Rozdział 1

676 21 0
                                    

Ja,  Lyra Black, właśnie zaczynałam swój piąty rok w Hogwarcie. Siedziałam w wagonie Slitherinu, do którego uczęszczałam, wraz z Theodorem Nott'em, Blaisem Zabini oraz swoją najlepszą przyjaciółką, Rosaline Florence. Nasza paczka trzymała się razem od początku nauki w szkole.

Poprzedni rok należał do najbardziej emocjonujących w historii, jednak nie zakończył się zbyt dobrze. Atak i powrót Voldemorta podczas ostatniego zadania Turnieju Trójmagicznego i zamordowania Cedrica Diggory'iego. Była to bardzo przykra sytuacja i bardzo współczuję Cho Chang. Widać było, że bardzo się kochają.

- Słyszeliście o nowym uczniu na naszym roku? - zapytał Theo z zaciekawieniem spoglądając na naszą trójkę,

- Ja nic nie wiem... - odpowiedziałam,

- Podobno jest BARDZOOO przystojny i gra w Quidditcha. – od razu odpowiedziała Rose,

- Najciekawsze, czemu nagle na piątym roku miałby się zjawić nowy uczeń. - przerwał Blaise. Zawsze był najbardziej rozsądny z naszej paczki. No może nie po ognistej, którą wszędzie ukrywał. - Szczególnie akurat po tym, gdy sam wiesz Kto się ujawnił.

Nagle przyleciał liścik i wylądował na stole przede mną. Otworzyłam go i szybko wstałam.

- Przepraszam was, ale Hermiona zaprasza mnie do ich przedziału. - oznajmiłam na co reszta się uśmiechnęła i poszłam,

Niezbyt lubili to, że zadaje się z Wybranym, ale chciałam mieć z nim dobre relacje. Szczególnie gdy spędziliśmy razem trochę wakacji w domu rodzinnym mojego ojca Syriusza, który jest ojcem chrzestnym Harrego. Od tamtego czasu bardzo się zakolegowaliśmy, mimo że jestem w domu węża.

W przedziale Złotego Trio, jak to się ich określało w Hogwarcie, miło spędziliśmy czas rozmawiając, śmiejąc się i grając w różne gry.

Gdy w końcu przyjechaliśmy na miejsce poszłam do mojego przedziału porzeczy. Nikogo już w nim nie było, więc mogłam spokojnie się pozabierać. Gdy wyszłam z pociągu peron był owity lekką mgłą. Nawet nie zauważyłam pewnej osoby stojącej parę metrów ode mnie. Gdy w końcu ją zauważyłam podskoczyłam lekko ze strachu i upuściłam swoje rzeczy. Był to chłopak, dość wysoki – dałabym mu ze 185 centymetrów, miał bliznę przechodzącą przez brew i policzek, do tego ciemne włosy lekko kręcone opadające na czoło oraz ciemne prawie czarne tęczówki. Palił akurat papierosa i patrzył na mnie z zaciekawieniem. Po chwili ciszy patrząc sobie w oczy szybko pozbierałam swoje rzeczy i poszłam szybko do reszty. Na plecach wciąż czułam jego wzrok.



Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz