z Amber schodzimy na dół. W salonie gra muzyka, Amber podchodzi do Micka, z którym zaczynają tańczyć. Ja stoję, gdzieś w kącie sącząc powoli pomarańczowy sok.

Zauważam Ninę i Fabiana, więc podchodzę do nich, chcąc się dowiedzieć, co knują. Widzę to na pierwszy rzut oka. Dzięki wrodzonemu instynktowi, który co prawda, czasem się ścina jak stare radio u ciotki, ale i tak często bywa skuteczny.

— Idziemy teraz na strych — szepcze Nina.

— Jesteś pewna? Teraz? — zwracam się do niej. — Victor zaczyna coś podejrzewać, jeśli złapie was na gorącym uczynki, to zobaczysz Stany, szybciej niż ci się wydaję — przypominam, żartobliwie grożąc palcem.

ETERNITY || house of anubisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz